Łączna liczba wyświetleń

piątek, 31 sierpnia 2012

Lewe prawo (147)


   Na trzy dni przed dzisiejszą (31.08.2012) 32. rocznicą porozumień sierpniowych, działacze "Solidarności" odpiłowali znad bramy Stoczni Gdańskiej zamontowany tam ponownie napis: "im. Lenina". Jest okazja, by przypomnieć tu jeden z felietoników z mojego "Bloga pismaka", zmajstrowany przed kwartałem.

STOCZNIA IM. LENINA,

CZYLI PRL ANTE PORTAS

   Na złość antykomunistom, za sprawą władz naszej PRL-bis (przepraszam: III RP), w maju 2012 na bramę Stoczni Gdańskiej powróciła komuna, czyli m.in. napis "im. Lenina" i lista 21 postulatów strajkujących pod tym szyldem w sierpniu 1980. Chciałbym z głupia frant, bez aluzji do uchwalonego właśnie zrównania i podwyższenia wieku emerytalnego z 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn do 67 dla wszystkich, przypomnieć, że jednym z ówczesnych żądań protestujących było obniżenie tegoż - odpowiednio do 55 i 60.

   Skoro jak zwał tak zwał, byle zgodnie z prawdą historyczną, to ja przy okazji proszę przynajmniej o przywrócenie pełnych nazw Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie oraz Uniwersytetu Wrocławskiego (uczelni, której jestem absolwentem), czyli o dodanie do nich: "im. Stalina" i "im. Bieruta". Komu to przeszkadzało?

   A na poważnie - apeluję do debilnej władzy o rozsądek. Reanimowanie Lenina (podobnie jak Stalina, Bieruta i inszych towarzyszy) ani mnie ziębi, ani grzeje, ale pozostaję przy swoim, że jego (ich) miejsce jest dziś nie na bramie (bramach), lecz w muzeum (muzeach).

   Puentując zaś pół żartem, pół serio: nie "o take Polskie" Lech "Bolek" W. walczył.


Lewe prawo (146)


SWOJSKIE IQ

   Tubylczy geniusze, zwani urzędowo prokuratorami i sędziami, zorientowali się wreszcie, że Marcin P., szef parabanku Amber Gold, to oszust - recydywista, którego trzeba zakwaterować w areszcie. Bystrzacy ci poniewczasie zauważyli nawet, że ten notoryczny krętacz może na wolności mataczyć.

   Równie inteligentni politycy z prawa, lewa i środka wciąż główkują, czyim "słupem" jest Marcin P. A mój nie aż tak pojętny umysł podpowiada, że to nade wszystko Nikodem Dyzma rynku finansowego III RP.

   Najmądrzejszy w naszym cudnym "państwie prawa" wydaje się być Donald Tusk, ojciec Michała, bo nie chce sejmowej komisji śledczej w sprawie, w której w roli współpracownika Marcina P. występuje rodzony syn. Premierowi wystarczyłby zapewne chór jego partyjnych lemingów, usiłujących zbagatelizować całą aferę kretyńskim szlagwortem: "Polacy, nic się nie stało!".
 
 

czwartek, 30 sierpnia 2012

Lewe prawo (145)


TOTAL(ITAR)NA BEZKARNOŚĆ

ORZECZNICZEJ SAMOWOLKI

   Sędziowie nie są zupełnie bezkarni. Mają nad sobą sądy dyscyplinarne, które jednak trafniej byłoby nazywać koleżeńskimi. Tam na więzienie sami swoi samych swoich nie skazują. Co najwyżej raz na długi czas wydalają kogoś baaardzo podpadniętego z zawodu, niczym gówno z odbytu.

   Za co sędziowie bywają karani w tych nielicznych sprawach, które nie udaje się zamieść pod dywan? Za jazdę po pijaku. Za branie w łapę. Za danie w nos przez jednego czarno-fioletowego drugiemu funkcjonariuszowi Temidy w jej przybytku…

   A za skandaliczne sędziowanie? Najczęściej można skutecznie poskarżyć się na przewlekłość postępowania. Rzadko - na aroganckie zachowanie. Nigdy - na orzeczniczą samowolkę.

   Werdykty poszczególnych sędziów pozostają bowiem poza rzetelną kontrolą nie tylko kogokolwiek z zewnątrz, lecz także zwierzchników administracyjnych (pozdrawiam Ewę Barnaszewską) i rzeczników dyscyplinarnych (pozdrawiam Marcina Cieślikowskiego). Autorom nawet najbardziej niedorzecznych wyroków (pozdrawiam zwłaszcza Annę Sobczak i Elżbietę Sobolewską-Hajbert) czy postanowień (a tu pozdrawiam szczególnie Urszulę Kubowską-Pieniążek i Grażynę Josiak) nie grożą żadne sankcje. Bo "każdy z nas jest w swym orzecznictwie niezawisły" - powtarzają równie solidarnie, co bezrefleksyjnie. Jakby konstytucyjna podległość ustawom i kodeksowy paragraf za przekraczanie uprawnień w ogóle nie istniały!

   Dopóki niezdolni do logicznego rozumowania, zdemoralizowani sędziowie III RP będą mieli przy decydowaniu o cudzych losach orzeczniczą władzę absolutną - dopóty ci nietykalni, chronieni immunitetem aparatczycy państwowi będą się śmiać w kułak z krzywd ofiar swego bezprawia.


Apel - Protest STOP BEZPRAWIU PROKURATUR i SĄDÓW w POLSCE.


Jeszce raz ! Apel 
Nie przechodź obojętnie! Bezprawie na kimkolwiek jest bezprawiem na wszystkich !

Oświadczenie Stowarzyszenia Przeciw Bezprawiu w sprawie ogólnopolskiego protestu pod Sądami Apelacyjnymi w Polsce – informacje ostateczne.

środa, 29 sierpnia 2012 22:21

Prosimy o upowszechnianie tej inforamcji:
Wspólnie ze Stowarzyszeniem STOP BEZPRAWIU w Lublinie organizujemy protest pod hasłem:

STOP BEZPRAWIU PROKURATUR i SĄDÓW w POLSCE.
Popieramy protest pod Sądem Okręgowym w Krakowie, bo bezprawie jest
wszędzie w Polsce i dotyczy każdego z nas.

1. Na prośbę protestujących w Krakowie podjęliśmy decyzję o zmianie formy protestu z głodowego na protest zwykły. Protest będzie rozpoczynany w każdej miejscowości od godz. 10 rano. Godzina zakończenia wg uznania protestujących.

2. Stowarzyszenie Przeciw Bezprawiu w dniu 30.09.2012 r. prześle do poszczególnych urzędów zgłoszenie protestu wraz z danymi osoby odpowiedzialnej. Zgłoszenia protestu prześlemy każdej odpowiedzialnej osobie w danym mieście. Same protest zgłoszą Stowarzyszenie STOP KORUPCJI w Lublinie i Białymstoku.

3. Po konsultacjach zapadła decyzja o podjęciu akcji protestacyjnej w 8 miastach:
- Gdańsku początek: 3. 09. 2012 r. – adres: ul. Nowe Ogrody 28/29
- Warszawie początek: 7.09.2012 r. – adres: PL. Krasińskich 2/4/6
- Wrocław początek: 10.09.2012 r. - adres: ul. Energetyczna 4
- Katowicach początek: 12.09.2012 r. – adres: Al. Korfantego 117/119
- Lublinie początek: 13.09.2012 r. - adres: ul. Obrońców Pokoju 1
- Białymstoku początek: 13.09.2012 r. - adres: ul. A. Mickiewicza 5
- Łodzi początek: 17. 09.2012 r. – adres: Pl. Dąbrowskiego 5
- Rzeszowie początek: 19.09.2012 r. - adres: ul. J. Piłsudskiego 28

4. Protest nie będzie organizowany w Poznaniu i Szczecinie ze względu na brak chętnych do jego podjęcia.

5. Protest jest pokojową formą sprzeciwu przeciwko bezprawiu prokuratur i sądów oraz zaniechaniu od 20 lat rzeczywistych reform obu instytucji.

6. Stowarzyszenie Przeciw Bezprawiu dziękuje wszystkim, którzy zgłosili się do protestu oraz zwraca się do wszystkich pokrzywdzonych o ich wspieranie w miarę swoich możliwości.

Telefon kontaktowy koordynatora protestu: 504 105 220
- email: info@aferyibezprawie.org - koordynatorem jest Jerzy Jachnik

środa, 29 sierpnia 2012

Lewe prawo (144)


PROKURATORSKIE PERPETUUM DEBILE

  Ja i niemal każdy inny obywatel pokrzywdzony przez funkcjonariuszy publicznych zna ten numer z autopsji. Skarga do władzy zwierzchniej na hierarchicznie jej podporządkowanych prokuratorów nie jest przez nią w ogóle sprawdzana. Nikt "na górze" nie bada zasadności zarzutów, które - jak choćby w przypadku sprawy moich oskarżeń pracowników ZUS - są bardzo łatwe do stwierdzenia. Pismo obywatela, zaadresowane do prokuratorskiej centrali, trafia stamtąd do śledczych z jednostki terenowej, na których się on poskarżył! A ci w poczuciu braku kontroli i pełnej bezkarności odpisują nieszczęśnikowi z właściwą sobie hucpą, że jego zarzuty wobec nich są oczywiście bezzasadne.

   Dlatego wcale mnie nie zszokowało publiczne oświadczenie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta (byłego sędziego), że zaadresowanego do niego pisma Komisji Nadzoru Finansowego z 24.11.2011, informującego o bezprawnej działalności Amber Gold i opieszałych postępowaniach gdańskich prokuratorów wobec tego parabanku, nawet nie czytał, tylko przekazał za pośrednictwem swego współpracownika właśnie do tychże śledczych. Zgodnie z procedurami - tłumaczył. A prokuratorzy gdańscy szybciutko zameldowali swojemu szefowi, że wszystko, co robią w tym temacie, jest jak najbardziej po linii i na bazie…

   Jeśli "Seremetowie" lekceważą ostrzeżenia o nieprawidłowościach, kierowane z jednego z centralnych organów administracji państwowej, to nie dziwmy się, że skargi od pojedynczych śmieciów (pardon - żalących się) mają oni tam, gdzie można pana majstra w …. [tu niedomówienie] pocałować.
 
 

Lewe prawo (143)

 
WROCŁAWSKA RZEŹBA IUSTITII SYMBOLIZUJE…

NIESPRAWIEDLIWOŚĆ I STRONNICZOŚĆ SĘDZIÓW!

   Osobliwością Sądu Okręgowego we Wrocławiu są nie tyle jego niezawiśli od ustaw sędziowie pod prezesurą prawno-etycznej relatywistki Ewy Barnaszewskiej, ile mająca znacznie od nich starszy życiorys rzeźba bogini sprawiedliwości z nieprzesłoniętymi oczami (zdjęcie górne) nad głównym wejściem do tego przybytku orzeczniczej samowolki. Wbrew dość rozpowszechnionemu wśród tubylców mniemaniu, to nie grecka Temida, lecz rzymska Iustitia, wykonana w 1934 przez niemieckiego twórcę Theodora von Gosena.

   Obie mitologiczne postacie najbardziej wyróżnia przepaska na oczach. Ma ona symbolizować bezstronność w rozstrzyganiu sporów. W Konstytucji RP cechę tę wyraża zwłaszcza zapisana w artykule 32 zasada równości wobec prawa. Teoretycznie każdy obywatel powinien być traktowany przez sędziów w sądzie jednakowo. W praktyce jednak czasem dzielą oni ludzi na równych i równiejszych (masz znajomości i pieniądze, możesz liczyć na więcej).

   Posąg Iustitii przed wrocławskim SO miał przez pół roku - na przełomie lat 2005-2006 - dosztukowaną przepaskę (zdjęcie dolne). Wnet jednak przywrócono oryginalny, choć jakże nietypowy wygląd zabytkowej - a więc chronionej prawnie przed przeróbkami! - rzeźby. Oznaczało to, że spór o nią wygrali miłośnicy prawdy. Tej historycznej i - pozwolę sobie zauważyć troszkę złośliwe, choć nie bez podstaw - tej rzeczywistej, z panującym tu bezmiarem niesprawiedliwości, też.

   Na jednym z forów internetowych jakiś znający życie dowcipniś o ksywie Forrest Gump Jr wygląd rzeczonej Iustitii skomentował słowami: "Widocznie materiał z opaski wykorzystano na kieszenie", dodając w kolejnym wpisie: "Może se [ona] poczytać Wyborczą, żeby wiedzieć, co sprzeczne z zasadami współżycia". Dobre…


wtorek, 28 sierpnia 2012

Lewe prawo (142)


   Archiwalny, z czerwca 2011, tekst z mojego własnego bloga. Jak mnóstwo tam pomieszczonych, nadal aktualny.

SĄDY RELIKTEM PRL

   Gdy byłem czynnym dziennikarzem, lubiłem przeprowadzać wywiady z Władysławem Frasyniukiem. Zawsze miał coś ciekawego do powiedzenia. Na emeryturze z zainteresowaniem go czytam. Najświeższą rozmówkę z nim opublikował "Super Express" z 15.06.2011.

   W tekście pt. "Powinniśmy oczyścić sądy" Frasyniuk, przedstawiony jako "legenda podziemnej „Solidarności”", tymi słowy komentuje fakt skazania 19-letniego Jacka Balcerowskiego z Dobrzynia nad Wisłą za namalowanie na ścianie swojej szkoły hasła "Jebać rząd":

   "Cóż, wyrok 10 miesięcy więzienia za napis na murze to kompletna paranoja. Chwała Bogu, że dostał w zawieszeniu".

   Na pytanie, skąd ta nadgorliwość organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, Frasyniuk, więzień polityczny za komuny, odpowiada:

   "Niestety, cały czas mamy jeszcze mentalność postpeerelowską, czyli postniewolniczą. W tamtym systemie nie było litości, kiedy uderzano we władzę. Inna sprawa, że po przemianach zostawiliśmy sądy nietknięte z nadzieją, że one same jako elita się oczyszczą z naleciałości poprzedniej epoki. Dziś widać, że to był błąd".

   "Pewnie nie rozmawialibyśmy na ten temat - drąży skazanie Balcerowskiego redaktor Tomasz Walczak - gdyby to był odosobniony przypadek. Za obrazę premiera czy prezydenta wszczęto kilka postępowań. Skąd wysyp takich spraw?".

   "Mam wrażenie - mówi Frasyniuk z właściwą sobie ironią - że jak za starych dobrych czasów odbyło się zebranie. I na nim organa ścigania wydały instrukcję walki z chuliganami, którzy głoszą złowrogie hasła przeciw władzy państwowej".

   Odnotowuję też apel Frasyniuka do ludzi mediów o monitorowanie takich wydarzeń: "Jak sędziowie nie dają rady, to wy, dziennikarze, powinniście pokazać, że coś nie gra".

   "Super Express" w tymże numerze świeci przykładem. Publikuje mianowicie zdjęcie sędzi, która ukarała Balcerowskiego. Okazuje się, że autorką drakońskiego wyroku jest Marzena Kempińska. Przewodnicząca Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Lipnie.

   Tabloid zamieścił również fotografię Balcerowskiego i jego słowa usprawiedliwienia swego czynu: "Nie podoba mi się to, co się dzieje w naszym kraju. W naszym kraju ludzie są głodni. W naszym kraju są równi i równiejsi".

   Wygląda chłopak na idealistę - buntownika. On jeszcze nie pogodził się z faktem, że Polska z jej politykami, prokuraturami i sędziami to nie jest kraj przyjazny ludziom wrażliwym na krzywdę i niesprawiedliwość.

   Jednak czy Balcerowski musiał wyrazić swój sprzeciw aż tak wulgarnie? - zadumałem się chwilę po lekturze. Gdyby zaprotestował kulturalniej, nie zainteresowałby się nim nawet pies z kulawą nogą - zreflektowałem sam siebie...


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Lewe prawo (141)


   Buszując po własnym "Blogu weredyka, głupka wierzącego w prawo i sprawiedliwość" - trafiłem na ślad początku mojej znajomości (najpierw za pośrednictwem internetu, a potem bezpośredniej po naszych spotkaniach we Wrocławiu) z Grażynką "Faxe” Romanową z Toronto, z którą współredaguję niniejsze okno na świat Trybunału Obywatelskiego. Przypominając tu swój tekst z marca 2009, przy okazji dziękuję Jej za dotychczasowe zaangażowanie w społecznym ruchu walki z bezprawiem funkcjonariuszy publicznych III RP.

SĘDZIOWIE PONAD PRAWEM

   W blogu "Domniemanie niewinności", redagowanym przez Faxe (z e-mailowego kontaktu z nią wiem, ze to Polka mieszkająca w Kanadzie), znalazłem bardzo interesujący post, zatytułowany "Trzecia władza po polsku". Rzecz o funkcjonariuszach naszego wymiaru sprawiedliwości.
 

   W demokratycznej RP - pisze Faxe - władza sądownicza jest "wybierana" przez korporacyjną Krajową Radę Sądownictwa (KRS) i tylko przed nią odpowiedzialna. Obywatele nie mają żadnego wpływu nie tylko na wybór sędziów, ale również nie mogą ich pociągać do jakiejkolwiek odpowiedzialności.

   Konstytucja z 1997 zagwarantowała sądownictwu władzę absolutną. Pod sztandarem niezawisłości, sędziowie w Polsce stoją ponad prawem. Doprowadziło to do zdegenerowania całego wymiaru sprawiedliwości. Dzisiejsza Polska jest państwem bezprawia, a wiarygodność jego trzeciej władzy - bliska zeru.

   Na 25 członków KRS - 17 to sędziowie, wybierani również przez sędziów. Ten chory twór działa wedle maksymy: "Quis custodiet ipsos custodes?" [Któż pilnować będzie samych strażników? Kto kontrolować będzie samych kontrolerów? - przypisek mój].

   Każda próba reformy sądownictwa przez Ministerstwo Sprawiedliwości jest dla KRS zamachem na niezawisłość sędziów. Nie ma żadnych mechanizmów rozliczania KRS, nie zdaje ona bowiem przed kimkolwiek sprawozdań z wykonania swoich ustawowych zadań i wykorzystania przyznawanych jej pieniędzy publicznych.

   W 2007 KRS otrzymała samodzielność finansowo-organizacyjną . Najwyższa Izba Kontroli w tymże roku stwierdziła tam m.in. niegospodarność w wydatkowaniu 203,6 tys. zł z tytułu wynajmu niewykorzystywanych pomieszczeń, nieprawidłowości w prowadzeniu ksiąg rachunkowych, niecelowy zakup programu komputerowego…

   W swej działalności KRS skupia się na obronie sędziów przed odpowiedzialnością dyscyplinarną i karną. Daje odpór ich krytykowaniu przez społeczeństwo.

   Powierzenie rozliczania sędziów przez "towarzystwo wzajemnej adoracji": rzeczników dyscyplinarnych, sądy dyscyplinarne i KRS było olbrzymim błędem. Utrzymywanie tego zbankrutowanego status quo jest tragedią dla wymiaru sprawiedliwości.

   Informacji o działalności rzeczników dyscyplinarnych i sądów dyscyplinarnych zwykły obywatel raczej nie znajdzie. KRS na swojej stronie internetowej takich danych nie publikuje.

   Szczątkowe informacje Faxe znalazła w dorocznym biuletynie tego osobliwego organu:

   "Do Krajowej Rady Sądownictwa wpłynęły materiały z zakresu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w 2007 r. dotyczące 140 sędziów (w przypadku 15 sędziów toczone było więcej niż 1 postępowanie).

   KRS podjęła: 9 uchwał o wniesieniu odwołań od wyroków Sądów Apelacyjnych - Sądów Dyscyplinarnych (dotyczyły 9 sędziów Sądów Rejonowych); 1 uchwałę o wniesieniu zażalenia na postanowienie Sądu Apelacyjnego - Sądu Dyscyplinarnego (dotyczyła 1 sędziego Sądu Apelacyjnego w stanie spoczynku); 1 uchwałę w przedmiocie wystąpienia do Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych (dotyczyła 1 sędziego Sądu Okręgowego); 3 uchwały o nieuwzględnieniu wniosku Komisji do spraw odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów o zaskarżenie wyroku Sądu Apelacyjnego - Sądu Dyscyplinarnego (dotyczyły 3 sędziów Sądu Rejonowego)”.

   Z informacji tej wynika, że podjęto uchwały w 14 ze 140 spraw. A co z pozostałymi?

   W tymże biuletynie można przeczytać, że KRS-owska komisja do spraw odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów rozpatrzyła 190 skarg i wniosków spośród ogółem 1238, które w 2007 wpłynęły od obywateli. A co z resztą?

   "Z przykrością, niestety, stwierdzić trzeba - tłumaczy KRS - że agresja piszących, jak i ich roszczeniowość budzi zaniepokojenie i troskę o stan kultury prawnej".

   Żadna indywidualna skarga nie została rozpatrzona pozytywnie. Czy tylko dlatego, że wszystkie były zbyt agresywne, roszczeniowe i brakowało im kultury prawnej?

   W biuletynie odnotowano też, że "skargi ponawiane, zawierające wcześniej przedstawiane zarzuty, skargi o charakterze pieniaczym, jak również wskazujące na niezrównoważenie psychiczne ich autorów, w liczbie 575 pozostawiono w aktach bez nadawania im dalszego biegu". Jaki bieg nadano pozostałym 473 z 1238 ogółem - nie wiadomo.

   Faxe dodaje, że jej skarga do KRS nie znalazła się w statystyce. Została odesłana z adnotacją, że organ ten nie ingeruje w decyzje niezawisłych sędziów. A przecież - podkreśla Faxe - nie skarżyła ona orzeczeń sędziów, lecz łamanie przez nich przepisów. Wyjaśnienie takiego zarzutu jest ustawowym obowiązkiem KRS, która zamiast ubolewać nad agresywnością i roszczeniowością skarg obywateli, powinna przypomnieć sobie, że ma ona bronić także ich prawa do rzetelnego procesu.

   Mając uzasadnione poczucie bezkarności, sędziowie niejednokrotnie wykorzystują swoją niezawisłość do uprawiania samowoli. W praktyce sytuują się ponad prawem, mimo że teoretycznie podlegają konstytucji i innym ustawom.

   I jeszcze dwa, zacytowane przez Faxe, fakciki z raportu z 2005 na temat przestrzegania praw podstawowych w Polsce. Z sondażu, przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego, wynika, że co drugi ankietowany nie wierzy w ogóle w sprawiedliwość sądów. Natomiast z sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że zaledwie 1 proc. respondentów ocenia działalność reprezentantów trzeciej władzy zdecydowanie dobrze. Nic dodać, nic ująć…


Lewe prawo (140)

 
ZAPROTESTUJ PRZECIW BEZPRAWIU
 
SĄDÓW I PROKURATUR

   Stowarzyszenie Przeciw Bezprawiu w Bielsku-Białej, kierowane przez Jerzego Jachnika, wezwało 26.08.2012 wszystkich pokrzywdzonych przez funkcjonariuszy organów ścigania i tzw. wymiaru sprawiedliwości do ogólnopolskiej kroczącej akcji protestacyjnej "Stop bezprawiu sądów i prokuratur". We wrześniu zaplanowano głodówki przed wszystkimi jedenastoma sądami apelacyjnymi (przed krakowskim trwa ona już od miesiąca).

    Względy zdrowotne nie pozwalają mi na dłuższe nieprzyjmowanie pokarmów, ale czym prędzej zgłosiłem swój udział w codziennym pikietowaniu placówki we Wrocławiu. Zaproponowałem też, abyśmy się policzyli - miałyby temu służyć listy uczestników protestu, sporządzane na wzór formularzy poparcia kandydatów do parlamentu.

   Ile osób, gardłujących na forach internetowych, że należy się wreszcie skrzyknąć i okazać bezprawnikom masowe obywatelskie nieposłuszeństwo, pojawi się choćby na krótko przed sądami apelacyjnymi? Zobaczymy…

   Szczegóły akcji: http://www.aferyibezprawie.org/
 
 

APEL -STOP BEZPRAWIU SĄDÓW I PROKURATUR

Zaczynamy ogólnopolską akcję protestacyjną:...
Jerzy Jachnik26 sierpnia 16:44
Zaczynamy ogólnopolską akcję protestacyjną: STOP BEZPRAWIU SĄDÓW i PROKURATUR

niedziela, 26 sierpnia 2012 21:31

PROSIMY o ROZPOWSZECHNIANIE TEJ WIADOMOŚCI:

Uwaga: W związku z 30 dniową głodówką pokrzywdzonych pod Sądem Okręgowym w Krakowie i brakiem decyzji w sprawie pokrzywdzonych przez krakowskie sądy, Stowarzyszenie Przeciw Bezprawiu w Bielsku-Białej wzywa WSZYSTKICH POKRZYWDZONYCH przez PROKURARURY I SĄDY do rozpoczęcia kroczącej akcji protestacyjnej w 10 miejscowościach Polski, w których siedziby mają Sądy Apelacyjne i Prokuratury Apelacyjne. Poniżej podajemy miasta i terminy rozpoczęcia ogólnopolskie akcji protestacyjnej:
Sąd Apelacyjny w Gdańsku – początek – 3.09.2012 r. – ul. Nowe Ogrody 28/29
Sąd Apelacyjny w Białymstoku – początek – 5.09.2012 r. – ul. A. Mickiewicza 5
Sąd Apelacyjny w Warszawie - początek - 7.09.2012 r. - PL. Krasińskich 2/4/6
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu - początek - 9.09.2012 r. – ul. Energetyczna 4
Sąd Apelacyjny w Katowicach - początek – 11..09.2012 r. – Al. Korfantego 117/119
Sąd Apelacyjny w Lublinie - początek – 13.09.2012 r. – ul. Obrońców Pokoju 1
Sąd Apelacyjny w Łodzi - początek - 15.09.2012 r. - Pl. Dąbrowskiego 5
Sąd Apelacyjny w Poznaniu - początek - 17.09.2012 r. – ul. Trójpole 21
Sąd Apelacyjny w Rzeszowie - początek - 19.09.2012 r. - ul. Ul. J. Piłsudskiego 28
Sąd Apelacyjny w Szczecinie - początek - 21.09.2012 r. – ul. A. Mickiewicza 163
Do dnia 5 godz. 16 prosimy o przekazanie na adres info@aferyibezprawie.org danych osobowych chętnych do podjęcia głodówki w w/w miastach i przygotowanie dokumentów w swoich sprawach. Sprawa pilna. Musimy zgłosić zgromadzenia aby protest był legalny.
Akcja w poszczególnych miastach będzie rozpoczynała się ( o ile będą chętni), zgodnie z podanym powyżej harmonogramem.
W związku z sytuacją, iż w miesiącu wrześniu i październiku są już chłodne noce zwracamy się do mieszkańców wszystkich miast, którzy posiadają przyczepy campingowe, o ich udostępnienie na czas akcji protestacyjnej.
W imieniu głodujących w Krakowie specjalną prośbę kierujemy do mieszkańców Krakowa:
POTRZEBNA PILNIE PRZYCZEPA CAMPINGOWA POD SĄD OKRĘGOWY W KRAKOWIE !!!
KONTAKT TELEFONICZNY: 504 105 220

niedziela, 26 sierpnia 2012

Lewe prawo (139)

 
RECYDYWISTKA PO UCZCIWEJ
 
W KOLEGIUM SĘDZIÓW

   Jeszcze żem o tym nie pismaczył, ale warto odnotować choćby z opóźnieniem. Urszula Kubowska-Pieniążek jest nie tylko przyspawana na amen do stolca zastępcy przewodniczącego Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu; została też przyklejona do 9-osobowego Kolegium Sędziów SO.

   To ta, co ma szczególne zasługi w uniemożliwieniu mi powtórki procesu w sprawie należnego, a nieprzyznanego odszkodowania za wyliczalne straty finansowe, poniesione wskutek bezprawnych decyzji urzędników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Załatwiła ona odmownie dwie skargi z wnioskami o wznowienie postępowania, pokazując skutecznie, że jej niezawisła samowola jest czymś ważniejszym od nakazu podległości ustawom (art. 178 ust. 1 Konstytucji RP) i od wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt I UK 82/10) - orzeczenia świadczącego o trafności mojej interpretacji obowiązujących przepisów, dotyczących meritum sporu.

   Jest coś symbolicznego w fakcie, że jeszcze niedawno w tymże kolegium była, ale już jej nie ma, Barbara Rejment-Ponikowska - pierwsza z sędziów, którzy przyznali mi rację w wojence z ZUS-em.
 
 

Lewe prawo (138)


WARIATKOWO I JEGO PASOŻYCI

   Jakie to polskie… Najpierw prawnicy pomagają napisać projekt, a politycy uchwalają ustawę zakazującą kampanii wyborczej na billboardach. Następnie politycy (ci sami) robią kampanię wyborczą na billboardach, nazywając ją informacyjną, a prawnicy (inni) badają, czy agitujące w ten sposób partie postępują zgodnie z ustawą. Dom wariatów.

   Już kiedyś [pisane w lipcu 2011] diagnozowałem, że w naszym fantastycznym kraju najciężej chorzy umysłowo są politycy do spółki z prawnikami. Co najgorsze, pacjenci ci reprezentują wszystkie - ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą - władze w państwie.

   Kto może, niech spierdala stąd do normalności. Za granicę. A kto nie może, niech przynajmniej nie daje się ogłupiać przez polityczno-prawniczych pasożytów. Kiedy dojrzejemy do masowego obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec billboardowych kłamców, rządzących narodem i żywiących się jego podatkami?

   Jako politolog mam świadomość, że w dzisiejszym zatomizowanym społeczeństwie III RP bodaj jedynymi siłami, zdolnymi do wymuszenia radykalnych zmian politycznych, są górnicy i... kibole (stoczniowców już skutecznie wyeliminowano, likwidując stocznie). Nieprzypadkowo władze tzw. państwa prawa właśnie ich boją się jak rewolucji i albo im włażą w dupę, albo im dupę leją.

   Dla obecnie rządzących są oni - gdy protestują - zadymiarzami i inszymi chuliganami. Natomiast dla przyszłych rządzących mogą się stać nowymi Wałęsami, Frasyniukami i im podobnymi historycznymi bohaterami.


sobota, 25 sierpnia 2012

Lewe prawo (137)


NIE DAJMY SIĘ WŁADZY PODZIELIĆ!

   CO sprawiło, że Polacy w roku 2012 są bardziej narodem niewolników niż społeczeństwem obywatelskim, ludźmi dającymi się poniewierać i oszukiwać przez władzę przez nich wybieraną i tę całkowicie samozwańczą (myślę o sędziach) oraz przez resztę urzędniczej sitwy tworzącej aparat naszego nieprzyjaznego państwa bezprawia? Komuna? Kościół? Edukacja? Prywata? Egoizm? Znieczulica? Relatywizm? Hipokryzja? Alkoholizm? Zwyczajna głupota? (nietrafione skreślić, niewymienione dopisać).

   A może powinienem raczej zapytać, KTO jest winien ubezwłasnowolnienia obywateli skądinąd demokratycznego kraju przez jego zakłamanych funkcjonariuszy publicznych? Politycy, prawnicy, tzw. chłopcy do bicia (Żydzi, masoni, cykliści), czy… każdy z nas (ja, Pani, Pan) z osobna - bezradnych w pojedynkę wobec bezkarnej (póki co) hucpy rządzących?

   Lech Wałęsa w czasach, kiedy symbolizował on (młodzieży, naprawdę tak było!) wolność, a idea „Solidarności” zjednoczyła, jak nigdy wcześniej i później, Polaków w oporze przeciw uzurpatorskiej władzy - zwykł powtarzać na wiecach: „Nie dajmy się podzielić!”. Pora sobie to hasło przypomnieć, zwłaszcza gdy dziś tenże L. W., zakochany w sobie z wzajemnością, wyraża ochotę pałowania niezadowolonych z obecnej rzeczywistości związkowców z organizacji, którą sam tworzył. 

   Jak wiele musiało się w ciągu ostatnich 23 lat w Polsce zmienić, by w relacjach między państwem a obywatelami niemal wszystko zostało po staremu...
 
   PS. - Do „CO” dodałbym jeszcze bojaźń - zaproponował znajomy. Faktycznie, zapomniałem o lęku, ale ja akurat strachliwy nie jestem, zwłaszcza gdy piszę prawdę.
 
 

piątek, 24 sierpnia 2012

Lewe prawo (136)

 
DRABINA WIEDZY

   Wiadomość o organizowaniu przez Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego bezpłatnych kursów wchodzenia na drabinę zainspirowała mnie do zaprojektowania kolejnych, też jakże pożytecznych przedsięwzięć edukacyjnych.

   Należałoby np. wykorzystać talenty szefa parabanku Amber Gold. Marcin P. ma wszelkie kwalifikacje do szkolenia innych, jak dorobić się fortuny cudzym kosztem - przy dyskretnej aprobacie prokuratur i sądów.

   Ja - ze swą wiedzą życiową (62 lata stażu), obywatelską (44 lata stażu), politologiczną (zawód wyuczony) i dziennikarską (zawód wykonywany) - zgłaszam się na ochotnika do czynu społecznego, przedstawiając na "dzień dobry" dekalog mniej lub bardziej szczegółowych tematów do przerobienia z aparatczykami tzw. wymiaru sprawiedliwości.

   1. O wyższości konstytucji i innych ustaw nad widzimisię funkcjonariuszy publicznych.

   2. O potrzebie lepszego traktowania pokrzywdzonych niźli sprawców szkody.

   3. Co znaczy "sprawiedliwość" i tzw. duch prawa?

   4. Dlaczego orzeczniczą niezawisłość powinny ograniczać: litera prawa, logika rozumowania i zdrowy rozsądek?

   5. Jak odróżniać białe od czarnego, a nawet czarne od białego? (może od tego wypadałoby cykl wykładów zacząć…)

   6. Jak zachowywać się przyzwoicie w sytuacjach, w których możliwa jest swobodna ocena faktów?

   7. Jak pojąć, że bez narażenia na zarzut nieprzestrzegania prawa nie da się udowodnić prób podjęcia pracy w czasie, w którym obowiązujące przepisy nie zezwalają na zarobienie choćby złotówki?

   8. Immunitet nie jest parasolem ochronnym nad prawniczym debilizmem i bandytyzmem.

   9. Internet uniemożliwia przykrywanie orzeczniczych przekrętów archiwalnym kurzem.

   10. Nadużywanie władzy grozi rewolucją.

   Liczba miejsc w szkolnych ławkach (samych oślich) gwarantowana dla wszystkich cór i synów Temidy, zasługujących na posadzenie w nich. Z szacunku dla togowych VIP-ów, pomyślałem o dostawce - loży honorowej dla godnych szczególnego wyróżnienia: Andrzeja Niedużaka (prezesa Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, członka Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego przy ministrze sprawiedliwości), Ewy Barnaszewskiej (prezesa Sądu Okręgowego we Wrocławiu, członka Prezydium Krajowej Rady Sądownictwa) i Marcina Cieślikowskiego (rzecznika dyscyplinarnego dolnośląsko-opolskich sędziów).
 
 

czwartek, 23 sierpnia 2012

Lewe prawo (135)


PROKURATURA - SĄD:

POMIESZANIE Z POPLĄTANIEM

   Plusem całej afery z parabankiem Amber Gold może być uzmysłowienie rządzącym naszym "państwem prawa" (he, he, he! che, che, che!), jak jest ono niesamowicie deprawowane przez bezkarnych prokuratorów i sędziów. Kompletnie nieodpowiedzialni za swoje decyzje, wyłączeni spod jakiejkolwiek kontroli zewnętrznej - mogą praktycznie wszystko: ścigać i skazywać na grzywnę dosłownie za parę groszy podatku VAT (jak w przypadku łódzkiej kioskarki, która po skserowaniu jednostronicowego dokumentu nie wydała podstawionemu urzędnikowi skarbowemu paragonu z powodu niesprawności kasy fiskalnej), a zarazem umarzać śledztwa i seryjnie wyrokować więzienie z zawieszeniem (jak to się działo wobec wielomilionowego multioszusta Marcina P.).

   W sprawie szefa Amber Gold musi zastanawiać również fakt, że w stosunku do niego prokuratorzy byli pobłażliwsi od sędziów! W normalnych okolicznościach  powinno być raczej odwrotnie: to śledczy żądają surowych kar, funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości zazwyczaj orzekają łagodniej.

   Jednak akurat mnie ta zamiana ról procesowych nie dziwi. Doświadczyłem bowiem takich praktyk na sobie.

   Te same wrocławskie sędzie - cywilistki (konkretnie: Anna Sobczak, Elżbieta Sobolewska-Hajbert, Anna Kuczyńska i Izabela Bamburowicz), które w sprawie moich roszczeń finansowych wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych nie przyznały mi należnego odszkodowania (dostałem tylko symboliczne zadośćuczynienie), stwierdziły zarazem jednoznacznie, że urzędnicy ZUS blokowali mi wypłatę świadczenia przedemerytalnego po prostu bezprawnie. Nadużywając władzy, popełnili oni przestępstwo przekroczenia uprawnień.

   Jak to się ma do wcześniejszych postanowień wrocławskich prokuratorów (konkretnie: Bartosza Biernata i Karoliny Stockiej), którzy moje dwa donosy o ZUS-owskiej samowolce zbyli najpierw umorzeniem śledztwa, a następnie wręcz odmową wszczęcia postępowania, powtarzając masowo powielaną formułkę, że nie stwierdzili "znamion czynu zabronionego"? Ma się to tak, jak prawda do kłamstwa.


środa, 22 sierpnia 2012

Lewe prawo (134)


BEŁKOT PROKURATORA

W OBRONIE OSZUSTA

   Wróćmy do naszych baranów, czyli do niektórych bezrozumnych aparatczyków państwowych zaangażowanych w (nie)ściganie prezesa parabanku Amber Gold - Marcina P.

    Wicepremier Waldemar Pawlak ujawnił, że również Ministerstwo Gospodarki w doniesieniu z 22.06.2010 poskarżyło się na tego notorycznego oszusta Prokuraturze Rejonowej dla Gdańska-Śródmieścia. Ta jednak nawet nie rozpoczęła śledztwa przeciwko niemu, mimo że w piśmie do resortu oświadczył on, wbrew faktom, iż nie był karany.

   W datowanym 15.07.2010 i podpisanym przez prokurator Elżbietę Szczygieł bełkotliwym uzasadnieniu "postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania wobec braku znamion czynu zabronionego", jest taki kuriozalny fragmencik:

   "Fałszywe oświadczenie to oświadczenie nie tylko obiektywnie, ale też i subiektywnie nieprawdziwe. Subiektywna nieprawdziwość oświadczenia oznacza, iż sprawca ma świadomość obiektywnej niezgodności zeznania z rzeczywistością".

   Jeśli dobrze zrozumiałem - prokuratura wzięła Marcina P. w obronę przed… jego rzekomą głupotą. Bo on, biedaczysko, mógł przecież domniemywać, że skoro za swe finansowe przekręty każdorazowo otrzymywał wyroki z zawieszeniem, to wciąż pozostaje osobą niekaraną.

www.adam-klykow.blog.onet.pl

pro1@onet.eu

Lewe prawo (133)


MARYŚKA OLGI J.

   Ciąg dalszy prawnych absurdów w związku z obowiązkiem szyfrowania nazwisk osób, którym prokuratura przedstawiła zarzut popełnienia przestępstwa. Przypomnę, że ostatnio powszechnie już znany prezes parabanku Amber Gold, oszust - recydywista, z dnia na dzień stał się na poły anonimowym Marcinem P., pozostając wszakże mężem Katarzyny Plichty.

   Niemal każdy co najmniej kilkuletni Polak wie, że wokalistką zespołu Maanam, świetnego - moim zdaniem, jest Kora, taki bowiem ma pseudonim artystyczny. Zdecydowanie mniej rodaków zna jej prawdziwe imię i nazwisko.     

   Od wczoraj (dziś mamy 22.08.2012) gwiazda Maanamu ma status oskarżonej o nielegalne posiadanie narkotyków. Odtąd aż do wyroku  (jeśli ona sama nie zezwoli na "odtajnienie" siebie wcześniej) dziennikarze muszą pisać i mówić o niej Olga J. albo… po prostu Kora, jak zazwyczaj tylko i wyłącznie robili dotychczas.

   Mam świadomość, że to jeszcze nie szczyt nonsensu. Chyba byłoby nim np. opublikowanie oświadczenia znanego jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego, że nie łączy go z Korą żadne pokrewieństwo.

   A propos narkotyków znalezionych w warszawskim mieszkaniu Olgi J. Zagrożenie karą do 3 lat więzienia za samo posiadanie niespełna 3 gramów marihuany wygląda mi na kolejny absurd prawny.

   A komu tu wciąż nie do śmiechu - ten może sobie odreagować na wieść o przechwyconej przez celników paczce z narkotykami, przeznaczonej ponoć dla Kory. Sęk w tym, że przesyłka z USA z zawartością 60 gramów "maryśki" była zaadresowana do "Ramony Sipowicz" (imię jej psa, nazwisko jej długoletniego partnera życiowego - Kamila).


Lewe prawo (132)


PIRAMIDA FINANSOWA

POD PAŃSTWOWYM SZYLDEM


   Przy okazji afery z parabankiem Amber Gold uzmysłowiłem sobie nad wyraz wyraziście, że ogromna większość obywateli III RP (ja też, już od 15. roku życia) należy do klasycznej piramidy finansowej. Jest ona instytucją całkowicie państwową i ma stosownie nobliwą nazwę: Zakład Ubezpieczeń Społecznych.


   Zanim osiągnąłem 60 lat, chcąc nie chcąc spełniałem obowiązek, jako przymusowy płatnik składek, pracowania na emerytury babć i dziadków w szerokim tych pojęć znaczeniu. Potem społeczne role się odwróciły i teraz to młodsi ode mnie zarabiają na moje świadczenia z ZUS-u.

   Takie finansowanie wypłat emerytur - wspomagane przez coraz mniej wydolny budżet państwa coraz wyższymi dotacjami wyrównującymi powiększające się braki w kasie, spowodowane m.in. niżem demograficznym, bezrobociem i emigracją ekonomiczną - prędzej czy później, ale kiedyś na pewno musi wreszcie zbankrutować (a pisząc dosadniej: pierdolnąć). Będę miał szczęście i tej katastrofy nie dożyję?


wtorek, 21 sierpnia 2012

Lewe prawo (131)


PRAWNICZA HUCPA

SZWARCKIECKOWYCH POPAPRAŃCÓW

   W związku z aferą wokół parabanku Amber Gold i jego prezesa, oszusta - recydywisty Marcina P., nasi orzekający w "imienu RP" sędziowie, tak ponoć szanowani przez zdecydowaną większość narodu, oburzają się, że jakiś margines społeczny (zaliczam doń niejakiego Adama Kłykowa) śmie wymagać od nich sprawdzania, czy osoby rejestrujące spółki były w przeszłości karane. Nie mamy takiego obowiązku! - gardłują z typową dla siebie bezczelnością.

   Tymczasem w dzisiejszym - 21.08.2012 - "Super Expressie" znalazłem wywiad z profesorem prawa Piotrem Kruszyńskim, karnistą i adwokatem. Pozwalam sobie zacytować tę rozmowę, zatytułowaną "Wina sądów jest oczywista", niemal w całości.

   SE: - Afera Amber Gold wywołała już konflikt środowiska sędziowskiego z Ministerstwem Sprawiedliwości. Stowarzyszenie "Iustitia" broni sędziów sądów rejestrowych, twierdząc, że przepisy uniemożliwiały im weryfikację Marcina P. Sędziowie mogą się więc czuć niewinni?

   Kruszyński: - Absolutnie nie. Tłumaczenie, że przepisy uniemożliwiają im weryfikację, czy dana osoba jest karana, czy nie, uważam za bzdurne. Gdyby chcieli, mogliby to sprawdzić. Oczywiście wina leży też po stronie systemu.

   - System jest winny o tyle, że według "Iustitii" przepisy uniemożliwiają im sprawdzenie danych o niekaralności osoby zakładającej spółkę prawa handlowego?

   - Jak to uniemożliwiają? Przecież to jakiś absurd. Jeżeli jest przepis art. 18 Kodeksu spółek handlowych, który osobom karanym w sposób jasny zakazuje prowadzenia tego typu spółek, to sędzia ma obowiązek, aby sprawdzić, czy dana osoba nie ma na koncie żadnych wyroków.

   - "Iustitia" wskazuje na ten sam artykuł kodeksu i tłumaczy, że sądy rejestrowe nie mają prawa zażądać zaświadczenia o niekaralności, jeśli nie mają uzasadnionego podejrzenia wobec danej osoby.

   - Sędzia ma obowiązek stosowania się do obowiązującego prawa, a to stanowi, jeszcze raz to powtórzę, że osoba karana nie ma prawa prowadzenia spółki prawa handlowego. Uważam więc, że tłumaczenie, iż przepisy zakazują sędziom weryfikacji pod kątem karalności jest absolutnie nonsensowne, ponieważ stoi w zupełnej sprzeczności z zapisami kodeksu, świadczy o zupełnej ich nieznajomości i jest wbrew zdrowemu rozsądkowi.

   - Czyli sędzia musi zażądać zaświadczenia o niekaralności?

   - Absolutnie! Każda inna interpretacja tych przepisów jest po prostu absurdalna.

   - Wypowiedź "Iustitii" należy więc traktować jako desperacką, ale skazaną na porażkę próbę ochrony interesów środowiska sędziowskiego?

   - Cóż, "Iustitia" jest po to, aby bronić interesów sędziów. Nie może jednak robić tego w sposób sprzeczny z wszelką logiką i literą prawa.

   - Na razie "Iustitia" broni sędziów sądów rejestrowych. Myśli pan, że stowarzyszenie byłoby równie niewiarygodne w sprawie sędziów, którzy wydawali kolejne wyroki na Marcina P.? Prezes Amber Gold dostawał kary w zawieszeniu, choć w trakcie trwania poprzednich kar zawieszenia miał podobno naprawić szkodę, którą wyrządził...

   - I nie naprawił. Uważam więc, że tu wina sądów jest oczywista. Powinny one bowiem zarządzić wykonanie warunkowo zawieszonej kary. To był wręcz ich obowiązek, ponieważ zgodnie z Kodeksem karnym, jeżeli sprawca popełni podobne przestępstwo, kara musi być odwieszona. Skoro tego nie zrobiono, świadczy to o kolejnej kompromitacji sędziów. Jest przecież Krajowy Rejestr Karny, z którego wydający wyrok ma obowiązek zaczerpnąć odpowiednie informacje. Jeśli tego nie zrobił, to znaczy, że zlekceważył swoje obowiązki.

   - Mamy więc winnych tego, że Marcin P. dokonywał kolejnych oszustw przez nikogo nie niepokojony?

   - Oczywiście, sądy mają tu swój niemały wkład. Nie zapominajmy jednak również o roli prokuratury. Przecież to, że dalej działał sobie na rynku i nie następowało żądanie wykonania warunkowo zawieszonej kary, w sposób wręcz miażdżący obciąża prokuraturę.

   - Dobrze, a co z Ministerstwem Sprawiedliwości? Skoro sędziowie i prokuratorzy zawiedli, resort może mieć poczucie, że on w tej sprawie zrobił wszystko, co w jego mocy?

   - Jeśli mówimy o sądach rejestrowych, to również Ministerstwo Sprawiedliwości ma swoje na sumieniu. Resort powinien stworzyć system, który ułatwiłby sędziom rejestrowym sprawdzenie, czy dana osoba jest, czy nie jest karana.

   - Minister Gowin zapowiada stworzenie systemu informatycznego, który umożliwiłby szybki przepływ danych między KRK i KRS.

   - Bardzo dobrze, ale czemu dopiero teraz? To po raz kolejny potwierdza powiedzenie o mądrym Polaku po szkodzie. A przecież stworzenie takiego systemu już wcześniej było psim obowiązkiem ministerstwa.

   Tyle prof. Kruszyński.

   Od siebie dodam, że polscy sędziowie kolejny raz dowiedli, jak obca jest im łacińska paremia "iura novit curia" (sąd zna prawo). Tę ich skandaliczną niewiedzę doświadczyłem też osobiście, w sprawie moich roszczeń finansowych wobec ZUS.