TRZYMAJ
POWAGĘ:
PRAWO
W III RP DZIAŁA!
Krzepiąca wieść dla złodziei kradnących
miliony: możecie spać spokojnie, bo nasi bohaterscy aparatczycy "państwa
prawa" mają kogo i za co ścigać i sądzić.
Obywatelka Helena Kołton z Zawiercia
zaalarmowała policję, że nieznany sprawca ukradł jej, wystawiony na noc za
okno, garnek z rosołem. Poinformowały o tym całą Polskę i kawałek świata same
TVN-owskie "Fakty".
- Już, niestety, naszego kochanego garnka
nie było. I kochanej zupy też - wspominał przed kamerą wyraźnie zdegustowany
(zniesmaczony?) obywatel Wiesław Kołton, osobisty mąż Heleny.
- Zupy, zakładamy, że nie odzyskamy. Ale
garnek, jest szansa - dodał z urzędowym optymizmem nadkomisarz Andrzej Świeboda.
A że to nic śmiesznego, niech zaświadczy
Kodeks karny. Za kradzież garnka (rosół gratis) złodziejowi grozi do 5 lat
więzienia.
Wyroku nawet dwukrotnie wyższego -
doniesiono w tychże "Faktach" - może się spodziewać sprawca kradzieży
z włamaniem do jednej z chałup w Nowej Soli. Łup złodzieja to dwie zupy w
puszce (pomidorowa i gulaszowa) oraz płyn do mycia naczyń na dokładkę.
Oczywiście, jeśli sprawcy
podpierdolenia zup zostaną złapani, sąd nie wymierzy im kary maksymalnej, a
nawet w ogóle ich nie wsadzi do kryminału, bo przecież - co "Fakty" przegapiły - kradzież mienia o wartości poniżej 250 zł to nie przestępstwo, ino wykroczenie. Ale sprawą będzie się musiał - ku chwale "państwa prawa" oraz ku uznaniu państwa Kołtonów i
innych ofiar podobnych zbrodni - zająć. Pracę zyskają też: przypadkowo prokuratorzy,
zawsze do usług adwokaci, a może i biegli od zup. Nasze - stanowione przez
(p)osłów - prawo nie przewiduje bowiem w takich przypadkach obligatoryjnego umorzenia
postępowania ze względu na znikomą szkodliwość czynu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz