Łączna liczba wyświetleń

środa, 25 kwietnia 2012

Lewe prawo (10)


   Dziś zestaw dwóch felietoników z mojego bloga, które „coś tam, coś tam” łączy.



REDAKTOR NIEDUŻAK


OŚMIESZA SĘDZIEGO


   Wyszperałem w internecie, że wiosną 2011 polski rynek prasowy wzbogacił się o miesięcznik "Mida. Magazyn dla prawników". W rubryce "Piszą dla nas" jest m.in. fotka Andrzeja Niedużaka i takie info o nim:

   "Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Pracę zawodową rozpoczynał w sądach okręgu opolskiego. Obecnie sędzia i prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego. Autor glos do wyroków Sądu Najwyższego i artykułów związanych z funkcjonowaniem wymiaru sprawiedliwości. Specjalizuje się w zagadnieniach dotyczących procesu cywilnego, odpowiedzialności dyscyplinarnej w zawodach prawniczych, reprezentacji procesowej i zasad odpowiedzialności Skarbu Państwa. Pasjonat historii Polski. W wolnym czasie zajmuje się ogrodem i hoduje warzywa ekologiczne".

   Rozumiem, że wizytówka wymaga skrótowości, podziwiam jednak treść drugiego ze zdań, w którym Niedużak zręcznie ukrył fakt orzekania w stanie wojennym w Wojskowym Sądzie Garnizonowym w Opolu.

   Ale nie czepiajmy się drobiazgów, tylko poczytajmy, o czym i co szef sędziów południowo-zachodniej Polski w periodyku "Mida" pisze. W internecie (pełna wersja papierowa nie wpadła w moje łapska) znalazł się taki fragment jego publikacji, zatytułowanej "Wynaturzony formalizm sądowy" (cytuję bez adiustacji):

   "W nieodległej przeszłości wrocławski sąd apelacyjny rozpoznawał zażalenie na postanowienie sądu okręgowego, odmawiające sporządzenia i doręczenia stronie pozwanej odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem. Sąd pierwszej instancji twierdził, że stosowny wniosek strony w ustawowym terminie 7 dni od ogłoszenia wyroku nie wpłynął. Sprawa jest godna uwagi z racji okoliczności faktycznych towarzyszących wydaniu zaskarżonego orzeczenia, motywów rozstrzygnięcia, a także dlatego, że nie była to sprawa precedensowa.

   W opisywanej sprawie profesjonalny pełnomocnik strony pozwanej złożył w terminie tygodniowym od ogłoszenia wyroku pisemny wniosek „o doręczenie uzasadnienia wyroku”. Sąd pierwszej instancji był zdania, że tak sformułowany wniosek jest niewystarczający, gdyż aby uzasadnienie doręczyć, trzeba je najpierw sporządzić, a wniosek „o sporządzenie” uzasadnienia wyroku nie został złożony. Pozwana złożyła zażalenie do sądu apelacyjnego argumentując, że składając (w terminie) wniosek o doręczenie uzasadnienia wyroku, domagała się w sposób oczywisty jego wcześniejszego sporządzenia. Sąd drugiej instancji nie miał żadnych wątpliwości. Uchylił zaskarżone postanowienie i nakazał sądowi pierwszej instancji zwrócenie stronie pozwanej opłaty sądowej pobranej od zażalenia.

   Sąd odwoławczy określił stanowisko wyrażone w zaskarżonym postanowieniu jako „kuriozalne” i „nie do przyjęcia”. Wskazał, że art. 328 § 1 k.p.c. zakreśla ramy czasowe dla złożenia wniosku. Oczywiste jest natomiast, że żądanie doręczenia uzasadnienia orzeczenia zawiera w sobie wniosek o jego sporządzenie. Z kolei, gdyby wniosek ograniczał się do żądania sporządzenia uzasadnienia, to oznaczałby nie tylko obowiązek jego sporządzenia, ale i doręczenia wnioskującemu (por. Postanowienie SA we Wrocławiu z 21 grudnia 2009 r., sygn. akt I ACz 1635/09)".

   Z mojego dziennikarskiego punktu widzenia, Niedużak pisze, jak na prawnika przystało, cokolwiek bełkotliwie, ale jednak pouczająco, co zasługuje na pochwałę. Nie wiem tylko, czy miał intencję ośmieszenia inteligencji sędziego z okręgówki - bo jeśli miał, to się mu udało.



PÓŁGŁÓWEK ORZEKŁ


   To już nie jest tylko lekkie upośledzenie umysłowe, czyli debilizm. To jest kompletne kalectwo, czyli idiotyzm.

   Od dłuższego czasu jestem pod wrażeniem postanowienia pewnego sędziego Sądu Okręgowego w Legnicy, który odmówił pozwanemu "doręczenia uzasadnienia wyroku", ponieważ wnioskujący nie poprosił o "sporządzenie" takowego dokumentu. Rzeczony aparatczyk Temidy najwyraźniej nie był zdolny pojąć, że aby jakiekolwiek pismo doręczyć, trzeba je najsampierw sporządzić - inaczej się nie da.

   Nie wiem, kim legnicki sędzia jest: blondynem czy blondynką (myślę nie o kolorze włosów pani lub pana, lecz o jego lub jej pustej głowie). Wiem, że to kompromitujące orzeczenie musiał prostować i naprawiać - postanowieniem z 21.12.2009 - sam Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. A prezes tegoż, Andrzej Niedużak, nawet sobie dorobił do pensji (jeśli przypadkiem zrezygnował z wierszówki, z góry przepraszam za moje dziennikarskie domniemanie), opisując tę historyjkę w "Midzie" - specjalistycznym miesięczniku dla prawników. Dodał przy okazji, że wcale nie była to sprawa precedensowa.

   Ratunku! O prawach obywateli w III RP decydują intelektualni inwalidzi!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz