Łączna liczba wyświetleń

środa, 2 maja 2012

Lewe prawo (11)


   Ponownie zestaw dwóch tekstów z mojego bloga, tym razem o etyce sędziowskiej pewnej jej strażniczki i naruszycielki jednocześnie.

Z KIM SĘDZIEMU

FRATERNIZOWAĆ SIĘ (NIE) GODZI

   Nie widzę niczego niewłaściwego, że prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu - Ewa Barnaszewska spotyka się z prokuratorami również poza siedzibą swego urzędu. Tak działo się np. 5-8.06.2011 w Wojcieszycach, na integracyjnym szkoleniu polskich (dolnośląsko-opolskich) i niemieckich (z okolic Brunszwiku) śledczych i sędziów.

   Nie widzę niczego nagannego, gdy Barnaszewska spotyka się poza miejscem swojej pracy także z adwokatami. Jak to było np. 28.10.2010 w Auli Leopoldina Uniwersytetu Wrocławskiego, na ślubowaniu nowych członków palestry.

   Zakładam bowiem w dobrej wierze, że na tych pozasądowych zbiegowiskach samych swoich Barnaszewska uczciwie trzyma się podziału ról w środowisku prawniczym. W swej bezgranicznej naiwności mniemam, że rozmawia tam z prokuratorami i adwokatami tylko i wyłącznie o wymierzaniu sprawiedliwości na korzyść ofiar przestępstw, nawet jeśli sprawcami krzywd są - zdarza się w najlepszym towarzystwie - nosiciele czarnych tóg z czerwonym, zielonym lub fioletowym podgardlem.

   Uważam natomiast za niedopuszczalne osobiste uczestnictwo Barnaszewskiej w świętowaniu jubileuszu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w jego oddziale we Wrocławiu, 27.10.2009. Przyjęcie przez nią zaproszenia z instytucji, która jest jedną z najczęściej pozywanych do sądów, wygląda co najmniej niemoralnie i stawia pod znakiem zapytania bezstronność tej reprezentantki trzeciej władzy.

   Gwoli historycznej prawdy przypomnę, że zdanie odmienne ma obiektywny jak Kali rzecznik dyscyplinarny dolnośląsko-opolskich sędziów - Marcin Cieślikowski. Wedle tego aparatczyka tzw. wymiaru sprawiedliwości, udział Barnaszewskiej w uroczystościach 75-lecia ZUS "w mojej ocenie nie jest sprzeczny z Zasadami Etyki Zawodowej Sędziów" (cytacik z jego pisma do mnie, datowanego 1.10.2010).

SĘDZIA ZASZCZYCIŁA ZUS.

INO PO CO?

   Udział Ewy Barnaszewskiej - ówczesnej wiceprezes (obecnie prezes) Sądu Okręgowego we Wrocławiu oraz (wtedy i teraz) członka Krajowej Rady Sądownictwa - w imprezie jubileuszowej w miejscowym oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wciąż pozostaje dla mnie nierozwiązaną zagadką.

   Jakie były kulisy "zaszczycenia" (w ocenie gospodarzy) przez tę czołową funkcjonariuszkę tzw. wymiaru sprawiedliwości pracowników instytucji, która jest jedną z najczęściej pozywanych przez pokrzywdzonych obywateli? Po co tam w ogóle poszła? (albo powtarzając swoją niegrzeczną myśl: po cholerę tam polazła?).

   Chciała zapytać, która godzina? Porozmawiać o pogodzie? A może o "Zbiorze zasad etyki zawodowej sędziów", których w KRS jest strażniczką? Bo chyba nie nawiedziła ZUS-u w celu pogratulowania jego bohaterskiemu kolektywowi (znanemu z widzenia na salach sądowych) korzystnych wyroków?

   Głos jednego z czujących ironię Czytelników mojego bloga: ona (znaczy - Barnaszewska) mogła przybieżeć do ZUS-u w celu wyspowiadania się, dlaczego niektóre decyzje jego urzędników sąd jednak musiał odkręcać. Jeśli tak, to mam nadzieję, że wróciła stamtąd rozgrzeszona, z błogosławieństwem nawet.

Link do „Zbioru zasad etyki zawodowej sędziów” na stronie internetowej Krajowej Rady Sądownictwa: http://www.krs.pl/main2.php?node=ethics&lng=1


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz