Ponownie zestaw dwóch tekstów z mojego
bloga, tym razem o etyce sędziowskiej pewnej jej strażniczki i naruszycielki
jednocześnie.
Z
KIM SĘDZIEMU
FRATERNIZOWAĆ
SIĘ (NIE) GODZI
Nie widzę niczego niewłaściwego, że prezes
Sądu Okręgowego we Wrocławiu - Ewa Barnaszewska spotyka się z prokuratorami
również poza siedzibą swego urzędu. Tak działo się np. 5-8.06.2011 w
Wojcieszycach, na integracyjnym szkoleniu polskich (dolnośląsko-opolskich) i
niemieckich (z okolic Brunszwiku) śledczych i sędziów.
Nie widzę niczego nagannego, gdy
Barnaszewska spotyka się poza miejscem swojej pracy także z adwokatami. Jak to
było np. 28.10.2010 w Auli Leopoldina Uniwersytetu Wrocławskiego, na ślubowaniu
nowych członków palestry.
Zakładam bowiem w dobrej wierze, że na tych
pozasądowych zbiegowiskach samych swoich Barnaszewska uczciwie trzyma się
podziału ról w środowisku prawniczym. W swej bezgranicznej naiwności mniemam,
że rozmawia tam z prokuratorami i adwokatami tylko i wyłącznie o wymierzaniu
sprawiedliwości na korzyść ofiar przestępstw, nawet jeśli sprawcami krzywd są -
zdarza się w najlepszym towarzystwie - nosiciele czarnych tóg z czerwonym,
zielonym lub fioletowym podgardlem.
Uważam natomiast za niedopuszczalne osobiste
uczestnictwo Barnaszewskiej w świętowaniu jubileuszu Zakładu Ubezpieczeń
Społecznych w jego oddziale we Wrocławiu, 27.10.2009. Przyjęcie przez nią
zaproszenia z instytucji, która jest jedną z najczęściej pozywanych do sądów,
wygląda co najmniej niemoralnie i stawia pod znakiem zapytania bezstronność tej
reprezentantki trzeciej władzy.
Gwoli historycznej prawdy przypomnę, że
zdanie odmienne ma obiektywny jak Kali rzecznik dyscyplinarny
dolnośląsko-opolskich sędziów - Marcin Cieślikowski. Wedle tego aparatczyka
tzw. wymiaru sprawiedliwości, udział Barnaszewskiej w uroczystościach 75-lecia
ZUS "w mojej ocenie nie jest sprzeczny z Zasadami Etyki Zawodowej
Sędziów" (cytacik z jego pisma do mnie, datowanego 1.10.2010).
SĘDZIA
ZASZCZYCIŁA ZUS.
INO
PO CO?
Udział Ewy Barnaszewskiej - ówczesnej
wiceprezes (obecnie prezes) Sądu Okręgowego we Wrocławiu oraz (wtedy i teraz)
członka Krajowej Rady Sądownictwa - w imprezie jubileuszowej w miejscowym
oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wciąż pozostaje dla mnie nierozwiązaną
zagadką.
Jakie były kulisy "zaszczycenia"
(w ocenie gospodarzy) przez tę czołową funkcjonariuszkę tzw. wymiaru
sprawiedliwości pracowników instytucji, która jest jedną z najczęściej
pozywanych przez pokrzywdzonych obywateli? Po co tam w ogóle poszła? (albo
powtarzając swoją niegrzeczną myśl: po cholerę tam polazła?).
Chciała zapytać, która godzina? Porozmawiać
o pogodzie? A może o "Zbiorze zasad etyki zawodowej sędziów", których
w KRS jest strażniczką? Bo chyba nie nawiedziła ZUS-u w celu pogratulowania
jego bohaterskiemu kolektywowi (znanemu z widzenia na salach sądowych)
korzystnych wyroków?
Głos jednego z czujących ironię Czytelników mojego
bloga: ona (znaczy - Barnaszewska) mogła przybieżeć do ZUS-u w celu
wyspowiadania się, dlaczego niektóre decyzje jego urzędników sąd jednak musiał
odkręcać. Jeśli tak, to mam nadzieję, że wróciła stamtąd rozgrzeszona, z
błogosławieństwem nawet.
Link
do „Zbioru zasad etyki zawodowej sędziów” na stronie internetowej Krajowej Rady
Sądownictwa: http://www.krs.pl/main2.php?node=ethics&lng=1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz