SĘDZIOWSKIE BYSTRZAKI
Poziom inteligencji sędziów, orzekających w
sprawie moich roszczeń odszkodowawczych wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, kojarzy się mi z niektórymi
dialogami z serii: "humor z sal sądowych".
1. - Może pan opisać tę osobę?
- Była średniego wzrostu i miała brodę.
- Czy to była kobieta, czy mężczyzna?
- Była średniego wzrostu i miała brodę.
- Czy to była kobieta, czy mężczyzna?
2. - Jak zakończyło się pani pierwsze
małżeństwo?
- Śmiercią.
- Czyją śmiercią?
- Śmiercią.
- Czyją śmiercią?
3. - I co się stało potem?
- Powiedział: "muszę cię zabić, bo mógłbyś mnie rozpoznać".
- I zabił pana?
- Powiedział: "muszę cię zabić, bo mógłbyś mnie rozpoznać".
- I zabił pana?
Przesadzam? Jeślibyś, jak ja, miał(a) do
czynienia z sędziami domagającymi się, abyś udowodnił(a) zrobienie czegoś,
czego jednoznacznie zabraniały ci - pod groźbą całkowitej utraty twoich
uprawnień finansowych - przepisy ustawowe, z pewnością usprawiedliwił(a)byś
moją afektację. I zarazem zrozumiał(a)byś, dlaczego śmieszy mnie taki oto
dowcip:
- Jak na pochodzenie społeczne świadka -
zauważył sędzia - odznacza się pan pokaźną inteligencją.
- Gdyby nie obowiązywała mnie przysięga - zareagował pochwalony - z pewnością odwzajemniłbym komplement.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz