Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 17 maja 2012

Lewe prawo (19)

   Ponieważ ta afera jest przykrywana w mediach przez tzw. tematy zastępcze typu: co kto komu powiedział - poniżej powtarzam tekst o niej, który zamieściłem przed niespełna tygodniem w swoim blogu.


   Uzupełnieniem niech będzie wpis o dwa dni wcześniejszy - świadczący, że korupcja we wrocławskim środowisku prawniczym może mieć znacznie poważniejsze rozmiary.

ODPRYSK GNOJÓWKI

Z PROKURATORSKIEGO SZAMBA

   Zdaniem funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Anna Monika Molik, szefowa Prokuratury Rejonowej Wrocław-Krzyki Zachód, przyjęła 100 tys. zł łapówki za działanie na korzyść jednego z przedsiębiorców. Był nim niegdysiejszy burmistrz Świebodzic i senator Unii Demokratycznej - Jan Wysoczański, mający w swym życiorysie karę za handel kradzionymi samochodami.
   Z rewelacji, upublicznionych przez Rzeczpospolitą z 10.05.2012 oraz przez Gazetę Wyborczą i Gazetę Wrocławską z 11.05.2012, wynika, że Molik otrzymała te pieniądze za wszczęcie śledztwa w sprawie przestępstwa, którego w rzeczywistości nie było. Dowodem na korupcję pani prokurator są stenogramy z podsłuchanych przez CBA rozmów telefonicznych.
   Rzecz dotyczyła sporu o atrakcyjną działkę w Bielanach Wrocławskich. Jej właścicielem był dolnośląski biznesmen pochodzenia serbskiego, Refik Zulic. W roku 2009 działkę chciał przejąć - za rzekome długi - Wysoczański. Reprezentujący go adwokaci: Agnieszka Godlewska i Ryszard Bedryj do załatwienia interesu po myśli swego klienta mieli zaangażować zaprzyjaźnioną z nimi prokurator Molik.
   Do prasy przeciekły m.in. fragmenty telefonicznych rozmów między obojgiem mecenasów. "Chciałam ci tylko powiedzieć - donosiła Godlewska Bedryjowi - że Monia [czyli Molik - przypisek mój] chyba jest w bardzo pilnej potrzebie. Tak zwany wiatr w kieszeniach jest". Innym razem relacjonowała: "Ona [Molik] nic nie zrobi, dopóki nie będzie hajsu! Powiedz mu (Wysoczańskiemu), że jest frajerem, bo mógłby mieć to w tym tygodniu załatwione".
   Anna Monika Molik szefową Prokuratury Rejonowej Wrocław-Krzyki Zachód została w roku 2008. Wcześniej była w niej szeregowym prokuratorem.
   Awansowała wkrótce po śledztwie w głośnej sprawie posła Prawa i Sprawiedliwości, Dawida Jackiewicza. Uderzył on albo - jak sam utrzymuje - odepchnął pijanego mężczyznę, który zaczepiał jego żonę i kilkuletniego syna. Zaatakowany zmarł po tygodniu w szpitalu, nie odzyskawszy przytomności. Molik tę sprawę umorzyła, zaś w uzasadnieniu swej decyzji napisała, że śmiercionośny cios posła był "adekwatny do sytuacji".
   PS. Jeszcze 11.05.2012 Molik podała się do dymisji.

NA TROPIE KORUPCJI

WE WROCŁAWSKICH SĄDACH

   Tytuły z dzisiejszych (9.05.2012) dolnośląskich dzienników: "Początek gigantycznej sądowej afery korupcyjnej?" (Gazeta Wrocławska, wersja elektroniczna) i "Popłoch w wymiarze sprawiedliwości" (wrocławska mutacja Gazety Wyborczej, wersja papierowa) - brzmią sensacyjnie. I wygląda na to, że odzwierciedlają ponurą prawdę.
   "Tajemnicza akcja CBA i krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu. Wczoraj zatrzymany został Mirosław M., doradca prawny, były pracownik jednej z wrocławskich firm zarządzających mieszkaniami komunalnymi. Zarzucono mu powoływanie się na wpływy w wymiarze sprawiedliwości. Za łapówkę miał podjąć się załatwienia korzystnego wyroku w sądzie apelacyjnym oraz przyspieszenia śledztwa w jednej z wrocławskich prokuratur rejonowych" - relacjonuje Marcin Rybak w Gazecie Wrocławskiej.
   "Trwa ogromne śledztwo w sprawie szeregu przestępstw korupcyjnych, do których w latach 2008-2009 miało dochodzić w organach wymiaru sprawiedliwości i administracji publicznej we Wrocławiu. Dotychczas zatrzymano jedną osobę, podejrzaną o przyjęcie 100 tys. złotych łapówki" - ujawnia Jacek Harłukowicz w Gazecie Wyborczej.
   Prokurator Piotr Kosmaty z PA w Krakowie i rzecznik CBA Jacek Dobrzyński tylko oficjalnie potwierdzają, że takie śledztwo jest rzeczywiście w toku. O jakie konkretnie przestępstwa chodzi, to na razie tajne przez poufne.
   Wczoraj (8.05.2012) funkcjonariusze organów ścigania dokonali przeszukań w kilku miejscach Wrocławia. Przesłuchiwali też kolejne osoby na temat szokujących ponoć związków korupcyjnych miejscowych biznesmenów, adwokatów, sędziów i prokuratorów. Możliwe są następne zatrzymania.
   Zwracam uwagę, że sprawę prowadzą śledczy z Krakowa. Z miasta byłego sędziego, a obecnie prokuratora generalnego - Andrzeja Seremeta.
   Znający realia tzw. wymiaru sprawiedliwości we Wrocławiu twierdzą, że trudno tu o korzystny wyrok sędziego bez pośrednictwa adwokata. A mnie w mojej sprawie przeciwko bezprawnym decyzjom Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wydawało się, że wystarczy udokumentować straty finansowe w dokładnością do jednego grosza i umieć samemu - bez pomocy mecenasa - udowodnić zasadność swoich roszczeń odszkodowawczych…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz