Bezmyślność reprezentantów tzw. wymiaru
sprawiedliwości III RP bywa niewyobrażalna, co zilustruję paroma cymesikami.
SĄD
PISZE DO PSA
Kilka lat nazad medialną karierę robiła sznaucerka Saba, własność ówczesnego "trzeciego bliźniaka" Ludwika Dorna. Kiedy jej pan został marszałkiem Sejmu, ona była ponoć pierwszym psem (ale z pewnością nie pierwszą suką - jak dodawali znawcy wszelkich istot rodzaju żeńskiego) wałęsającym się w tę i we w tę po polskim parlamencie.
Już po zdobyciu krajowej sławy sznaucerka
otrzymała list polecony za zwrotnym potwierdzeniem odbioru, datowany 8.01.2009.
Na kopercie napisano czarno na białym, że nadawcą jest "Sąd Rejonowy, I
Wydział Cywilny, ul. Kołłątaja 6, 83-110 Tczew", zaś adresatem "Pani
Saba Dorna, ul. Koszykowa 10, 00-564 Warszawa". To jak najbardziej
prawdziwy adres biura poselskiego byłego marszałka. Korespondencja zawierała
postanowienie z 29.12.2008 o umorzeniu sprawy o sygn. akt I C 2/08, wszczętej
przeciwko pozwanej Sabie Dornej. A pozwał ją jakiś znany "wymiarowi
sprawiedliwości" pojeb, który ma takie hobby: procesuje się z wszystkimi o wszystko.
Próbujący wyjaśnić nieporozumienie asystent
posła Ludwika Dorna - Grzegorz Owsianko poczuł klimaty rodem z
"Procesu" Franza Kafki:
- Pewien obywatel jest cięty na sąd w
Tczewie i usiłuje wystawić go na pośmiewisko. Wysyła absurdalne pisma, a sąd
bierze je na poważnie i udziela jeszcze dziwniejszych odpowiedzi, pisanych tak
bełkotliwie, że nic z nich nie wynika - poskarżył się jednemu z dziennikarzy.
Saba - zwierzę, w przeciwieństwie do niektórych
urzędników tzw. wymiaru sprawiedliwości, inteligentne - miała możliwość
przeczytać list do siebie. Lektura bełkotu musiała być dla niej wstrząsającym
przeżyciem, bo wkrótce potem wzięła i zdechła.
SĄD
POSZUKUJE 227-LATKI
22.08.2009 w "Gazecie Wyborczej" wydrukowano na koszt podatników anons o treści: "Sąd Rejonowy w Bydgoszczy informuje, iż pod sygn. akt II Ns 2028/09 z wniosku Skarbu Państwa - Wojewody Kujawsko-Pomorskiego w Bydgoszczy toczy się postępowanie o uznanie za zmarłą Sophie Gotheldine Bohm z domu Tiemann, ur. 24 grudnia 1782 r. w Gorzowie Wielkopolskim, żony Augusta Bohm, zamieszkałą w Bydgoszczy do dnia 1 października 1847 r. Wzywa się zaginionego, aby w terminie 3 miesięcy od ukazania się ogłoszenia zgłosił się, gdyż w przeciwnym razie może być uznany za zmarłego. Wzywa się wszystkie osoby, które mogą udzielić wiadomości o zaginionym, aby w powyższym terminie przekazały je Sądowi. Sędzia SSR Sylwia Roszak".
Spieszę donieść, że w datach urodzenia i
zaginięcia pani Bohm nie ma żadnej pomyłki. Ona naprawdę przyszła na świat
prawie 227 lat temu (licząc do roku 2009), a zniknęła bez śladu 65 lat później.
Żenującą głupotę sędzi Roszak mógłbym
rozgrzeszyć tylko jej świadectwem głębokiej wiary w Pismo Święte. W Biblii
bowiem jest przecież, że niejaki Matuzalem - człowiek jak najbardziej - miał
żyć nawet 969 lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz