ZAUWAŻĄ
PRZECINEK,
NIE
WIDZĄ LITERY PRAWA
Polscy sędziowie durniami raczej nie są.
Jeśli tylko mają uzasadnić swoje racje, potrafią być drobiazgowi i
zinterpretować na własną korzyść istnienie lub brak w przepisach choćby tylko
przecinka. Spektakularnym przykładem: historia takiego znaku interpunkcyjnego w
jednej z nowelizacji Kodeksu karnego z 3.10.2003. Pojawiający się i znikający
przecinek poważnie zmieniał sens art. 156 par. 1 tej ustawy, na którego
podstawie sąd może wymierzyć do 10 lat więzienia sprawcy "ciężkiego
uszczerbku na zdrowiu".
Zarazem polscy sędziowie - przynajmniej
niektórzy - bywają przerażająco amoralni. Kiedy nie chcą się przyznać do
oczywistych błędów, do orzekania na szkodę pokrzywdzonego, potrafią nadużywać
niemal nieograniczonej władzy, gwałcąc nawet swą konstytucyjną podległość
ustawom. W mojej sprawie chronią ich tacy wysocy strażnicy zasad etyki
zawodowej funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości, jak członek Prezydium
Krajowej Rady Sądownictwa, prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu Ewa Barnaszewska
oraz rzecznik dyscyplinarny dolnośląsko-opolskich sędziów Marcin Cieślikowski.
Oni też udają niezdolność zrozumienia, że litera prawa, konkretnie treść art. 2
ust. 1 pkt 2 ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz
art. 2 ust. 3 ustawy o świadczeniach przedemerytalnych, stanowi wystarczający
dowód zasadności moich roszczeń odszkodowawczych za poniesienie strat
finansowych na skutek - stwierdzonego ponad wszelką wątpliwość - bezprawia ZUS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz