Łączna liczba wyświetleń

sobota, 9 lutego 2013

Lewe prawo (326)


OD SNU DO RZECZYWISTOŚCI

   Miałem sen. Krótki, ale treściwy. Śniły mi się dwie kobiety. Trójkąt męsko-damski? Nic z tych rzeczy, o których myślą lubieżnicy.

   Jedna z kobiet miała na imię Ewuś. Jak moja Pani. Ale to nie była ona. Miała krańcowo inną, cygańską urodę. Wypisz, wymaluj - Ewa Barnaszewska, prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu i członek Prezydium Krajowej Rady Sądownictwa. Znana mi z autopsji. A zwłaszcza z tego, że przyzwala nadzorowanym sędziom na przestępcze orzekanie niezawiśle od ustaw (że nie wspomnę o gorszącym etycznie przyjęciu przez nią zaproszenia od często pozywanych urzędników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na ich imprezę jubileuszową).

   Natomiast druga z kobiet miała na imię Ula. Jak moja pierwsza (chyba), ale nie ostatnia (fakt bezsporny) miłość. Ale to nie był "Kwiatuszek" (takim słowem tej cud-dziewczynie się przymilałem). Najprawdopodobniej była to Urszula Kubowska-Pieniążek, zastępca przewodniczącego Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Nie potrafiłem ją jednoznacznie zidentyfikować nie tylko dlatego, że ukryła twarz pod kominiarką; głównie dlatego, że dotychczas nie widziałem jej na żywo. Swymi decyzjami na posiedzeniach niejawnych dwukrotnie uniemożliwiła powtórzenie procesu w sprawie moich roszczeń finansowych za bezprawne decyzje urzędników ZUS, lekceważąc nawet swoją konstytucyjną podległość ustawom i korzystną dla mnie interpretację przepisów przez Sąd Najwyższy.

   - Ula - usłyszałem we śnie - wyrządziłaś temu Kłykowowi podwójne świństwo i za tę recydywę powinnam cię odwołać z funkcji w wydziale, ale nie będę robić polityki personalnej pod dyktando jakiegoś pokrzywdzonego.

   - Ewuś, my, sędziowie, chronieni immunitetem i niekontrolowani przez nikogo obcego, musimy solidarnie trzymać się razem, by nawzajem gwarantować sobie bezkarność za naszą orzeczniczą samowolkę.

   Tu w moim śnie nastąpił przeskok z "dziś" do bliżej niesprecyzowanego "jutra". Barnaszewska i Kubowska-Pieniążek na ławie oskarżonych, a za stołem sędziowskim - Donald Kaczyński z powstańczej organizacji o nazwie Platforma Obywatelska Prawa i Sprawiedliwości (następca premierów: Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska, w czasach swojej władzy bezradnych wobec orzeczniczych bezprawników) odczytywał akurat wyrok w imieniu V RP :

   - Rewolucyjny Sąd Ostateczny uznaje obie oskarżone winnymi przekroczenia uprawnień i skazuje je na…

   W tym momencie obudziłem się i jak zwykle włączyłem radio w celu niezwłocznego nawiązania bezpośredniego kontaktu z rzeczywistością pewnego "dzikiego kraju", zwanego dowcipnie "państwem prawnym".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz