Relacje o bezzasadnym biciu i maltretowaniu osób zatrzymywanych przez polskich policjantów - zarówno mundurowych, jak i działających w przebraniu cywilnym - są powszechnie znane co najmniej od roku 2000. Wystarczy się tym zainteresować.
Wiadomo także, że policyjny bandytyzm uchodzi tym łobuzom na sucho, ponieważ mają oni zagwarantowaną nietykalność - gwarancje takie wynikają m.in. z otwartych deklaracji ich bezpośrednich przełożonych, a także z cichej umowy między policją i prokuratorami. Prokurator też człowiek, i sam chętnie skopałby d*pę niejednej osobie, ale niestety nie bierze on (ona) bezpośredniego udziału w akcji "zatrzymywania niebezpiecznych bandytów".
A przecież wiadomo równocześnie, że każdy "niebezpieczny bandyta" ma swoje "chwile słabości" - idzie sobie np. na parking do samochodu (który przecież mógłby się zepsuć przy pomocy niewidzialnej ręki), bywa chociażby w McDonaldzie - do którego przecież trzeba najpierw wejść, a potem z niego trzeba wyjść. "Niebezpieczny bandyta" jeździć może na narty albo chodzić do dyskoteki, może nawet robić i jedno, i drugie. Słowem - są dziesiątki opcji i okazji do zatrzymania - rozpracowanego przecież - "niebezpiecznego bandyty".
Tylko że na kim wtedy ćwiczyliby swoje umiejętności praktycznego terroryzmu polscy "anty-terroryści"?
Bandycki akt terrorystycznej napaści polskich policjantów na Bogu ducha winnych lokatorów jakiegoś mieszkania w Katowicach, nie może być usprawiedliwiany chęcią zatrzymania "niebezpiecznego bandyty".
Znalezioną w Internecie relację ofiar bandytyzmu "kominiarzy" [źródło 1, źródło 2] skopiowałem do kanału "Trybunał Obywatelski" w usłudze Youtube.
Dowiecie się z tej relacji, w jaki sposób bandyci z polskiej policji ćwiczą sobie w terenie na żywym towarze. Wobec faktu przereklamowania Al-Kaidy i zupełnego braku jakichkolwiek terrorystów w Polsce, to chyba już nadszedł czas najwyższy, aby zacząć zwalczać jedynych co uprawiają terroryzm - czyli "anty-terrorystów". Ostatnie zdanie odnosi się także do pytania czym się niby różni "faszysta' od "anty-faszysty", ale to już temat na inny felietonik...
Dariusz R. Bojda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz