►►► Mit drugi:
mamy Konstytucję i Kodeksy i w nich są zawarte gwarancje uczciwego i
rzetelnego procesu, które sa przestrzegane przez funkcjonariuszy i urzędników wymiaru sprawiedliwości.
Każdy, kto miał
spotkanie trzeciego stopnia z polskim wymiarem sprawiedliwości zna
dzialanie tego mitu z autopsji.
Ileż to razy
opowiadanie o bezprawiu organów ścigania, czy sądów spotyka się z jawnym i
mniej jawnym sceptyzmem słuchaczy, czy tym wyśwechtanym i nadużywanym bezmyślnie
frazesem “ w więzieniach wszyscy są
niewinni”, albo jak z klasycznej odpowiedzi na skargi i zażalenia do różnych
organów wymiaru sprawiedliwości – “te zarzuty wynikają z subiektywnego
odczucia skarżacych”. Spotkałam
się i z takimi – “no nie wygłupiaj się,
w końcu jesteśmy w Europie a nie w Korei i mamy XXI wiek”
Rzeczywiście
mamy XXI wiek i nominalnie i geograficznie jesteśmy w Europie, co niestety
niczego nie załatwia. Okazuje się, że ani położenie geograficzne ani “przynależnosć
do cywilizacji europejskiej” ani przynależnosc do struktur UE, ani też
sygnowane przez Polskę Konwencje i Traktaty nie zmieniają nabytych przez 44
lata PRL-u “zwyczajów” w wymiarze sprawiedliwości.
Surrealizm
Trzeciej Władzy w Polsce, w skrócie STW – definicja:
innaczej nadrealizm, doktryna prawna mająca swoje źródło w modelu działania i orzecznictwie
sądownictwa wojskowego z późnych lat czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego
wieku i szkole Duracza. Stosowany do dnia dzisiejszego prokuraturach i w sądownictwie
wszystkich instancji w Polsce. Doktryna ta uniezależnia wyobraźnię od
wszelkich form logicznego myślenia, poszanowania i przestrzegania prawa,
dopuszcza też porzucenie wszelkich norm etycznych, a zwolennicy tej doktryny
opierają wszelkie decyzje, orzeczenia i postanowienia, uchwały i wyroki na
skojarzeniach płynących z podświadomości i marzeń sennych, wyrażających się w
nienaturalnym zestawieniach i kombinacjach. Sztandarowe osiągnięcia STW to uzasadnienia wyroków, fascynujące
zestawienia sofistyki, kazuistyki, retoryki, niedopowiedzeń, gry słów i nieposzanowania
prawa. Wybitni przedstawiciele używają też fantastycznie spreparowanych fałszywych
dowodów.
( za Słownikiem
wyrazów obcych )
Przyjrzyjmy się jak wygląda rzeczywistość. Czy
gwarancje konstytucyjne i przepisy prawa sa stosowane, jak nam wmawia propaganda
massmediów, czy też Surrealizm Trzeciej Wladzy i totalne bezprawie ?
Zacznę od krótkiego przypomnienia zasad rzetelnego
procesu karnego.
Zasady zagwarantowane zapisami konstytucyjnymi,
inaczej zasady ustrojowo – organizacyjne to:
1.
zasada prawa
do sądu
2.
zasada udziału
czynnika społecznego w procesie karnym
3.
zasada
niezawisłości sędziowskiej
4.
zasada
kolegialności sądu
5.
zasada
bezstronności
Zasady procesowe – zagwarantowane przepisami Kodeksu postępowania Karnego i innymi ustawami
Wszczęcie procesu karnego:
6.
zasada
oficjalności (ścigania z urzędu)
7.
zasada
legalizmu
8.
zasada
skargowości
Postępowanie dowodowe
9.
zasada prawdy
10.
zasada
bezpośredniości
11.
zasada koncentracji materiału dowodowego
12.
zasada swobodnej oceny dowodów
Forma i sposób
prowadzenia postępowania
13.
zasada
kontradyktaryjności
14.
zasada jawności
15.
zasada rzetelnego procesu
16.
zasada
ustności
Prawo do obrony
17.
zasada
kontroli
18.
zasada
domniemania niewinności oskarżonego
Oraz wynikająca z art. 30
Konstytucji
19.
zasada humanitaryzmu
Wszystkie (poza nielicznymi, acz istotnymi wyjątkami,
o których poniżej) powyższe zasady procesu karnego spełniają kryteria obowiązujące
w “cywilizowanych” krajach, jak również sa zgodne z wymogami Konwencji Praw Człowieka
i Podstawowych Wolności i innych traktatów międzynarodowych, ktorych Polska
jest sygnatariuszem.
Tak więc głównym grzechem polskiego wymiaru
sprawiedliwości generalnie jest zwykłe, ordynarne bezprawie – czyli lekceważenie,
a często oburzające i rażące lamanie przepisów prawa. W dalszej części tego
tekstu zajmę się przedstawieniem konkretnych przykładów nieprzestrzegania powyższych
zasad.
1.
Zasada dostępu do sądu
jest
zagwarantowana w Konstytucji - art. 45
ust. 1 – „Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez
nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”,
a także w art. 77
ust 2 Ustawy o sądach
powszechnych „Ustawa nie może
nikomu zamykać drogi sądowej dochodzenia naruszonych wolności lub praw,
otwierając drogę sądową każdej jednostce w razie naruszenia jej wolności i praw”.
Innymi
słowy oznacza to z jednej strony prawo obywatela do samego
fizycznego - dostępu do sądu, a z
drugiej strony wymaga, aby sąd ten byl ustanowiony
przez ustawę i był też właściwy, niezależny i bezstronny.
Tymczasem wbrew gwarancjom konstytucyjnym - przez 12
lat od wprowadzenia Konstytucji w 1997r. prawa tego pozbawiano miliony
obywateli RP, ktørych sprawy sądowe rozpatrzyli asesorzy sądowi,
a nie właściwy sąd.
Wreszcie w
dniu 27 października 2007 Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie, w którym Eureka!
TK stwierdził, że ASESOR rzeczywiście
jest uczniem, a nie sędzią i zgodnie z konstytucją RP nie może wydawać wyroków
w imieniu RP.
Dziwi i oburza
ta niemająca precedensu praktyka, którą spokojnie uprawiano przez tyle lat pozbawiając obywateli jednego z podstawowych praw w cywilizowanym państwie.
Co więcej ta praktyka nie “zaniepokoiła” przez te 10 lat rzeszy “zawodowych
strażników” praw obywateli, oczywiście ironicznie opłaconych przez tychże
obywateli, jak np. - 10 ministrów
sprawiedliwości. 3 konstytucyjnych strażników naszych praw obywatelskich,
zwanych górnolotnie rzecznikiem, czy setek posłów, senatorów i innych decydentów.
Artykuł Konstytucji brzmiał dokładnie tak samo i gwarantował to samo w 1997 jak
i 2007.
Orzeczeniem tym TK stwierdził jasno i wyraźnie, iż przez lata miliony
orzeczeń i postanowień tych „czeladników” sędziego, wydanych w imieniu
Rzeczpospolitej są tyle warte, co papier, na którym je spisano, ale
jednocześnie ten sam TK uznał, że dotychczasowe wyroki wydane przez
nieuprawnionych do tego asesorów są prawomocne i niezaskarżalne. Co więcej przez następne 18 miesięcy to horrendalne
bezprawie będzie OK i asesorzy mogą dalej orzekać!!!, bo przecież “system
wymiaru sprawiedliwości” musi mieć odpowiedni czas na wprowadzenie tych “rewolucyjnych
zmian”
Czyli innymi słowy
Trybunał Konstytucyjny swoim kuriozalnym orzeczeniem, zaaprobował kontynuację konstytucyjnego
bezprawia do kwietnia 2009 roku i pocieszył obywateli, że od kwietnia 2009
wszystko będzie cacy, bo przecież konstytucyjne prawo do właściwego sądu po 12
latach od ustanowienia Konstytucji zacznie działać ! W końcu TK mogło też uznać,
że orzekanie przez czeladników sędziowskich jest OK i zgodne z Konstytucją!
Czy na
bezrybiu i rak ryba(?) czyli summum ius, summa iniura !
I chociaż wyrok TK gwarantuje prawomocność orzeczeń czeladników sędziowskich do
kwietnia 2009 roku, jeden bezczelnie uparty obywatel RP z takim właśnie
orzeczeniem czeladnika –
prawomocnym i niepodważalnym - poskarżył się do Strasburga o złamanie jego
podstawowego prawa do właściwego, ustanowionego ustawą sądu. Nie tylko miał
szczęście w strasburskiej loterii i jego sprawę przyjęto do rozpatrzenia, to na
dodatek ETPC zgodziło się z tezami jego skargi i wygrał. ETPC orzekł, iż
pomimo powyższego wyroku TK, zgodnie z zapisami Konwencji Praw Człowieka i
Podstawowych Wolności, która obliguje Polskę do jej przestrzegania, a także
konsekwentną w takich kwestiach
linią orzeczniczą Trybunału w Strasburgu – jego podstawowe prawo do własciwego,
ustanowionego ustawą sądu zostało pogwałcone. No i podatnicy znowu otworzyli
portfel.
Obecnie, kiedy już uporano się z kwestią asesorów, sprawa
dostępu do sądu dalej nie wygląda różowo. Dalej dostępu do sądu właściwego i
ustanowionego ustawą pozbawiane jest dziesiątki tysięcy ludzi. np przez nieprawidłowe delegacje sędziów do rozpatrywania spraw w innych niż
macierzysty sądach.
Osoba powołana przez Prezydenta RP na stanowisko sędziego
jest uprawniona do orzekania wyłącznie w sądzie wskazanym w akcie powołania. Prezydent RP
wyznacza w akcie powołania siedzibę sędziego, a tym samym terytorium, na którym
powołany sędzia będzie sprawował władzę sądowniczą. Wyjątki od tej zasady
unormowane są w ustawie Prawo o ustroju sądów powszechnych. Wyjątkowy charakter
przepisów normujących delegowanie sędziego w tej ustawie, determinuje ich ścisłą
interpretację.
Sąd Najwyższy w Uchwale z dnia
19 lutwgo 2003r. sygn. I KPZ 51/02 stwierdził,
iż „...wymogi, które musi spełniać
zarządzenie o delegowaniu sędziego, określone przez przepis art. 77 & 8
u.s.p., to: podmiot uprawniony do delegowania, wskazanie sądu oraz czasu
delegowania...”, przy czym – „czas nie dłuższy niż miesiąc” oznacza „...od określonej
daty na nieprzerwany okres miesiąca lub krótszy, albo na oznaczone – także
pojedyńczo – dni, których suma w wypadku wielokrotnego delegowania w danym roku
nie może przekroczyć trzydziestu...Nieprawidłowe jest natomiast delegowanie sędziego
jedynie do orzekania w konkretnej sprawie rozpoznawanej w innym sądzie, jeżeli
tylko tak określony jest czas delegowania, gdyż nie pozwala to na jednoznaczne
ustalenie wyznaczonego czasu, w jakim sędzia ma pełnić obowiązki w innym sądzie...”
Również patrz wyrok SN z 22 sierpnia 2007 r., III KK 197/07
Zgodnie z przepisami procesowymi wadliwa
delegacja sędziego jest bezwzględną przyczyną odwoławczą,
czyli wyrok wydany przez wadliwe obsadzony sąd musi być uchylony, a sprawa
oddana do ponownego rozpatrzenia. Ponadto podczas kontroli
apelacyjnej sad apelacyjny jest zobligowany do sprawdzenia, czy w sprawie nie
ma bezwzględnych
przyczyn odwoławczych.
To teoria, w praktyce
niezwykle rzadko się zdarza, aby sąd apelacyjny z urzędu
sprawdził istnienie ewentualnych bezwzględnych przyczyn odwoławczych. Również Sąd
Najwyższy niezwykle rzadko z własnej inicjatywy – czyli z urzedu –
sprawdza ewentualność zaistnienia w sprawie bezwzględnych przyczyn odwoławczych.
Co więcej nawet wtedy, gdy w kasacji wskazane są takowe, Sąd Najwyższy
pomimo podjęcia kilku uchwał (jedna powyżej) i wielu orzeczeń uchylających
wyroki wydane z udziałem sędziego nieprawidłowo delegowanego, orzeka często
w analogicznych sytuacjach całkowicie odmiennie i twierdzi, iż nie doszukał się
żadnych uchybień w delegacji sędziego.
Sędziowie Sądu Najwyższego mają
zawsze na podorędziu „wytłumaczenie“ na te zwroty o 180 stopni w swoim
orzecznicznictwie i zwie się to doktryną, a także zależnie od potrzeby mogą się
powołać na odpowiednią „linię orzeczniczą‘ – przecież dysponują dwiema takimi –
za i przeciw - uznaniu uchybień w
delegowaniu sędziów.
Zważywszy, iż orzeczenia SN są
praktycznie ostateczne, takie orzekanie oparte na widzimisie skladu sędziowskiego,
a nie na podstawie prawa procesowego i konsekwentnej, rzetelnej i logicznej
linii orzeczniczej, świadczy o żenującym poziomie moralnym i etycznym wielu sędziów
tego sądu, który dla tysięcy skazanych jest sądem „ostatniej nadziei“. Jest to
nie tylko rażacym i oburzającym bezprawiem, ale ma też tragicznie negatywny wpływ na życie apelujących i ich
rodzin.
Poza ludzkimi krzywdami i
tragediami jakie pociągają za soba te
zbrodnie sądowe, koszty społeczne,
są jeszcze tragiczniejsze. W badaniach publicznych oceny wymiaru
sprawiedliwości od upadku komuny do dzisiaj, ogólna pozytywna ocena wymiaru sprawiedliwości nie przekracza progu 10%
, a sa i takie badania, gdzie 1% - slownie jeden procent ankietowanych ocenił tę
pracę jako dobrą ! Do tego dochodzą koszty wymierne w złotówkach – koszty
procesów apelacyjnych, kasacyjnych i koszty związane z procesami
prowadzonymi w Strasburgu. A nie sa to bagatelne sumy. Jeszcze większym obciążeniem
skarbu państwa są wypłaty zasądzone przez ETPC w przegranych procesach przez Polskę.
Społeczna ocena sądu
jako instytucji faktycznie niezawisłej wymaga wymierzania sprawiedliwości w
sposób, który usuwa potencjalne zastrzeżenia uczestników postępowania co do właściwoci, bezstronności i
niezawisłości sądu. Taki standard jest normą w cywilizowanych krajach i takie stanowisko
potwierdza Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazując na wagę postrzegania
sprawowania wymiaru sprawiedliwości przez obywateli. Ale ten koncept jest obcy polskiej Trzeciej Władzy.
Przykłady zmienności i chwiejności linii orzeczniczej SN
wskazują wprost, iż ani „wyróżnianie się wiedzą prawniczą”, ani “
bycie najlepszymi z najlepszych“ nie są gwarantem rzeczywistego
wymierzenia sprawiedliwości zgodnie z prawem, ani też nawet
zwykłej przyzwoitości tegoż sądu, o etyce zawodowej już nawet nie wspomnę.
Ewidentnie dzisiejsze standardy rzetelnego procesu w polskim sądownictwie zmierzają dokładnie w odwrotnym
kierunku, niż powszechne
trendy chociażby w Europie. Orzecznictwo ETPC zmierza w kierunku roszerzania
katalogu gwarancji procesowych.
Ewolucja jurysprudencji Trybunału w Strasburgu wskazuje, iz nie
tylko sąd musi być właściwy, niezależny
i bezstronny, ale musi być postrzegany przez wszystkich jako właściwy, niezależny i bezstronny.
Europejski Trybunał podniósł te wymaganie do rangi zasady i
uważa je za
konieczne i nieodzowne, aby nie osłabiać zaufania opinii publicznej, a w
sprawach karnych i zaufania również
oskarżonego - do władzy sądowniczej.
Wynika to z fundamentalnej roli
sądu w każdym demokratycznym społeczeństwie i państwie prawa.
„ Justice
not only must be done, but must be seen to be done“
Rozmiary łamania konstytucyjnego prawa do właściwego sądu są praktycznie
niemożliwe do ustalenia. Nikt też nie prowadzi badań tego tematu, brak jest prac magisterskich
czy przewodów doktoranckich podejmujących takie problemy. W ostatnim 20 leciu
wychowaliśmy nowe pokolenie prawników, którzy w większości kontynuują „zwyczaje“ nauczycieli i wygodne „niedostrzeganie“
tych systemowych problemów.
W Polsce nie publikuje się wyroków sądów powszechnych, a nawet Sąd
Najwyższy nie publikuje wszystkich swoich wyroków, nie mówiąc już o
postanowieniach, które SN wydaje odrzucając kasacje, czy wnioski o wznowienie
postępowania – a ktore to stanowią ponad 95% orzecznictwa SN. Ile postanowień o odrzuceniu
kasacji czy wniosków o odrzucenie wznowienia postępowania dotyczy zarzutów o
rozpatrzenie sprawy prze niewłasciwy sąd nie wiadomo. Niemniej musi to być
zjawisko nagminne, jeżeli zajmuje się ta kwestią Helsińska Fundacja Praw
Czlowieka i coraz częściej poruszają
te kwestię oficjalne media, jakże nieskore do krytyki władzy sądowniczej.
W listopadzie 2011r. w sprawie Richter v
Polska (Skarga nr 54809/07) dotyczącej
braku ważnej delegacji sędziego, Trybunał w Strasburgu uznał, iż taki sąd rozpoznający sprawę może
być traktowany jako, „sąd
nieustanowiony ustawą” , a więc nastąpiło naruszenie Artykułu 6 ust. 1 Konwencji
przez Polskę.
Interesujący w tym wyroku jest fakt, jak krytycznie odniósł
się Trybunał do orzeczenia SN w tej sprawie.
„..Trybunał zauważa także, iż zgodnie z właściwymi przepisami prawa
krajowego nienależyty skład sądu jest jedną z przyczyn, które podlegają
rozpoznaniu sądów odwoławczych, w tym również w kontekście postępowania
kasacyjnego, niezależnie od faktu, czy wnoszący środek zaskarżenia uwzględnił
taką podstawę prawną w jego treści. Ponadto, uchybienie to skutkowało
powstaniem bezwzględnej przyczyny odwoławczej.
Wobec powyższego, jako że kwestia składu sądu mogła mieć zasadniczy wpływ
na wynik sprawy, Sąd Najwyższy powinien był uwzględnić tę kwestię w swoim
postanowieniu. Tymczasem, Sąd Najwyższy oddalił kasację stosując typową formułę
stosowaną zazwyczaj w kontekście kasacji w sprawach karnych dla celów oddalenia
kasacji oczywiście bezzasadnych...”
Na zakończenie rozważań o dostepie do sądu podniósę jeszcze jeden aspekt -
istnieje w polskiej rzczywistości prawnej procedura prawna pozbawiająca dziesiatki tysiecy obywateli prawa do sądu.
Jest to przyznanie prawa do wniesienia kasacji nadzwyczajnej tzw podmiotom
specjalnym – Rzecznikowi Praw Obywatelskich i Prokuratorowi Generalnemu.
Praktycznie wygląda to tak – iż delikwent mający prawomocne orzeczenie sądu
– moze to być orzeczenie sądu I instancji ( od którego nie odwoływał się), może
to być orzeczenie, ktore bylo podtrzymane przez sąd odwoławczy czy SN, a doszukal
się/lub od orzeczenia sądu I instancji ma przekonnie, że orzeczenie zapadło
przy rażacym naruszeniu prawa procesowego, ktore mogło miec wpłw na treść
wyroku – ma prawo zwrócić się do RPO lub PG o wystąpienie do SN z wnioskiem o kasację nadzwyczajną.
Prośba o wywiedzenie kasacji nadzwyczajnej, podnosząca często
zarzuty nowe - nierozpatrywane
nigdy przez sady odwolawcze lub SN, sa oceniane pod względem ich zasadności
przez wątpliwej reputacji instytucję RPO lub Prokuratora Generalnegp –
przedstawiciela władzy wykonawczej.
Taki stan rzeczy jest naruszeniem podstawowych praw człowieka,
prawa do rozpatrzenia jego sprawy przez niezalezny, niezawisły, bezstronny i
ustanowiony ustawą sąd ( nawet jezeli te przymioty sądu w naszej rzeczywistości
są często i za często tylko teoretyczne).
Jak dotąd nie znalazłam żadnego orzeczenia ETPC w tej
kwestii dotyczącego sprawy obywatela polskiego. Ale wydaje się, iż jest to
kwestia czasu. Podobne rozwiązania ( a jakże !) istniały powszechnie w prawodawstwie wszystkich byłych
demoludów no i oczywiście w ZSRR.
Takie kraje jak Rosja, Ukraina, Litwa, Bułgaria podobnie jak Polska - do
dzisiaj uzalezniają wniesie kasacji nadzwyczajnej od decyzji Prokuratora
Generalnego. Rosja, Ukraina czy Bułgaria przegrały w Strasburgu szereg spraw, w
których obywatele zarzucali arbitralnosć i brak niezależności i bezstronności
decyzjom PG i pozbawianie poprzez negatywną ocenę wniosku - dostępu do własciwego, niezależnego,
niezawisłego, bezstronnego i ustanowionego ustawą sądu, podstawowego prawa człowieka
w panstwie prawnym.
Trybunał w Strasburgu jest szczególnie uczulony na kwestę
rozdziału kompetencji poszczególnych gałęzi władzy i konsekwentnie od lat
orzeka przeciwko podejmowaniu decyzji leżacych w kompetencji wladzy sądowniczej
przez władzę wykonawczą. A Prokurator Generalny – jest to władza wykonawcza, a
nie sądownicza.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz