Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 marca 2012

MITY I HITY III WŁADZY - SĘDZIOWIE BOJĄ SIĘ OBYWATELI i NIE CHCĄ JAWNOŚCI


Jawność postępowania przed sądem w Polsce 

Zaczęłam ten tekst nie znając jeszcze uchwały du Najwyższego w sprawie jawności posiedzeń sądów.

Pytanie, które trzeba zadać brzmi – czego boją się sędziowie? Dlaczego z uporem i determinacją godnymi „lepszej“ sprawy nie chcą obywateli na sali sądowej?  A przecież, nawet gdyby SN stwierdził w swojej dzisiejszej uchwale, że posiedzenia są jawne i otwarte dla publiczności, to  i tak sama zasada jawności pozostawia wiele do życzenia.

W demokratycznym panstwie prawa przejrzystość działania władzy jest jednym z najważniejszych elementów. Nie  ma żadnego racjonalnego powodu, aby władza sądownicza była traktowana jak święta krowa. Sędziowie są przecież odpowiedzialni przed społeczeństwem  za przejrzystość wymiaru sprawiedliwości. Oczywiście formalna odpowiedzialność i sankcje prawne praktycznie nie mają miejsca w naszej rzeczywistości (imunitet i fasadowe procedury dyscyplinarne). Dlatego pierwszą i jedyną bronią jest codzienny i powszechny nadzór sådøw przez współobywateli, a więc wstęp na salę sądową i możliwość obserwowania sędziów w działaniu, a także dostęp do informacji.

Dlatego w demokratycznych społeczeństwach jawność pracy sądów jest normą. Posiedzenia sądów oraz ich orzeczenia są poza nielicznymi wyjątkami, jawne. Røwnież, zgodnie z tą normą, Europejska Konwencja Praw Człowieka  gwarantuje jawność postępowania przed sądem.    

Tylko dobrze poinformowani obywatele mogą być strażnikami praworządności. To właśnie jawność jest podstawą zaufania obywateli do sądów.  Tylko możliwość uczestniczenia w  posiedzeniach sądu,  oraz dostęp do orzeczeń sądów jest warunkiem odbudowania wiary społeczeństwa w sprawiedliwość postępowania przed sądami.

Jest oczywistym, że sędziowie są tylko ludźmi. mogą kłamać, manipulować, mieć swoje sympatie i antypatie w stosunku do uczestników postępowania sądowego. Czy te subiektywne czynniki mają wpływ na pracę sędziego i “wymierzanie sprawiedliwości”? Tak, chociaż nie powinny. Dlatego w interesie społeczeństwa leży, aby obserwatorów zachowania sędziów było coraz więcej i by mieli oni mozliwość samodzielnego wyrobienia sobie opinii o stanie sądownictwa zamiast polegać na legendach, plotkach,  czy kłamliwych i zmanipulowanych doniesieniach mediów, albo opiniach “ekspertów” prawnych czy samych sędziów.
Publiczna ocena i krytyka trzeciej władzy jest nieodzownym elementem nowoczenego cywilizowanego państwa. W takim państwie nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekuje od władzy doskonałości, natomiast oczekuje prawa i możliwości obserwowania i krytyki działania tejże, tak by krytykować i wskazywać te błędy, by władza następnym razem nie popełniała i nie powielała tych samych błędów.

Pozbawienie obywateli  prawa do nadzoru prowadzi do  utrwalania przekonania władzy  o jej “nietykalności”. Władza staje się coraz bardziej bezczelna, arbitralna i skorumpowana.

Ocena władzy sądowniczej jest tak dostatecznie utrudniana  poprzez utajnianie posiedzeń i rozpraw sądów (bez żadnej racjonalnie uzasadnionej potrzeby) lub dopuszczanie na salę sądową  maksymalnie ograniczonej liczby obywateli, czy uwlaczającej praktyce legitymowania i spisywania nr. PESEL ( czy żeby odstraszyć obywateli?) a także brak  publikacji wszystkich orzeczeń sądowych. Polscy sędziowie tak się rozzuchwalili, iż kompletnie zapomnieli, że pełnią rolę służebną dla społeczeństwa, że sąd to nie prywatne dominium sędziego, ze wyroki wydają w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej – a to zobowiązuje.

Sama idea “uchwalania” przez Najwyższy Sąd Rzeczpospolitej czy posiedzenia sądów mają być jawne czy niejawne? jest bezpośrednim naruszeniem Konstytucji. Więcej jest zwykłym, ordynarnym łamaniem prawa przez SN. Jeżeli jawność postępowania sądowego jest zagwarantowana Konstytucją i umowami międzynarodowymi, których sygnatariuszem jest Rzeczpospolita Polska, SN nie ma nic do powiedzenia w tej kwestii. Jak wszyscy inni sędziowie RP, sędziowie SN podlegają Konstytucji i innym ustawom, a więc nie mają żadnej legitymizacji aby je zmieniać uzurpatorskimi “uchwałami”. Sąd Najwyższy i sędziowie tego sądu to “najwyżsi strażnicy” prawa i jedyne co mają prawo i obowiązek - to w kwestiach niejasnych interpretować prawo, a nie tworzyć nowe prawo. Tworzenie prawa należy do kompetencji władzy ustawodawczej!

Tak jak wskazywałam w poprzednich odcinkach tej serii, polski wymiar sprawiedliwości coraz szybciej zmierza w odwrotnym kierunku, niż w szanujących się cywilizowanych krajach chociażby Europy. I coraz bliżej polskiemu wymiarowi sprawiedliwości do  Azji niż Europy.

Dzisiejszy dzień  28 marca 2012  na zawsze pozostanie w historii naszego sądownictwa dniem upadku elementarnej przyzwoitości i legitymowaniem bezprawia totalnego – bez wzgłedu na to co “uchwalą” Najwyżsi Sędziowie. 


Uzupełnienie:



Sąd Najwyższy, obradując w składzie siedmiu sędziów, rozstrzygnął pytanie w uchwale 28 marca 2012 r. (sygn. I KZP 26/11). Jego odpowiedź była jednak znacznie obszerniejsza niż pytanie I prezesa, gdyż skład orzekający zdecydował się na orzeczenie dotykające także innych podstawowych spraw z zakresu procedury karnej.
SN stwierdził więc, że - po pierwsze - w postępowaniu karnym jawne są posiedzenia, na których sąd "rozpoznaje lub rozstrzyga sprawę" w rozumieniu przepisów prawa o ustrojusądów powszechnych. Po drugie - "sprawa" oznacza w tym wypadku rozstrzygnięcie przez sąd zarówno kwestii dotyczącej głównego przedmiotu postępowania, jak i kwestii ubocznej, która jest związana z możliwą ingerencją w sferę podstawowych praw zagwarantowanych w konstytucji. Po trzecie wreszcie - wyłączenie jawności posiedzenia, na którym sąd rozpoznaje lub rozstrzyga sprawę, dopuszczalne jest jedynie w wypadku przewidzianym w ustawie.
"W przepisach kodeksu postępowania karnego rzeczywiście występuje luka. Jednak nie można powiedzieć, że skoro kwestii jawności nie reguluje k.p.k., to posiedzenia z zasady powinny być niejawne" - podkreślił, przedstawiając uzasadnienie, sędzia Piotr Hofmański. ..." gazeta prawna .pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz