Łączna liczba wyświetleń

piątek, 8 czerwca 2012

Lewe prawo (32)


PRAWOMOCNOŚĆ BEZPRAWIA,

CZYLI POWAGA RZECZY UCHWALONEJ

   Prawomocność bezprawia to nie jest jakiś serbski wynalazek. To również polska rzeczywistość, której doświadczyłem osobiście.

   Jestem ofiarą debilnego wyroku asesorskiego niedouka - Anny Sobczak z Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia. Ona w ogóle nie miała prawa decydować w sprawie moich roszczeń finansowych wobec ZUS. Orzekała o nich w czasie, kiedy znane już było stanowisko Trybunału Konstytucyjnego o bezprawności wyrokowania przez asesorów. Zawisła od swego pracodawcy, zademonstrowała niezawisłość od ustaw. A cały ten skandal uprawomocniły jej starsze koleżanki z instancji odwoławczej: Elżbieta Sobolewska-Hajbert, Anna Kuczyńska i Izabela Bamburowicz. I nic im nie mogę zrobić, bo one są zupełnie bezkarne (chronią ich immunitety), a mnie obowiązuje "powaga rzeczy osądzonej" (czytaj: konieczność pogodzenia się z każdym idiotyzmem orzeczonym "w imieniu RP"). Raz nawet byłem postraszony przez szefową wymienionych - Ewę Barnaszewską odpowiedzialnością karną za ich publiczne krytykowanie. Bo swą blogową pisaniną o antykonstytucyjnej samowolce Sobczak i spółki naruszałem jakoby "powagę wymiaru sprawiedliwości".

   Dlatego uważam, że podobnie jak serbskich - polskich sędziów też można zweryfikować (znaczy: odwołać wszystkich i powołać ponownie tylko godnych społecznego zaufania) na podstawie specustawy. Co prawda byłaby ona niezgodna z konstytucyjną gwarancją ich dożywotniej nieusuwalności, ale od czego jest prawnicza kazuistyka? Przy jej pomocy nasi boscy sędziowie potrafią udowodnić nawet to, że białe jest czarne. Biorąc z nich przykład, ja w razie czego równie logicznie wykażę, że każda ustawa, przegłosowana przez parlamentarną większość i podpisana przez prezydenta państwa, jest jak najbardziej prawomocna, a jej publiczne krytykowanie narusza powagę rzeczy uchwalonej i może grozić odpowiedzialnością karną.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz