Łączna liczba wyświetleń

sobota, 23 czerwca 2012

Lewe prawo (52)



WYBORCZA OBIETNICA

NIEWARTA ZŁOTÓWKI

   Przyczynek do rozważań nad symbiozą polityki i prawa na szkodę zwykłych Polaków, którym funkcjonariusze pierwszej, drugiej i trzeciej władzy mają podobno służyć. 1.03.2011 Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia oddalił pozew szczecinianina Dominika Jafry, żądającego od Platformy Obywatelskiej symbolicznej złotówki za poniesione straty moralne.

   Pięć lat wcześniej poparł on swym podpisem akcję tej - opozycyjnej wówczas - partii: "Cztery razy tak dla Polski". Donald Tusk i jego ludzie zobowiązali się wprowadzić okręgi jednomandatowe w wyborach do Sejmu, zmniejszyć liczbę posłów z 460 do 230, zlikwidować Senat i znieść immunitet parlamentarny. Minęła cała kadencja rządów PO i trwa następna, a żadne z tamtych zapewnień nie zostało zrealizowane. Kolejny raz elektorat został bezczelnie oszukany.

   Uzasadniając oddalenie pozwu, sędzia Aleksandra Różalska-Danilczuk stwierdziła, że przedwyborczej obietnicy nie można traktować jako umowy albo przyrzeczenia publicznego. Wniosek jest jednoznaczny: nasi politycy mogą okłamywać społeczeństwo do woli i nikt nie ma prawa ich za to ukarać.

   Mnie takie orzeczenie nawet niespecjalnie zdziwiło, bo pamiętam podobne rozstrzygnięcie w procesie przeciwko Lechowi Wałęsie - autorowi sławetnego hasła z kampanii prezydenckiej w 1990: "Sto milionów złotych dla każdego obywatela". W 1996 Sąd Najwyższy uznał, że czego jak czego, ale obiecanek przedwyborczych nie należy brać na poważnie (czyli kto w nie wierzy, ten użytecznym idiotą jest).

   Dla politycznych łgarzy, nieuczciwie trzymających się państwowego koryta, mam swoją deklarację, którą już zresztą w przeszłości spełniałem. Zamiast mojego głosu mogą oni liczyć na pokazywanie im w dniu wyborów środkowego palca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz