NIEDORZECZNIK
OBYWATELSKI
Poszukuję szczęśliwca, któremu polskie biuro
rzecznika praw obywatelskich skutecznie
pomogło w indywidualnej sprawie i bez którego współudziału nie poradziłby sobie
z pewnością. Jeśli ktoś taki się znajdzie, przestanę kląć, po cholerę nam kosztowny
urząd - atrapa, gdzie kupa prawniczych pierdzistołków doskonali się w perfekcyjnej
spychologii.
"Sposób stanowienia prawa w Polsce i jego
jakość stale się pogarsza, przez co ludzie ponoszą krzywdę" - stwierdza
oczywistą oczywistość obecna rzecznik, prof. Irena Lipowicz, w dzisiejszym
(27.06.2012) wywiadzie dla Gazety Wyborczej. Takie rewelacje (a co słowo, to
odkrycie…) może wygadywać każdy, niekoniecznie opłacany z podatków za swoją
bezradność wobec powszedniejącego bezprawia.
O sile przebicia rzecznika praw
obywatelskich świadczy fakcik z też dzisiejszej rozmowy z prof. Lipowicz w
"Sygnałach dnia" w radiowej "Jedynce".
Już od niemal trzech lat (początkowo jej poprzednik - Janusz Kochanowski, po nim
- ona sama) nie może się doprosić rządu, aby w trosce o słuch pieszych minister (najpierw
infrastruktury, a po zmianach resortowego nazewnictwa - transportu) opracował przepisy "określające
dopuszczalny poziom hałasu emitowanego przez generatory dźwięku i głośniki
wysyłające sygnały ostrzegawcze, w które wyposażone są pojazdy uprzywilejowane",
w tym karetki pogotowia ratunkowego oraz wozy strażackie i policyjne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz