Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 13 listopada 2012

Lewe prawo (232)

 
PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ PO SWOJSKU

   Jarosław Wałęsa, syn Lecha, europoseł, 2.09.2011 gnał motocyklem z prędkością znacznie przekraczającą 90 km na godz. Szaleńczy wyścig z czasem zakończył we wsi Stropkowo na Mazowszu zderzeniem z samochodem osobowym, który wyjeżdżał z pobocza na drogę zza stojącej ciężarówki. Młody Wałęsa doznał 36 różnych złamań, ale przeżył. Lekarze jakimś cudem zdołali go poskładać po 17 operacjach chirurgicznych.

   Moje współczucie dla poszkodowanego ustąpiło w ostatnich dniach ansie wobec niego. Okazał się on bowiem równiejszy wobec prawa, obowiązującego ponoć wszystkich obywateli III RP jednako.

    Spośród dwóch uczestników wypadku, Sąd Rejonowy w Sierpcu (a konkretnie: sędzia Marian Kuncewicz) wyrokiem z 5.11.2012 ukarał tylko kierowcę samochodu - Tadeusza M. Za nieostrożne włączanie się do ruchu dostał rok więzienia w zawieszeniu, a ponadto musi wypłacić lekkomyślnemu motocykliście 20 tys. zł odszkodowania zwanego nawiązką.

  Natomiast prezydentowicz nie zapłaci za swoją głupią jazdę na maksa nawet symbolicznego mandatu. Policja w Sierpcu tak długo zwlekała z wnioskiem o wymierzenie grzywny za to ewidentne wykroczenie, aż minął rok i sprawa się po prostu przedawniła.

   Kto zostałby ukarany, gdyby Wałęsa i Tadeusz M. zamienili się miejscami? Jak znam bezstronność funkcjonariuszy organów ścigania i tzw. wymiaru sprawiedliwości, wtedy winą za spowodowanie wypadku zostałby obciążony - pędzący na motocyklu z nadmierną szybkością - zwykły obywatel.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz