MIĘDZY
LOGIKĄ A KAZUISTYKĄ
Ktoś musi w sądzie sprawę przegrać, by
wygrać ją mógł ktoś. To taka koronna wymówka tubylczych aparatczyków tzw. wymiaru
sprawiedliwości od zarzutu, że przynajmniej połowa społeczeństwa jest
niezadowolona z ich sędziowskich orzeczeń.
Wytłumaczenie niby logiczne, ale też kazuistyczne - w
pejoratywnym (wykrętne argumentowanie) tego wyrazu znaczeniu. Rzecz bowiem nie
w prostym podziale na zwycięzców i pokonanych, lecz w antykonstytucyjnym
podziale na równych i równiejszych wobec prawa.
Polskie sądownictwo to, niestety, karykatura sprawiedliwego
rozstrzygania sporów. Bardziej od faktów i dowodów liczą się w nim układy
("kto" ważniejsze niż "co") i kasa (ach, ten aromat korupcyjnego smrodku…).
W efekcie zwykły obywatel, pokrzywdzony
często-gęsto m.in. przez funkcjonariuszy publicznych, np. urzędników ZUS, zazwyczaj nie ma
jednakowych szans w walce z nimi w sądzie, gdzie jeszcze dodatkowo
bywa upodlany przez sędziów, też zresztą będących funkcjonariuszami publicznymi (łączy ich żerowanie, a nawet pasożytowanie na podatkach).
Bo w naszym - z przeproszeniem - przyjaznym
państwie prawa swój swemu łba nie urwie. Prędzej już ci swojacy wspólnie
uzmysłowią poszkodowanemu, że jest dla nich wart mniej niż
zero...
www.adam-klykow.blog.onet.pl
pro1@onet.eu
www.adam-klykow.blog.onet.pl
pro1@onet.eu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz