PROKURATOR - WINNA?
A DZIENNIKARZE - OK?
Pewien Czytelnik mojego bloga zauważył
trafnie, że w tekście z 29.10.2012, zatytułowanym "Prokurator naruszyła
prywatność osoby publicznej", krytykuję tylko szefową Prokuratury Rejonowej w
Sopocie - Barbarę Skibicką. Za to, że ujawniła tabloidowi "Super Express" fakt
procesowania się Marty Kaczyńskiej z pierwszym mężem Piotrem Smuniewskim o tzw.
zaprzeczenie ojcostwa Ewy - starszej z jej dwojga córek. Natomiast wyraźnie
oszczędzam "swoich", czyli dziennikarzy. A przecież to oni upublicznili intymne
szczegóły z życia rodzinnego córki byłego prezydenta RP - Lecha Kaczyńskiego.
Zamiast bronić kolegów po fachu własnymi
słowami, zacytuję niemal w całości wydrukowany 30.10.2012 felieton pt. "Sprawa Kaczyńskiej.
Nigdy nie oszukuj wyborców" - autorstwa widocznego na zdjęciu Sławomira Jastrzębowskiego, redaktora
naczelnego „SE”:
"Sprawa ujawnienia przez prokuraturę i przez „Super Express” postępowania o zaprzeczenie ojcostwa dziecka Marty Kaczyńskiej z pierwszego małżeństwa wywołała kontrowersje nie tylko wśród prawników. Ewidentny konflikt dwóch wartości silnie polaryzował stanowiska.
Zwolenników prymatu ochrony prywatności
Marty Kaczyńskiej i jej rodziny nad prawem do jawności życia politycznego
oburzyło postępowanie prokuratury i publikacja „Super Expressu”. Nie brakowało
postaw i określeń silnie emocjonalnych, stygmatyzujących nasze artykuły jako
rzekomo niedopuszczalną, nieuprawnioną, niczemu niesłużącą ingerencję w
prywatność. Te stanowiska grzeszą wadliwością, nie biorąc pod uwagę
politycznego kontekstu sprawy.
Konfliktu wartości i interesów nie da się
uniknąć w demokracji. Należy pamiętać jednak, która wartość jest dla wspólnoty,
nie tylko dla poszczególnych jej członków, ważniejsza. Tu tkwi klucz do decyzji
o ujawnieniu kulis sprawy rodziny Marty Kaczyńskiej.
W roku 2005 Marta Kaczyńska wystąpiła na
plakacie wyborczym swojego ojca w towarzystwie swojej córki i ówczesnego męża
(domniemanego ojca dziecka). Wyborca, widząc plakat, widział szczęśliwą,
tradycyjną, konserwatywną trzypokoleniową rodzinę. Ten obraz był fałszem.
Niedopuszczalnym wprowadzeniem w błąd wyborców.
Niewybaczalnym błędem było zaangażowanie przez
Martę Kaczyńską dziecka do kampanii prezydenckiej ze świadomością, że na
plakacie znajduje się człowiek niebędący w istocie biologicznym ojcem jej
córki. Wyborcy zostali takim przekazem po prostu oszukani.
Co do powyższych faktów nie może być sporu.
Zadaniem mediów w demokratycznym państwie jest między innymi demaskowanie
działań ludzi polityki i to właśnie zrobił „Super Express”. Cel tych publikacji
był dużo ważniejszy niż jednostkowa sprawa Marty Kaczyńskiej i jej rodziny. To
bardzo ważny sygnał dla wszystkich polityków: pod żadnym pozorem nie oszukujcie
wyborców, bo prawdziwi dziennikarze sprawdzą i ujawnią fakty".
Tyle szef "SE". Ja pozostaję przy poglądzie,
że prokurator Skibicka nadużyła swojej władzy i popełniła przestępstwo
przekroczenia uprawnień. Dziś dodam tylko, że dziennikarze tzw. brukowca pewnie
etycznymi świętoszkami nie są, ale tu akurat mają sensowne wytłumaczenie,
dlaczego postanowili opublikować informacje przekazane im przez - co najmniej
nierozsądną - śledczą.
Skoro taki z ciebie pismacki wzorzec cnót
wszelakich - monologuję autoironicznie – to co sam zrobiłbyś na miejscu reporterów
"SE"? Zrezygnowałbyś z opublikowania sensacyjnego tematu? Napisałbym o tej
sprawie, ale tylko na prośbę Smuniewskiego, gdyby był on wrabiany przez swoją
byłą żonę w ojcostwo Ewy, wbrew wykluczającym je badaniom DNA. W każdej innej
sytuacji nie demaskowałbym plakatowego oszustwa Marty Kaczyńskiej, uznając
nadrzędność jej prawa do prywatności i przede wszystkim mając na uwadze dobro jej
córki.
www.adam-klykow.blog.onet.pl
pro1@onet.pl
www.adam-klykow.blog.onet.pl
pro1@onet.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz