Łączna liczba wyświetleń

sobota, 24 listopada 2012

Lewe prawo (244)


ZADUSZKI ADWOKACKIE
 
Z KSIĘDZEM I SĘDZIĄ WŚRÓD GOŚCI

   Na oficjalnej stronie internetowej Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu znalazłem nietypową w tym miejscu informację, zatytułowaną "Zaduszki 2012" i podpisaną przez mecenas Annę Ślęzak. Czegóż się dowiedziałem?

   Dowiedziałem się, że 6.11.2012 wrocławscy adwokaci spotkali się na dorocznym - zainicjowanym przed 5 laty przez dziekana ORA Andrzeja Malickiego - wieczorze zaduszkowym. Wspominali "tych co odeszli, ale przecież zostawili tu swój ślad".

   W uroczystym wieczorze uczestniczył "Duszpasterz Wrocławskich Prawników, Ks. Prałat Stanisław Pawlaczek". Duchowny ten "krótką modlitwą wprowadził nas w zadumę nad przemijaniem".

   Z największym entuzjazmem Ślęzak opisuje obecność innego gościa: "Pana Prezesa Wrocławskiego Sądu Apelacyjnego" Andrzeja Niedużaka. „Sprawił nam niekłamaną radość swoim przybyciem, a jego wspomnień o Adamie Szczerbie, patronie, mentorze i przyjacielu słuchało się z wielkim zainteresowaniem. Mówca był wyraźnie wzruszony, opowiadając o człowieku szlachetnym, życzliwym, mądrym, wielkim humaniście, który aplikantów uczył nie tylko prawa, ale wskazywał im właściwą drogę zawodową i życiową".

   Nawiedzenie gospodarzy uroczystości przez prezesa Niedużaka autorka wypracowania tłumaczy rozszerzeniem dotychczasowej formuły adwokackich wieczorów zaduszkowych. "Wspomnieniami objęliśmy również Kolegów Sędziów, z którymi spotykamy się nie tylko zawodowo, ale często przyjaźnimy się, a niektórzy z nich byli dla nas wzorem i wpłynęli na ukształtowanie naszych postaw życiowych".

   W nawiązaniu do wystąpienia Niedużaka, Ślęzak pisze, że "szczęście nam dopisało, bo objęci tegorocznymi wspomnieniami adwokaci też należeli do wybitnych".

   Lektura całego tekstu pozwala utwierdzić się w przekonaniu, że palestra to prawie jedna wielka rodzina. Zupełnie jak w bliskim mi środowisku szachowym, którego międzynarodowe motto brzmi: "Gens una sumus".

   "Na spotkanie przybyła rodzina adw. Zygmunta Banaszewskiego, w większości członkowie naszej Izby. Żona Janina, córka Jadwiga - adwokat dobrze znana w środowisku, wnuczka Maria, również adwokat oraz wnuczki Anna i Dorota - aplikantki adwokackie" - czytałem z narastającym podziwem, a może nawet zazdrością.  

   Z mojego dziennikarskiego punktu widzenia, najciekawszy jest poniższy fragment relacji Ślęzak:

    "Równie interesujące były wspomnienia apl. adw. Jaśminy Kapko o jej dziadku adw. Zdzisławie Kapko, którego środowisko pamięta jako znakomitego obrońcę w sprawach przede wszystkim wypadków drogowych. Pamiętamy go też jako przystojnego mężczyznę, człowieka eleganckiego, elokwentnego, z poczuciem humoru, pasjonata motoryzacji i twórcę Automobilklubu Wrocławskiego.

   Jaśmina opowiedziała, że znany wrocławski satyryk Andrzej Waligórski, pisząc o tym Klubie, tak opisał mec. Kapko:

   Obok, wzbudzając podziw i szokując babki,

   Tkwi historyczna postać mecenasa Kapki,

   Obrońcy uciśnionych. Ten krzepki adwokat

   Strojny w togę z kutasem, obszytą we brokat,

   Z wymową godną Gucwy i urodą Loski,

   Wprowadził w naszych sądach akcent łyczakowski,

   Który przyjęli potem liczni poligloci,

   Mówiąc: „znów klient Kapki dostał dożywoci”".

   Mecenas Annie Ślęzak daję mały minus za nieodmienianie nazwiska, zaś Jaśminie Kapce - duży plus za poczucie humoru przy wspominaniu zmarłego dziadka.

   Mimo że nie liczę na sensowną odpowiedź, to korci mnie, by zapytać prezesa Andrzeja Niedużaka, czy Adam Szczerba uczył go również arogancji wobec pokrzywdzonego przez funkcjonariuszy publicznych, tolerowania sędziowskiej niezawisłości od ustaw i niereagowania na orzecznicze bezprawie nadzorowanych aparatczyków tzw. wymiaru sprawiedliwości? Czy przypadkiem jego "patron, mentor i przyjaciel" nie przewraca się w grobie, widząc postępowanie swego wychowanka w sprawie moich roszczeń finansowych wobec ZUS?

   Natomiast niespecjalnie mnie mierzi sam fakt udziału sędziego Niedużaka w na poły prywatnej imprezie u adwokatów. Mam bowiem świadomość, że może on dogadywać się z nimi bardziej owocnie przy zupełnie innych okazjach.

   A poza tym, jak znam życie, prędzej czy później i tak wszyscy spotkamy się w jednym miejscu. Na cmentarzu…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz