Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 25 listopada 2012

Lewe prawo (245)


   Dziś tekst archiwalny z mojego "Bloga weredyka" ze stycznia 2008. Jego ostatnie zdanie okazało się prorocze pół roku później...
 
SĄDOWE PEREŁKI

   Sam bym tego nie wymyślił. Od czego jednak są tęgie głowy z Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia…

   W pierwszej wersji pozwu przeciwko ZUS-owi o odszkodowanie i zadośćuczynienie za ponad 9-miesięczną zwłokę w przyznaniu mi należnego świadczenia przedemerytalnego, zasugerowałem organowi wymiaru sprawiedliwości, by pieniądze na spełnienie moich roszczeń pochodziły nie z budżetu państwa, lecz z kieszeni 11 wyszczególnionych z nazwiska urzędników z Wrocławia i Warszawy, winnych tego bezprawia.

   No i otrzymałem z sądu anonimowe (!) "wezwanie do usunięcia braków formalnych w terminie tygodniowym pod rygorem zwrotu pozwu". Konkretnie: zobowiązanie do "podania adresów zamieszkania pozwanych" i do "dołączenia 11 odpisów pozwu".

   Jak sąd wyobraża sobie ustalenie przeze mnie adresów zamieszkania tylu urzędników w tak krótkim czasie i bez łamania ustawy o ochronie danych osobowych? Odpowiedzi na to pytanie nie otrzymałem. Ponieważ zadanie było niewykonalne, w nowej wersji mojego pozwu nie ma żadnego nazwiska. Jest jeden pozwany: ZUS jako tzw. osoba prawna.

   Przy okazji tej sprawy dała też o sobie znać asesor Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia Anna Sobczak. Uznała ona, że Powiatowy Urząd Pracy we Wrocławiu, nie mający - o czym nie wiedziałem - osobowości prawnej i w konsekwencji zdolności występowania w procesie jako strona, jest instytucją… bezpańską, w związku z czym nie może zostać pozwany i ukarany. Ustaliłem za panią przyszłą sędzię, że ten PUP najzwyczajniej podlega prezydentowi miasta i to on urzędowo odpowiada za winy zatrudnionych tam urzędników. Nie spodziewam się wdzięczności, obym tylko nie stał się celem odwetu…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz