KULISY
KORUPCJI
W SĄDZIE
NAJWYŻSZYM
Troje dziennikarzy Gazety Polskiej - Dorota
Kania, Samuel Pereira i Dawid Wildstein - ujawniło w wydaniu tego tygodnika z
10.10.2012 szczegóły umorzonej przez Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie "afery
korupcyjnej w wymiarze sprawiedliwości".
Jednym z jej negatywnych bohaterów jest
sędzia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego - Jan Górowski, dobry znajomy prokuratora
generalnego Andrzeja Seremeta. Razem pracowali w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie.
To właśnie na skutek działań Seremeta
śledztwo przeciwko Górowskiemu i kilku innym prawnikom zostało umorzone. Stało
się tak ku zaskoczeniu Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które przez kilka
lat zbierało dowody w sprawie (udokumentowane m.in. na blisko 200 płytach CD i
DVD).
Główną rolę w upublicznieniu korupcji,
sięgającej najwyższych szczebli polskiego sądownictwa, odegrał biznesmen,
milioner z podwójnym (polskim i niemieckim) obywatelstwem - Józef Matkowski.
Jest on ponoć przyrodnim bratem Ryszarda Sobiesiaka, znanego z głośnej afery
hazardowej.
Obaj prowadzili wspólne interesy. W 2005
pokłócili się o zyski ze sprzedaży gruntów pod inwestycje na Bielanach
Wrocławskich.
Oprócz braci, w spółce handlującej ziemią zasiadał
Józef Kwiatkowski. Matkowski miał dać swoje pieniądze na kupno gruntów na rzecz
spółki, które później zostały sprzedane z ogromną przebitką. Po transakcji
Sobiesiak i Kwiatkowski domagali się udziału w dochodzie. Ponieważ Matkowski
odmówił, zaczęto się procesować.
W 2008 najpierw Sąd Okręgowy we Wrocławiu, a
następnie tutejszy Sąd Apelacyjny nakazał Matkowskiemu zapłacić Kwiatkowskiemu (wniósł
pozew sam, bez Sobiesiaka) kwotę ponad 17 mln zł. Zobowiązany nie chciał się z
takim orzeczeniem pogodzić.
Nakaz zapłaty został wystawiony Matkowskiemu
w ciągu kilkunastu dni. Szybkość egzekucji wzbudziła jego podejrzenia co do
bezstronności sądu.
Wtedy do akcji wkroczył adwokat B. (dziennikarze
GP ukrywają go pod inicjałem nazwiska). Wcześniej był on mecenasem reprezentującym
i Kwiatkowskiego, i Sobiesiaka.
B. zaproponował Matkowskiemu złożenie skargi
kasacyjnej do Sądu Najwyższego, obiecując jednocześnie jej pozytywne
rozpatrzenie, czyli uchylenie niekorzystnego dla niego wyroku SA, dzięki
wpływom swojego przyjaciela - radcy prawnego Ryszarda Kucińskiego (zmarł w maju
2011). W przeszłości był on rzecznikiem prasowym Prokuratury Wojewódzkiej w
Warszawie, adwokatem w kancelarii związanego z lewicą mecenasa Krzysztofa
Czeszejko-Sochackiego i pełnomocnikiem Andrzeja Leppera.
Matkowski o propozycji B. poinformował
Centralne Biuro Antykorupcyjne. Wszczęło ono - za zgodą ówczesnego prokuratora
generalnego Andrzeja Czumy - operację pod kryptonimem "Alfa". Wszystkie rozmowy
Matkowskiego z prawnikami on sam nagrywał. Była zgoda sądu na założenie
podsłuchów przez CBA.
Już podczas pierwszego spotkania Kuciński
poinformował Matkowskiego, że ma znajomego sędziego, który załatwia mu różne
sprawy w Sądzie Najwyższym. Mówił o Bogusławie Moraczewskim z Naczelnego
Sądu Administracyjnego, mającym w swej cefałce m.in. skazanie w
Piotrkowie Trybunalskim na kary więzienia działaczy bełchatowskiej
"Solidarności" w stanie wojennym, zasiadanie w latach 1994-1998 w Krajowej
Radzie Sądownictwa (gdzie pełnił też funkcję rzecznika prasowego) i niedoszłe
członkostwo w Trybunale Konstytucyjnym z rekomendacji SLD (zrezygnował z
kandydowania tuż przed głosowaniem w Sejmie, gdy dziennik Życie
Warszawy opisał jego ponurą przeszłość orzeczniczą).
Kuciński poinstruował Matkowskiego, że
najważniejsze jest pozytywne załatwienie tzw. przedsądu. Chodzi o etap w SN,
poprzedzający rozpoznanie kasacji. Skarga jest badana wstępnie na
posiedzeniu niejawnym przez jednego sędziego, który decyduje o przyjęciu
bądź odrzuceniu kasacji. Decyzja ta nie podlega zaskarżeniu.
Początkowo Kuciński zażądał od Matkowskiego
200 tys. zł zaliczki gotówką - dodając, że nie jest pewny, ile będzie musiał
zapłacić finalnie, jako "procent od wygranej". Zapewnił, że korzystne
orzeczenie załatwi na polowaniu, ponieważ znajomy sędzia jest zapalonym
myśliwym.
Pierwszą kontrolowaną łapówkę Kuciński
przyjął od Matkowskiego w styczniu 2009, co zostało nagrane.
Wcześniej funkcjonariusze CBA skserowali banknoty przeznaczone do wręczenia i
spisali ich numery.
W kwietniu 2009 mecenas B, jego wspólniczka
Agnieszka G. i Kuciński podczas spotkania z Matkowskim powiedzieli mu, że
załatwienie sprawy po jego myśli będzie kosztowało 2 mln zł, które mają być
przekazane po korzystnym dla niego wyroku. Pieniądze - dodali - zostaną
podzielone między wszystkich biorących udział w sprawie prawników, w tym
oczywiście sędziów.
Wkrótce Matkowski poznał Moraczewskiego osobiście
i za jego pośrednictwem nawiązał kontakt z Henrykiem Pietrzkowskim,
przewodniczącym wydziału (m.in. do spraw kasacji) Izby Cywilnej Sądu
Najwyższego. Wyjaśnił on precyzyjnie, jak należy napisać skargę, by została
zaakceptowana i skierowana na główne posiedzenie SN. Z kolei Pietrzkowski
nawiązał kontakt z Górowskim, który miał zadecydować o dalszych losach kasacji.
I on właśnie - jednoosobowo na posiedzeniu niejawnym - pozytywnie ocenił skargę
i skierował ją na rozprawę główną.
We wrześniu 2009 Pietrzkowski poinformował Moraczewskiego, a ten Kucińskiego, że został już wyznaczony skład sędziowski. Skargę kasacyjną mają rozpatrywać: Lech Walentynowicz, Krzysztof Strzelczyk i Katarzyna Tyczka-Rote.
We wrześniu 2009 Pietrzkowski poinformował Moraczewskiego, a ten Kucińskiego, że został już wyznaczony skład sędziowski. Skargę kasacyjną mają rozpatrywać: Lech Walentynowicz, Krzysztof Strzelczyk i Katarzyna Tyczka-Rote.
1.10.2009 wybuchła afera hazardowa. Osoby
zaangażowane na rzecz Matkowskiego - jak piszą Kania, Pereira i Wildstein - "ogarnęło
przerażenie".
W
trybie pilnym zwołano spotkanie mecenasa B., Kucińskiego i wrocławskiego
biznesmena. Prawnicy zażądali od swego klienta 2 mln zł, grożąc, że jeśli niezwłocznie
nie zapłaci za "załatwienie sprawy", skarga zostanie odrzucona. Tym razem Matkowski
pieniędzy nie dał. A 14.10.2009 Sąd Najwyższy wniesioną przez niego kasację
oddalił.
Wówczas Matkowski zawiadomił o korupcji w tzw.
wymiarze sprawiedliwości prokuraturę. Sprawa trafiła do Krakowa, gdzie śledztwo
prowadził Mariusz Krasoń.
Po kilku miesiącach nadzorujący postępowanie tamtejszy zastępca prokuratora apelacyjnego Marek Wełna zadecydował o zatrzymaniu mecenasa B. i Kucińskiego. Czynności mieli przeprowadzić funkcjonariusze CBA.
Po kilku miesiącach nadzorujący postępowanie tamtejszy zastępca prokuratora apelacyjnego Marek Wełna zadecydował o zatrzymaniu mecenasa B. i Kucińskiego. Czynności mieli przeprowadzić funkcjonariusze CBA.
Niespodziewanie Seremet, dopiero co powołany
na prokuratora generalnego, odwołał Wełnę. Ta decyzja praktycznie wstrzymała
śledztwo w sprawie z doniesienia Matkowskiego.
Ciekawostka warta odnotowania. Podczas jednej
z bezpośrednich rozmów Moraczewski zasugerował Matkowskiemu wspólną wycieczkę
na polowanie do Rosji, na koszt biznesmena. Przed wyjazdem na nią doszło do
kontrolowanego wręczenia temu sędziemu łapówki w postaci ubrania myśliwskiego i
akcesoriów łowieckich. Po powrocie z polowania Moraczewski zażądał od Matkowskiego 5 tys. zł na
sfinansowanie preparatora trofeów, które przywiózł z Rosji. Również wręczenie
tej łapówki zostało nagrane.
Mimo powyższych faktów, przed kilkunastoma dniami
śledztwo w sprawie korupcji w Sądzie Najwyższym uległo umorzeniu. Oficjalny powód tej bulwersującej opinię publiczną decyzji:
brak podstawy prawnej do nagrywania przez Matkowskiego jego spotkań z
prawnikami…
Tymczasem - jak pisze dziś (11.10.2012) dziennikarz Gazety Wrocławskiej Marcin Rybak - "Matkowski, który jako tajny współpracownik CBA zbierał dowody na korupcję na szczytach wymiaru sprawiedliwości, jest poszukiwany przez policję. Ma odsiedzieć 30 dni aresztu za to, że nie zgłosił się do sądu, by ujawnić, jaki ma majątek".
Tymczasem - jak pisze dziś (11.10.2012) dziennikarz Gazety Wrocławskiej Marcin Rybak - "Matkowski, który jako tajny współpracownik CBA zbierał dowody na korupcję na szczytach wymiaru sprawiedliwości, jest poszukiwany przez policję. Ma odsiedzieć 30 dni aresztu za to, że nie zgłosił się do sądu, by ujawnić, jaki ma majątek".
Z tejże publikacji wynika, że Matkowski wciąż
nie zapłacił Kwiatkowskiemu zasądzonych 17 mln zł.
Rybak przypomina też, że przy okazji
operacji "Alfa" wyszły na jaw dwie inne sprawy: wspomniana już afera
hazardowa i podejrzenie korupcji w Prokuraturze Rejonowej Wrocław-Krzyki Zachód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz