Łączna liczba wyświetleń

środa, 17 października 2012

Lewe prawo (203)


W JAKIM BURDELU JA ŻYJĘ…

   Żyję w państwie, gdzie na jednym z najdroższych na świecie i najnowocześniejszym w kraju stadionie, dumnie zwanym "Narodowym", mecz piłkarski Polska - Anglia nie mógł się odbyć w zaplanowanym dniu, 16.10.2012, bo na tym zadaszonym obiekcie boisko zatopiła deszczówka (takiego lania goście się nie spodziewali).

   Żyję w państwie, gdzie urzędnicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przepis promocyjny, nagradzający za aktywność zawodową, zastosowali wobec mnie w celu restrykcyjnym, jako trwającą ponad dziewięć miesięcy karę za to, że zawiesiłem pobieranie zasiłku dla bezrobotnych z kasy publicznej i utrzymywałem się z płacy za pracę.

   Żyję w państwie, gdzie sędziowie sądów powszechnych od przeszło czterech lat trzymają się absurdalnego dogmatu, że aby dostać odszkodowanie za wyliczalne co do grosza straty finansowe, spowodowane ZUS-owskim bezprawiem, powinienem udowodnić, że próbowałem podjąć zatrudnienie w czasie, w którym nie pozwalała mi na to litera obowiązujących ustaw.

   Żyję w państwie, gdzie ponoć są jakieś władze, ale nie ma nikogo odpowiedzialnego za ten totalny burdel, w którym byle nieudacznik o statusie funkcjonariusza publicznego jest bezkarnym panem cudzych losów, a zwykły obywatel - upodlanym śmieciem.


   PS 1. Znam wiarygodną przyczynę wtopy (w przenośni i dosłownie) na Stadionie Narodowym: dach nad warszawskim cudem architektury sportowej nie został zamknięty, bo prokuratura nie przedstawiła żadnego zarzutu, a sąd nie wydał stosownego postanowienia...   

   PS 2. Nazajutrz na osuszonym boisku nikt lania nie dostał - wykopano remis.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz