Dzisiaj -26.10.2012 - w Europie, w ponoć cywilizowanym państwie prawa Polsce, w Gdańsku zmarł Wojciech Dąbrowski. Wyeksmitowany wraz ze sparalizowaną zoną, protestował pod Urzędem Miasta w Gdańsku. DWA MIESIĄCE !
Rzecznik Praw Obywatelskich "interesowała" się ponoć sprawą.
Wojciech Dabrowski i jeg ozona potrzebowali POMOCY! Natychmiastowej!
1 stycznia 1988r. rozpocząl urzedowanie Rzecznika Praw
Obywatelskich. Czy był to znak nadchodzego „nowego”, czy rozpaczliwe próby
utrzymania podretuszowanego „starego”, nie wiem. Na pewno dla tysięcy obywateli
powołanie RPO było nadzieją na
odzyskanie choć odrobiny zaufania do państwa, którego od dwóch pokoleń byli
pozbawieni. Od chwili powołania corocznie skarży się Rzecznikowi od
40 do ponad 60 tysięcy obywateli. Informują RPO o niepraworządnych działaniach instytucji państwowych, o
celowych działaniach lub zaniechaniach skutkujących naruszeniem wolności i podstawowych praw człowieka, a także proszą o pomoc w działaniach ī przeciwko bezkarności i arbitralności urzędników państwowych, sędziów, prokuratorów, komorników itd.
Rzecznik dysponuje oficjalnymi
kompetencjami w zakresie rozstrzygania sporów pomiędzy obywatelem, a instytucją
czy organem państwowym.
Biorąc pod uwagę powszechne w
intytucjach i organach państwa zaniechanie jakichkolwiek form realnej kontroli pracy urzędników i funkcjonariuszy, brak dyscyplinowania i wymierzania
sprawiedliwości tym, którzy nie działają w ramach prawa i naruszają rażąco
wolności i fundamentalne prawa obywateli – RPO ma pełne ręce roboty i jest najczęściej ostatnią deską ratunku, ostatnią nadzieją obywateli.
Rzeczywista ocena działalności Rzecznika Praw
Obywatelskich jest bardzo trudna. Oficjalne sprawozdanie z działalności
RPO przedstawiane corocznie Sejmowi jest traktowane przez posłów jako nudna
formalność i de facto nikt nie kontroluje działań „kontrolera“. Praktycznie RPO
może robić co chce i jak chce.
W mediach kwestie dotyczące ewentualnych zaniechań RPO w
wypełnianiu jego konstytucyjnych obowiązków, są tematem tabu. I tylko w mediach
drugiego obiegu pojawiają się krytyczne głosy.
W roku 2010 Rzecznik otrzymał
62 858 skarg, z których zbadał (przeczytał?) 34 248, a podjął 11 810. Z tych podjętych pozytywnie rozpatrzono 17% – czyli 2008 spraw ( w tym 64 kasacje).
Czyli na ogólną liczbę skarg w roku 2010, zaledwie trochę więcej niż połowa
została zbadana i zaledwie nad 1/3 tych badanych
RPO pochylił się głebiej i podjął je,
tak więc z ogólnej liczby
skarg tylko 5.86
% Rzecznik rozpatrzył pozytywnie.
Jak by nie liczyć, znając realia polskie, to nawet ten
zgrabnie podretuszowany wynik 17 %,
na zdrowy chłopski rozum, nie jest faktycznym odzwierciedleniem rzeczywistej zasadności
tych 34 248 zbadanych skarg.
Potwierdzeniem takiego przypuszczenia są
SETKI relacji petentów Rzecznika zamieszczane w Internecie, włącznie z absurdalnymi
interpretacjami prawa i uwarunkowań ewentualnej ingerencji, z którymi
można się zapoznać przeglądając odpowiedzi specjalistów
BRPO występujących w jego imieniu.
O jakości pracy RPO świadczy też, jeżeli nie bezpośrednio to pośrednio
ilość spraw, które przegrywa Polska w ETPC. Obywatele świadomi swoich praw próbują
wzystkich dróg dochodzenia tychże,
lącznie ze zwracaniem się do RPO. Z dużym więc stopniem
prawdopodobieństwa, można założyć, że skargi obywateli polskich do ETPC, miały
szansę być rozwiązane w Polsce. Zaznaczyć trzeba, iż coraz częściej nie są to
sprawy dotyczące przewlekłości postępowania, a sprawy dotyczące fundamentalnych
gwarancji sprawiedliwego procesu,
dyskryminacji etc. Nie dalej jak parę tygodni temu jednego dnia Polska
przegrała 10 spraw dotyczących bezprawnych decyzji jednego tylko oddziału ZUS.
Na rozpatrzenie czeka w Trybunale 130 podobnych spraw! Ilu z tych
skarżących Polskę w ETPC, korespondowało
z BRPO a ich sprawy badano, ale nie podjęto?
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na interesujące badania przeprowadzono
na zlecenie „Rzeczpospolitej” przez GfK Polonia dot. oceny demokracji i
działania organów i instytucji państwa.
Według 37%
badanych demokracja działa w Polsce ani dobrze, ani źle, 24% zdecydowanie
dobrze lub dobrze, według 37 % zdecydowanie żle lub żle.
Z instytucji i organów państwa najlepiej
wypadł Trybunał Konstytucyjny 18 % , wojsko 13
%, prezydent 11 %, rząd 7%, sądy 7%, samorządy 5%, Narodowy Bank Polski 4%,
no i prokuratury 1 %.
Poniżej opis kilku takich skarg - zbadanych i załatwionych negatywnie.
Po zakończeniu procesu
karnego, obywatel X chciał skorzystać z przysługującego każdemu obywatelowi Rzeczpospolitej Polskiej i zagwarantowanego
Konstytucją, prawa do złożenia skargi konstytucyjnej. Ponieważ nie
posiadał żadnego majątku i nie miał żadnych dochodów (odbywał wyrok) zgodnie z przepisami prawa zwrócił się do sądu o
przyznanie pełnomocnika w celu sporządzenia skargi konstytucyjnej.
Sąd Rejonowy Wydział
Cywilny rozpatrzył wniosek i postanowił: odmówić ustanowienia pełnomocnika, uzasadniając odmowę
… bezzasadnością skargi konstytucyjnej!
Sąd Okręgowy, podtrzymał tę decyzję i doprecyzował, iż w skardze konstytucyjnej nie można podważać wyroku(?).
X był decyzjami sądów zadziwiony i
oburzony. I nie chodziło o samą odmowę ustanowienia pełnomocnika, a o
kuriozalne uzasadnienia tej odmowy.
Skargę konstytucyjną, w tym także jej dopuszczalność i zasadność ocenia zgodnie
z Konstytucją (art 188 ust.5) Trybunał Konstytucyjny. Czyli sądy tak
rejonowy jak i okręgowy przekroczyły
uprawnienia wynikające z art. 177 Konstytucji, sprawując wymiar
sprawiedliwości ustawowo zastrzeżony dla właściwości Trybunału Konstytucyjnego,
zaś sama
ocena merytoryczna nieistniejącej skargi byla absurdem i nie mogła mieć
miejsca, bowiem odmowa dotyczyła ustanowienia pełnomocnika, który tę skargę
miał ewentualnie w przyszłości dopiero sporządzić.
W konsekwencji powyższych
działań sądów X został
pozbawiony konstytucyjnych praw
1.
złożenia skargi konstytucyjnej art. 79 ust.1 K
2.
prawa do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki
przez WŁASCIWY SĄD – czyli Trybunał Konstytucyjny -
art 45 ust 1 K
Rodzina X złożyła skargę do
Rzecznika w marcu 2007r., naiwnie wierząc, iż instytucja ta została
powołana aby bronić podstawowych praw i wolności obywatela. Tymczasem specjaliści podejmujący decyzje i
występujący w imieniu RPO, znajdowali w tej skardze nieistniejące fakty,
zarzuty, żądania i uwarunkowania prawne, a nie odnieśli się ani słowem do
meritum skargi przez dwa i pół roku!
I tak – najpierw skargę ignorowano przez 5 miesięcy, a RPO milczal. Dopiero po dwukrotnym przypomnieniu skargi, rodzina otrzymała
pierwszą odpowiedź.
1. W piśmie z dnia 13.08.2007 specjalista
BRPO poinformował, iż poszkodowany nie zwracał się
do RPO o zbadanie sprawy. Poszkodowany nie zwracał się, ale zwracała się przecież rodzina. Ustawa o RPO wyraźnie wskazuje, iż osoba skarżąca, nie musi być
tożsama z osobą poszkodowaną, a każda skarga musi być rozpatrzona.
2. W
następnym piśmie z 13.03.2008 tym razem główny
specjalista RPO poinformował, iż jedyną formą ingerencji Rzecznika w proces karny jest kasacja. Na jaki proces karny powoływał się ten specjalista,
nie wiadomo.
3. W trzecim piśmie z listopada 2008r. skarżący zostali skarceni za
namolność. Tym
razem Zastępca Dyrektora Zespołu wyjaśnił, iż
w dotychczasowej korespondencji
rodzina była informowana o “…uwarunkowaniach
prawnych określających możliwość podejmowania przez RPO działań ingerujących w
czynności sądów karnych…”.
Jakie czynności sądów karnych ? – zachodziła w głowę
rodzina. Ewidentnie
Z-ca Dyrektora Zespołu nie rozumiał lub nie chciał zrozumieć
skargi.
4. W
ostatnim piśmie z dnia 5.08.2009 główny
specjalista stwierdził, iż rzeczywiście RPO
mógłby złożyć kasację od postanowienia SR Wydział Cywilny, ale niestety nie
złoży...bo termin do złożenia takowej minął ! To ten sam główny specjalista, który twierdził półtora roku wcześniej, iż
jedyną formą ingerencji RPO w process
karny – jest kasacja, a takowa się nie należy.
W konsekwencji po dwóch i pól roku korespondowania
i informowania o uwarunkowaniach prawnych ewentualnej ingerencji
Rzecznika - na końcu rodzina dowiedziała się, iż owszem Rzecznik
mógł wnieść skargę kasacyjną – ale nie wniesie bo
sprawę przedawnił! Tyle tylko, że zgodnie z prawem RPO nie obowiązują terminy
i przedawnienia, które kodeksy przewidują
dla stron.
Rodzina ponowiła skargę, wskazując na przepisy dotyczące wnoszenia kasacji czy skargi kasacyjnej
przez RPO.
Zniecierpliwione BRPO odpowiedziało, że rodzina otrzymała już odpowiedż i
dalsza korespondencja pozostanie bez
odpowiedzi.
BRPO dotrzymało słowa i próby ponowienia skargi spotkały się z konsekwentnym milczeniem.
Próby zainteresowania sprawą Sejmowej Komisji Praw Człowieka, personalnie
posła Kalisza w jego biurze poselskim i innych posłów nie doczekały się nawet
odpowiedzi. Rodzina zrezygnowała z pisania na Berdyczów.
Obywatel Z w skardze złożonej do RPO zarzucał, że jego prawa są gwałcone przez sąd,
ponieważ nie ma dostępu do akt sprawy, m in sąd od 6 lat odmawia zrobienia
kopii zapisów video i audio zawartych w aktach jego sprawy – co narusza
gwarancje zawarte art.156
& 1 kpk
Sąd od lat twierdził, iż nie może wywiązać się ze swoich
ustawowych obowiązków – ponieważ nie
dysponuje środkami technicznymi (sic!) do sporządzenia kopii zapisów audio i
video. Z zaoferował sądowi
usunięcie
tej przszkody poprzez udostępnienie SO dwóch magnetowidów i dwóch magnetofonów w celu sporządzenia kopii. Niestety sąd nie
przyjął tej propozycji.
Z postanowił zwrócić się do strażnika praw i wolności. Przy czym wierzył naiwnie, iż naruszenie jego praw
jest tak oczywiste, iż w końcu po 6 latach proszenia SO i SA, Rzecznik
zainterweniuje w tej sprawie i sąd wreszcie sporządzi te kopie. Tymczasem RPO
nie ustosunkował się do skargi w tej sprawie i dopiero po dwukrotnym
ponawianniu skargi odpowiedział wyraźnie zirytowany:
„ W odpowiedzi na
kolejne wystapienia, z upoważnienia
Rzecznika Praw Obywatelskich informuję, iż Rzecznik nie ma możliwości podjęcia
działań w opisywanych sprawach.
W zakresie udostępnienia kopii zapisu video z rozprawy (akurat chodzilo o zapisy czynności w postępowaniu przygotowawczym, a nie zapisy rozpraw), to kwestia ta dotyczy administracyjnej działalności sądu i podlega kontroli przez instancję nadrzędną. Tak więc może Pan rozważyć zwrócenie się do Sądu Apelacyjnego w B. z prośbą o wyjaśnienie sprawy...”
W zakresie udostępnienia kopii zapisu video z rozprawy (akurat chodzilo o zapisy czynności w postępowaniu przygotowawczym, a nie zapisy rozpraw), to kwestia ta dotyczy administracyjnej działalności sądu i podlega kontroli przez instancję nadrzędną. Tak więc może Pan rozważyć zwrócenie się do Sądu Apelacyjnego w B. z prośbą o wyjaśnienie sprawy...”
Po kolejnym ponowieniu skargi, BRPO stwierdziło, że odpowiedź
zawarta jest w poprzednim piśmie i żeby nie fatygować ponownie w tej sprawie
RPO, ponieważ skargi pozostaną bez odpowiedzi. Z nie śmiał zajmować czasu RPO i
BRPO usiłowaniem ponownego
wyjaśnienia, iż uniemożliwianie dostępu do akt, w tym zapisów video i audio nie
jest na pewno „administracyjną
działalnością sądu”, a prawem
zagwarantowanym Konstytucją i przywołanymi przepisami kpk. Zrezygnował.
Inna sprawa – obywatel Y – skarżył się RPO, iż sąd odmawia mu
dostępu do akt niejawnych, które mogły być podstawą ustaleń co do sprawstwa i winy w jego
sprawie karnej, a o których to aktach dowiedział się po zapadnięciu wyroku, a
więc nie był z nimi nigdy zapoznany.
Y powołał się na gwarancje
art 156 § 4 kpk i art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 22 stycznia 1999 r. o ochronie
informacji niejawnych
Odpowiedź RPO „..Jeśli
chodzi o dostęp do akt, w zakresie w jakim były one niejawne, to kwestie te
reguluje ustawa o ochronie informacji niejawnych, gdzie podstawowym warunkiem
takiego dostępu jest posiadanie stosownego certyfikatu...”
Y zapytał RPO w ponowionej skardze - Czy ta odpowiedź oznacza, iż tylko oskarżeni posiadający „stosowny certyfikat” mogą posiąść dostęp do akt niejawnych w swojej sprawie? Czy też działania sądu są łamaniem podstawowych praw i wolności –prawa do obrony?
Y zapytał RPO w ponowionej skardze - Czy ta odpowiedź oznacza, iż tylko oskarżeni posiadający „stosowny certyfikat” mogą posiąść dostęp do akt niejawnych w swojej sprawie? Czy też działania sądu są łamaniem podstawowych praw i wolności –prawa do obrony?
Po ponownej
skardze RPO zwrócił się do sądu z
pytaniem, czy akta sprawy zawierają akta niejawne, sąd odpowiedział, ze nie
zawierają i na tym badanie sprawy zakończono. Fakt, iż Y załączył do skargi kopie
protokołów rozpraw, w których np. sąd odracza sprawę, ponieważ nie zapoznał się
jeszcze z aktami niejawnymi, ewidentnie nie był zbadany przez specjalistów RPO.
Na ponowioną skargę, RPO odpowiedział, ze te akta
niejawne zawierają tylko dane personalne świadków anonimowych. Y nie wierzy w
te wykręty sądu i RPO, ponieważ policja prowadziła rozpoznanie operacyjne w
jego sprawie, jak również trudno jest przyjąć, iż sąd odraczał rozprawy, aby zapoznać się
kilkakrotnie z danymi personalnymi 2 świadków anonimowych, zwłaszcza, że zaplanowane słuchania świadków na tych odroczonych
rozprawach nie miały
nic wspólnego z tymi anonimowymi świadkami.
Na ponawiane skargi RPO nie odpowiadał. Y też zrezygnował.
Powyżej zaprezentowane „traktowanie“ petenta przez strażnika naszych praw
obywatelskich i wolności jest „normą“ na co wskazują inne sprawy opisywane na
róznych portalach internetowych. Strażnik
naszych praw i wolności z uporem
wręcz maniaka uchyla się od spełniania swoich konstytucyjnych obowiązków.
Badanie skargi i sprawy - to „korespondowanie“
ze skarżącym, przy czym zawartość tej „korespondencji“
wskazuje na:
1.
patologiczną niechęć do skarżących się i niezrozumiałą
maksymalną złą wolę – które to
przypadłości ewidentnie nie mają żadnego związku przyczynowowo - skutkowego z merytoryczną zasadnością lub
też nie samej skargi.
2.
albo na - żenującą niekompetencję, nieznajomośc prawa i
obowiązków strażnika, niedoczytanie czy w ogóle nie zapoznanie się ze skargami,
czy jej kompletne niezrozumienie
3.
a w najlepszym
przypadku na – zwyczajne rżnięcie głupa, które przejawia się „owijaniem w
bawełnę“, pomijaniem sedna skargi, udawaniem, że nie wiedzą o co chodzi,
przywoływaniem jakichś wydumanych „uwarunkowań uniemożliwiających ingerencję“ i
podkreślaniem subtelnie lub mniej subtelnie rzekomego debilizmu i upierdliwości
skarżacych.
W każdym wariancie, czy kombinacji powyższych
wariantów, petent dopuszczający
się poddawania w wątpliwość objawień specjalistów BRPO w „pierwszej korespondencji“ najpierw wszelkimi sposobami
jest zniechęcany do kontynuowania
“korespondowania” z BRPO. Jeżeli zniechęcanie nie wystarcza dają petentowi do zrozumienia, że jest
pieniaczem, głupkiem lub chorym na głowę.
I co z tego, że Rzecznik wzniośle
oświadczał
„...nie ma praw i wolności bez sprawnie funkcjonujących
instytucji państwa prawnego - tak jak nie ma silnego państwa, bez wolnych
obywateli. Nie ma wolnych obywateli bez społeczeństwa obywatelskiego, które
promuje cnoty obywatelskie i poczucie odpowiedzialności za dobro wspólne. Tego
rodzaju państwo jest warunkiem rozwoju jednostki, jest niezbędnym komponentem
siły narodu i konkurencyjności kraju na arenie międzynarodowej…”
kiedy były to tylko piękne i jakże puste
frazesy. To co winno być
wprowadzane w czyn, co z mocy obowiązującego
prawa, winno być ustawową powinnością, jest zwykłym,
ordynarnym picem i fikcją. Instytucja RPO, która
miała przywracać
poczucie bezpieczeństwa obywatela, zaufanie do państwa i przestrzegania przez
nie prawa zawiodzi corocznie – 24 lata - dziesiątki tysięcy obywateli. Prawo, kodeksy,ustawy, konwencje i podniosłe
deklaracje są mniej warte niż papier na którym je wydrukowano.
Co pozostało tysiącom zdesperowanych ofiar tej niepraworządności
i niedemokracji, tym, którzy stracili literalnie wszystko przez niepraworządne działania Rzeczpospolitej - majątek, rodzinę,
marzenia, nadzieje, zdrowie i czasami wolność, jeżeli ta ich ostatnia deska ratunku zgnilizną trąci i spróchniała rozpada się?
Zaiste prawdą jest „…Im mniej godni swoich wysokich urzędów są
ci, którzy je piastują, tym pewniej się czują i tym mocniej się nadymają
głupotą i bezczelnością…” – Demokryt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz