W
KUPIE RAŹNIEJ
W blogu rzecznika prasowego Stowarzyszenia
Sędziów Polskich "Iustitia" - Bartłomieja Przymusińskiego jeden z jego kolegów
po fachu pożalił się w komentarzu pod publikacją "Apel o debatę w sprawie
sądownictwa" z 25.06.2010, że "nikt nas nie lubi". Ten to
przynajmniej ma świadomość, jak znienawidzone środowisko zawodowe reprezentuje.
Jeśli ów anonim bez nicka chciałby się
dowiedzieć, dlaczego polscy sędziowie są tak nielubiani, polecam mu np.
przyswojenie - znalezionego przeze mnie kilka minut później, a datowanego
29.03.2010 - tekstu blogera Salonu24 Filipa Stankiewicza pt. "Nielogiczne
wyroki sądów". Mnie bardziej niż wyliczanka niedorzecznych orzeczeń dały
do myślenia fragmenty kilku komentarzy internautów.
Cichoszjan: "Fakt. Władza
sądownicza wymknęła się spod kontroli społeczeństwa. Sama sobie jest sterem i
okrętem. Działa pod wyizolowanym kloszem".
Horsefish: "Nie ma szans na naprawę
sądownictwa reformami, gdyż każda próba będzie zablokowana przez tę władzę.
Jedyna szansa, że ilość absurdów, jakie ta władza tworzy, wydając wyroki
zaprzeczające zdrowemu rozsądkowi, osiągnie taką masę krytyczną, że cały ten
system trzeba będzie zbudować od nowa. Absurdów musi być tyle, żeby nikt nie
odważył się bronić tego tałatajstwa. Wszystko ma swoją wytrzymałość".
Bajbars: "Najsmutniejsze, że publicznie
plecione androny o nieomylności sądów robią swoje. Ewidentne ofiary sądów nie
mogą liczyć na niczyje [autor wpisu miał zapewne na myśli inne władze:
ustawodawczą i wykonawczą - przypisek mój] poparcie, czy choćby sympatię".
Bussile: "Trzeba zacząć coś robić w tej
sprawie. W każdym zawodzie, jak ktoś popełnia za dużo błędów, to prędzej czy
później wypada z obiegu: dentysta traci pacjentów, hydraulik nie ma zleceń. Na
sędziego nie ma bata. Mnie najbardziej oburza ich bezwstyd. Wiele wyroków
przeczy rozumowi, a sędzia ma wypisane na czole: „I co mi zrobicie?”. Ktoś już
kiedyś proponował, żeby w takich przypadkach nagłaśniać sprawę wraz z
nazwiskiem sędziego. Żeby chociaż było mu jej wstyd, chociaż tyle".
Po
lekturze zacytowanych wpisów kolejny raz wzmocniłem się w przekonaniu, że
również mój blog ma sens. Im więcej demonstrujących publicznie obywatelskie
nieposłuszeństwo wobec bezprawników z wymiaru niesprawiedliwości, tym bliżej
rozliczenia nierzetelnych funkcjonariuszy trzeciej władzy z ich - na razie
wciąż jeszcze bezkarnych - orzeczniczych samowolek.
(pisane
w lipcu 2010)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz