Łączna liczba wyświetleń

sobota, 20 października 2012

Lewe prawo (207)


SĘDZIE CHCIAŁY

ZROBIĆ ZE MNIE FRAJERA

   Eureka! - zareagowałem na wyrok Sądu Najwyższego w sprawie o sygnaturze akt I UK 82/10. To powinna być lektura obowiązkowa dla siedmiu wrocławskich sędzi, które skompromitowały się w procesach dotyczących moich roszczeń finansowych wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

   We wspomnianym orzeczeniu SN stwierdził oczywistą oczywistość, że osoba zatrudniona traci nie tylko status bezrobotnego, także świadczenie przedemerytalne. Niedozwolone jest bowiem dorobienie do zasiłku pobieranego z budżetu państwa choćby symbolicznej złotówki.

   Wedle interpretacji - i przeze mnie, i przez SN - obowiązujących przepisów, bezrobotny w ogóle nie może osiągać dodatkowych dochodów z tytułu jakiejkolwiek pracy zarobkowej. Zatem domaganie się przez sędzie, nadzorowane przez prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu i członka Prezydium Krajowej Rady Sądownictwa - Ewę Barnaszewską, abym udowodnił, że poszukiwałem zatrudnienia w czasie trwania sporu z ZUS-em o świadczenie przedemerytalne, kiedy to byłem zmuszony pozostawać na uniemożliwiającym dorabianie statusie bezrobotnego - wygląda wręcz na podżeganie pokrzywdzonego do próby celowego złamania prawa!

   Wyrok SN zaświadcza ponadto, że absurdalne w swych konsekwencjach przepisy nie premiują uczciwych, nagradzają natomiast cwaniaków. Gdyby przegrany w tym procesie nieszczęśnik dorabiał nie na podstawie formalnej umowy (i nie opłacał składek na ZUS), lecz "na czarno" (i nie dał się na tym przyłapać) - miałby i dodatek pieniężny do zasiłku dla bezrobotnych, i nie pozbawiłby siebie świadczenia przedemerytalnego.

   Mniemam, że wyrok SN pozwala też zrozumieć mniej pojętnym bywalcom (czytelników się nie wybiera) mojego bloga, dlaczego uważam, że w mojej sprawie sędzie: Urszula Kubowska-Pieniążek, Beata Stachowiak i Ewa Gorczyca - z premedytacją, a Anna Sobczak, Elżbieta Sobolewska-Hajbert, Anna Kuczyńska i Izabela Bamburowicz - z niewiedzy, popełniły przestępstwo przekroczenia uprawnień. I dlaczego czuję się, jak ktoś okradziony przez funkcjonariuszki "wymiaru sprawiedliwości" z należnej mi kasy.

(pisane w grudniu 2010)
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz