Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 11 października 2012

Lewe prawo (196)


FORMALIZMY - WSZYSTKIM,

FAKTY - ZEREM

   Od czasu do czasu usiłuję znaleźć klucz do rozwikłania zagadki, skąd w orzecznictwie wrocławskich sądów w sprawie moich roszczeń finansowych wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych nagromadziło się aż tyle prawniczego debilizmu i bandytyzmu? Dlaczego sędziowie sprawiają wrażenie świrów, kontynuując upodlanie kogoś już wcześniej pokrzywdzonego przez innych funkcjonariuszy publicznych?

   Wydaje mi się, że główną przyczyną patologii w polskim "wymiarze sprawiedliwości" jest prymat prawa procesowego nad materialnym. Formalizmy dominują nad faktami. W moim przypadku sędziowska - nakazana im przez konstytucję - podległość ustawom ogranicza się do dowolnej interpretacji norm Kodeksu postępowania cywilnego. Litera przepisów dotyczących meritum sprawy jest dla czarno-fioletowych czymś niewartym zawracania sobie głowy.

   Skutkiem takich niedorzecznych i wręcz przestępczych (dowodzących przekraczania uprawnień przez tzw. trzecią władzę!) praktyk jest katastrofalny spadek zaufania obywateli do sądów. A nad tym społecznym ostracyzmem unosi się zdziwiony (patrz fora internetowe) głos samych (bezkarnych, bo chronionych immunitetem) sędziów: dlaczego ludzie (czytaj - ofiary orzeczniczej samowolki) nas nie lubią?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz