KIEROWNICZY
SKANSEN PRL
Znacie charakterystyczne tabliczki na obiektach szczególnie cennych historycznie: "Zabytek chroniony prawem"? Nie ma takowej na
siedzibie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. A powinna być. Nie ze względu na
wartość budowli, lecz na kierownictwo tej najważniejszej placówki tzw. wymiaru
sprawiedliwości w południowo-zachodniej części kraju.
Sponsorowany przymusowo przez obywateli, wrocławski
SA mógłby się utrzymywać również z biletów wstępu do niego jako kadrowego skansenu
Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Bo kogóż my tam m.in. widzimy, proszę
wycieczki?
W gabinecie prezesa - Andrzeja Niedużaka, w
stanie wojennym sędziego sądu wojskowego w Opolu. W gabinecie wiceprezesa
(jedynego) - Barbarę Krameris, w stanie wojennym sędziego sądu powszechnego w Zgorzelcu. W gabinecie
rzecznika dyscyplinarnego dolnośląsko-opolskich sędziów - Marcina Cieślikowskiego,
w stanie wojennym sędziego sądu powszechnego w Jeleniej Górze. Trwają na swych
stolcach niezweryfikowani do dziś.
To dobrane towarzystwo solidarnie chroni
prezesa Sądu Okręgowego we Wrocławiu, członka Prezydium Krajowej Rady Sądownictwa
- Ewę Barnaszewską. Ona akurat żadnego "elementu antysocjalistycznego" w stanie
wojennym nie skazywała, ale obecnie też współlideruje niesamowicie zdeprawowanej orzeczniczej
sitwie. Np. w sprawie moich roszczeń finansowych
wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przyzwala na przestępcze wyrokowanie niezawiśle od
konstytucji i innych ustaw. A przy okazji integruje się z urzędnikami tegoż
ZUS-u na ich imprezie jubileuszowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz