KUMOTERSTWO
JAK KURESTWO
Pod publikacją pt. "Minister:
społeczeństwo to ja!", zamieszczoną w internetowym wydaniu Gazety Prawnej
z 1.10.2012, trafiłem na fragmenty znanego mi skądinąd tekstu, którego
autorstwo jakiś anonimowy komentator przypisał komuś, kogo nazwał "recenzentem".
Tymczasem cytaty pochodzą z mojego blogowego felietonu pt. "Wewnątrzsądowi
tropiciele nepotyzmu", opublikowanego w grudniu 2010 (patrz też przedruk w
153. odcinku "Lewego prawa": http://trybunalobywatelski.blogspot.com/2012/09/lewe-prawo-153.html).
Internauta bez nicka, przytaczając fragmenty
tego tekstu, nie ujawnia nie tylko nazwiska "recenzenta". Mimo że ja
się podpisałem. Pomija również nazwiska pracowników lubelskiego sądownictwa,
krytykowanych za nepotyzm w blogu "Summum ius summa iniura". Mimo że
jego zakonspirowani autorzy tych osób nie utajniają. Zaszyfrowuje nawet
"Lublin" pod inicjałem "L"! Ale mniejsza o to - istotniejsze
jest, co miał do napisania od siebie:
"W związku z funkcjonowaniem od kilku
lat [przesada, bo tak naprawdę od niespełna paru - przypisek mój] na forum
internetowym bloga "Summum ius summa iniura", pozwolę sobie
publicznie postawić Ministerstwu Sprawiedliwości pytanie: Co na to resort?
Czyli jak zapatruje się na przedstawione w felietonach problemy, by nie rzec
wynaturzenia? Bo albo na tym forum pisze się rzeczy nieprawdziwe, albo wymagają
one wyjaśnień i być może (tego nie wiemy) stosownych działań ze strony
ministerstwa. Na pewno nie mogą pozostać bez odpowiedzi. Bowiem poza
literacką kpiną mogą dotyczyć rzeczywistych, ważnych dla funkcjonowania
sądownictwa problemów. Np. nepotyzmu, kwestii nieprawidłowości w obsadzie
stanowisk sędziowskich itp.".
Anonimowy internauta dziwi się temu, czemu
ja się też kiedyś dziwiłem. Dopóty, dopóki nie przekonałem się, że żyję w
państwie, w którym kumoterstwo w obsadzaniu urzędów publicznych jest jak
kurestwo - nie do ruszenia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz