Łączna liczba wyświetleń

środa, 12 grudnia 2012

Lewe prawo (264)


   Kontynuując prezentowanie tekstów archiwalnych z mojego "Bloga weredyka" - dziś o Konstytucji RP i innych ustawach w teorii i praktyce naszego "państwa prawa"
 
BEZ WYRAZU NA "K"

   Nieprawdopodobne, ale prawdziwe. W sprawie, w której przedstawiam niepodważalne dowody na pogwałcenie kilku artykułów Konstytucji RP przez funkcjonariuszy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, zarówno oni w swych samowolnych decyzjach i nieudolnych wyjaśnieniach, jak i - co najbardziej zdumiewające - prokurator Bartosz Biernat i asesor sądowy Miłosz Chwalibóg w swoich postanowieniach, niczym diabeł święconej wody unikają wyrazu "konstytucja", nie używając go ani razu! W ich interpretacji przepisów najważniejszy akt prawny w państwie nie tylko nie zasługuje na uwagę. On po prostu w ogóle nie istnieje!

   Wielokrotnie już pytałem reprezentantów ZUS, prokuratury i sądu, jak długotrwałe dyskryminowanie mnie na podstawie promocyjnego przepisu miało się właśnie do konstytucji. Odpowiedzi - jakiejkowiek - nie otrzymałem do dziś.

   Nie od rzeczy więc będzie tu przypomnieć wywiad pt. "Prawo czy sprawiedliwość", który udzielił tygodnikowi Przekrój (nr 5/2007) prof. Marek Safjan, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Powiedział on m.in. (cytuję fragmenty, które można odnieść do mojej sprawy):

   "Wszyscy już wiedzą, że literalne stosowanie prawa nie pokrywa się wcale z zasadą surowości prawa. Literalne stosowanie prawa jest bardzo często niemądre i często całkowicie sprzeczne nawet z tym, co chciał uzyskać prawodawca. Czasem nawet trudno ustalić literę prawa. A poza tym pamiętajmy, że już prawnicy rzymscy wyraźnie podkreślali, że ponad tekstem dosłownym, treścią literalną prawa trzeba poszukiwać jego ducha, jego sensu, racjonalności, tego, co prawnicy nazywają tak zwanym funkcjonalnym tłumaczeniem prawa. Mądry prawnik zapyta, jaka jest funkcja jakiegoś prawa, do czego zmierza ten przepis, jaki jest jego cel, a nie o to, jak dokładnie brzmi. Tylko niewykształceni prawnicy albo niezbyt mądrzy prawnicy, no i nieprawnicy mają wyraźną tendencję do kurczowego trzymania się literalnego rozumienia przepisów prawa i są przekonani, że to jest najbardziej sensowne.

   W ogóle w Polsce jest bardzo niska kultura prawna. A wystarczy się przyjrzeć temu, co od wielu lat robią rozsądne sądy w krajach europejskich - one nigdy nie interpretują prawa literalnie. To nie jest tak, że jeżeli istnieje jakaś hierarchia wykładni, to wykładnia czysto semantyczna, literalna ma pierwszeństwo przed wykładnią funkcjonalną. We współczesnym prawie, skomplikowanym, wielosegmentowym, nowoczesna, elastyczna wykładnia prawa musi dotyczyć jego funkcji. Jakby pan zaczął dosłownie wykładać prawo europejskie, jego dyrektywy pisane językiem, którego się nie da literalnie stosować, to zabrnąłby pan donikąd. Wobec tego my poszukujemy sensu tych regulacji. I to jest dla każdego wykształconego prawnika absolutnie oczywiste. Mogę podać wiele przykładów, w których nasz Sąd Najwyższy odwoływał się właśnie do słuszności, do sprawiedliwości wobec nawet bardzo wyraźnego brzmienia przepisów prawa.

   Wykładnia funkcjonalna, w tej chwili najbardziej znacząca dyrektywa wykładni, wsparta jest też czymś, co prawnicy określają dyrektywą wykładni zgodną z konstytucją. Zawsze trzeba poszukiwać takiego sensu przepisu, który jest zgodny z konstytucją, bo to jest hierarchicznie najwyższe. Jeżeli ja dostrzegam ewidentną sprzeczność tej interpretacji literalnej z normą konstytucji, to moja dusza prawnicza mi po prostu nie pozwala inaczej tego interpretować.

   Obejście prawa jest w doktrynie prawa traktowane tak samo jak naruszenie prawa, jak złamanie prawa. [Polega ono - dopisek mój, wynikający z opuszczonego pytania dziennikarza] na tym, że stosuje pan prawo zgodnie z jego brzmieniem, ale naprawdę łamie pan jego cel, jego funkcję. Takich przypadków obejścia prawa mamy w życiu publicznym niemało. To było kiedyś nazywane „falandyzacją” prawa.

   W każdym razie chodzi tutaj o takie postępowanie, które trochę się wyśmiewa, pokazuje figę ludziom - złapię się takiego kruczka prawnego i pokażę wam, co można zrobić mimo prawa. Ale to jest zachowanie naruszające to, co bym nazwał funkcjonalną wykładnią prawa".

   Tyle prof. Safjan. Nic ująć, nic dodać.

03.2008
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz