Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 6 grudnia 2012

O demokracji i prawie - z innej bajki.



Wiosną tego roku w Toronto wybuchła afera! Burmistrz tego miasta Bob Ford został oskarżony o nadużycie swojej pozycji i naruszenie przepisów dla osobistych korzyści. Początkiem afery było użycie oficjalnego papieru listowego z nagłówkiem radnego Toronto do rozsyłania próśb o donacje na fundację, ktorej prezesem był Ford, wtedy (2010r.) radny Toronto. Donacje wpływały na konto prywatnej fundacji - Rob Ford Football Foundation, z której finansowana byłą działalność młodzieżowego klubu footbolowego.

Jak obliczono skrupulatnie, Ford zebrał 3 150 dolarów kanadyjskich. Komisarz Etyki przy Radzie Miejskiej zobowiązał Forda do zwrotu darowizn, otrzymanych jego zdaniem poprzez wykorzystanie pozycji radnego. 25 sierpnia 2010 roku Rada Miejska podjęła uchwałe, iż Ford ma zwrocić pieniądze darczyńcom. Ford zamiast zwrócić pieniądze i sprawa pewnie rozeszłaby się po kościach, poszedł w zaparte i twierdził, że nie zrobił nic złego i pieniędzy nie zwrócił. Po wygraniu wyborow na burmistrza Toronto, sprawa wrociła.

Sprawę skierował do sądu mieszkaniec Toronto Paul Magder. Zarzucił Fordowi, iż na posiedzeniu Rady Miasta Toronto w dniu 7 lutego 2012 roku dotyczącego decyzji Komisarza Etyki, respondent mówił i głosował w sprawie, w której miał „interes”, co jest naruszeniem art. 5 (1) Municipal Conflict of Interest Act i w związku z tym wnosił zgodnie z art. 10 (1) MCIA, aby Ford zrezygnował ze swojego stanowiska. Ponadto zarzucił, iż na tym posiedzeniu Rady, łamiąc prawo burmistrz złożył wniosek o uchylenie uchwały tej Rady z 10 sierpnia 2010 roku.

W wypadku uznania winnym, Ford straciłby stołek burmistrza i otrzmałby zakaz sprawowania jakichkolwiek funkcji publicznych na 7 lat. Zwolennicy Forda podnieśli krzyk – polityczna vendetta! Próby usunięcia burmistrza przez wredną opozycję etc. Zwolennicy Forda twierdzili, iż Municipal Conflict of Interest Act jest przestarzały i drakoński.

Prawo jest niestety naprawdę surowe – zgadzali się wszyscy. Ale nie bez powodu. Jeśli przymkniemy oczy na drobne konflikty interesów – twierdzili,- to jest realne niebezpieczeństwo, że będzie to w rzeczywistości zachętą do korupcją na szerszą skalę.

Prawne i polityczne umysły całej prowincji buczały i huczały: Czy sędzia naprawdę może usunąć burmistrza Toronto za kilka tysięcy dolarów darowizny? Spekulowano i dywagowano. Suma sumarum większość, bez względu na poglądy polityczne i sympatię czy antypatię do Forda zgodziła się, iż prawo stosuje się do wszystkich.

Prawnik Rady Miasta - Frey Kristjanson powiedział: "Jestem przekonany, że to nie ma znaczenia, czy to burmistrz lub ktoś inny. Prawo jest prawem i dotyczy wszystkich. "

Ford twierdził, że była to „uczciwa pomyłka”. Większość opinii publicznej nie wierzyła w ignorancję niepopularnego burmistrza.

"To nie jest tak, że Ford był początkującym radnym, który może powiedzieć, że to był błąd. To było niezamierzone. I nie rozumie prawa. On zna prawo ", powiedział jeden z radnych

Sprawa tego typu nie jest precedensem. Były radny w miasteczku Thunder Bay, został pozbawiony prawa kandydowania na urząd przez cztery lata po tym, jak został uznany winnym konfliktu interesów, kiedy kupował kawałek gruntu o wartości 5790 dolarów w grudniu 2010 roku.

W innym przypadku, przewodniczący kuratorium szkolnego został uznany za winnego konfliktu interesów po głosowaniu przeciwko zwolnianiu nauczycieli. Jego córka była nowo zatrudnioną nauczycielką.
26 listopada 2012r. sędzia Ontario Superior Court Justice - Charles Hackland wydał wyrok w sprawie - Burmistrz Toronto Rob Ford przeciwko Paul Magder.

Sędzia w orzeczeniu m.innymi powiedział: „...Ci, którzy są wybierani i w rezultacie podejmują decyzje w naszym imieniu, powinni mieć na uwadze przede wszystkim interes publiczny. I nie chodzi tu tylko o działania nieuczciwie lub dla osiągnięcia osobistych korzyści, dotyczy to również przejrzystości i pewności, że decyzje podejmowane są przez ludzi, którzy nie będą mieli na względzie jakichkolwiek osobistych interesów ...

Z powodów określonych powyżej, doszedłem do wniosku, że pozwany naruszył art. 5 MCIA, kiedy brał udział w posiedzeniu i głosowaniu Rady Miasta Toronto w dniu 7 lutego 2012 roku, w sprawie, w której miał osobisty interes, a jego działania nie były wynikiem nieuwagi lub „uczciwych” błędów. W związku z tym uznaję wymagane przez art. 10 (1) (a) MCIA zdjęcie respondenta ze stanowiska. W świetle istotnych okoliczności łagodzących odmowiam nałożenia dalszych dyskwalifikacji poza obecną kadencję.

W związku z tym oświadczam, iż stanowisko zajmowane przez pozwanego, Roberta Forda w Toronto City Council, za nieobsadzone.

Uznając, że decyzja ta będzie wymagać zmian administracyjnych w mieście Toronto, natychmiastowe wykonanie tego wyroku zawieszam na okres 14 dni od wydania

Burmistrz powiedział, że podczas gdy on "szanuje" decyzja Ontario Superior Court, nie wierzy, że miał konflikt interesów, kiedy mówił i głosował w Radzie 7 lutego,aby uwolnić się od spłacenia niewłaściwych darowizn.

"Zbierałem pieniędze dla ubogiej młodzieży. Nigdy nie wierzyłem, że był to konflikt interesów, ponieważ nie mam nic do zyskania, a miasto nie ma nic do stracenia" powiedział.
Ford poprosił sąd o wstrzymanie wykonania wyroku, do czasu rozpatrzenia jego apelacji.
Sędzia Gladys Pardu uwzględniła wniosek 5 grudnia 2012r i wstrzymała wykonanie wyroku do 7 stycznia 2013r, kiedy to sąd apelacyjny rozpozna jego apelację.

Sędzia Pardu napisała w swoim orzeczeniu, że uważa, iż "odwołanie nie jest błahą sprawą. Jest oczywiste, że sąd apelacyjny ma poważne kwestie prawne, które musi rozstrzygnąć w sprawie odwoławczej..." i dodała, iż odwołanie Forda jest ze szkodą dla interesu publicznego.

Torontończycy, w tym także zwolennicy Forda, są zmęczeni sprawą i uważają, że powinien zrezygnować już wiosną, ponieważ sprawa ta nie wpływa pozytywnie na pracę Ratusza. Torontończyc chcą budowania silnego partnerstwa w ramach Rady, żeby coś faktycznie było zrobione w tym mieście. Spolaryzowane i skłócona postępowaniem sądowym Rada prowadzi do impasu, co krzywdzi wszystkich Torontończyków. Jest tak wiele krytycznych problemów w Toronto, komunikacja miejska, infrastruktura, autostrady, budżet, organizacja Olimpiady Pan-Am, że trzeba w 100% skupić na tych problemach.. Wszyscy powinniśmy zapomnieć o Fordzie. A on powinien zrezygnować dla naszego dobra, aby Rada mogła się skupić na tym, co jest naprawdę ważne.

Poniżej ich opinie a forum miasta Toronto.

...ta „gorąca głowa” nie respektuje prawa i urzędu na jaki go wybraliśmy. Pokaż trochę klasy i honoru i zrezygnuj...”

...Biorąc pod uwagę jego historię w Radzie Miasta, nie powinniśmy być zaskoczeni jego reakcją na wyrok i nieprzyznaniem się do złamania prawa. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć,jak to się stało,że w ogóle został wybrany. To jest zwykły cham, niedouczony bufon i choleryk. Dumni Torontończycy, jak nisko upadliście wybierając tę „żenadę”...”
..Nie potrzeba znajomości prawa, żeby wiedzieć, iż wybrany reprezentant Torontończyków nie powinien wykorzystywać swojej pozycji,aby wpływać na wyniki nawet zbiórki na swoją fundację, bo przecież na końcu miało to znaczenie dla jego popularności, pośrednio finansów. Szczególnie nie powinien głosować w tej sprawie.
Brak świadomości i zrozumienia tych faktów i kompletny brak skruchy za te przewinienia, wskazuje wprost na brak integralności. Sąd słusznie ukarał Forda zdjęciem ze stanowiska, ale brak ograniczenia prawa do kandydowania, za co płacić będziemy my podatnicy, jest oburzający...”

„...Ten facet nie kuma! Sąd stwierdził, że złamał prawo. Sprawiedliwość jest ślepa i ma gdzieś politykę. Jeżeli zlamałeś prawo, musisz ponieść karę. Odwołując się, Ford pokazał, że ma gdzieś Torontończyków i ich interesy i uważa, że praktycznie jest ponad prawem...”

...To jest zadziwiające, że miasto Toronto wywala burmistrza za pomoc dzieciom...”

..Nie został wywalony za pomoc dzieciom – został skazany za złamanie prawa podczas tego pomagania...Powinien też wiedzieć, że klub futbolowy nie jest zarejestrowaną fundacją charytatwną...”

...Prawdziwy lider nie przekłada swojego zranionego ego ponad respekt dla prawa i obywateli Toronto...”

„...To proste, powinien zrezgnować. Jeżeli naprawdę leżymu na sercu dobro miasta, już dawno by to zrobił, bez marnowania naszego czasu i pieniędzy...”

Ciąg dalszy w nowym roku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz