Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 grudnia 2012

Lewe prawo (251)


NA ZASTRASZANIE TEŻ JEST PARAGRAF

   W państwie demokratycznym obywatel skrzywdzony przez władzę nie powinien się jej bać.

   Dyrektor wrocławskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Antoni Malaka próbował mnie zastraszać. Przeszło rok temu [to tekst archiwalny z czerwca 2008] zacząłem jemu i jego współpracownikom zarzucać niezdolność do logicznego rozumowania i debilizm prawniczy (przejawiający się represjonowaniem bezrobotnego na podstawie przepisu, który miał go premiować za aktywność zawodową). Malaka poczuł się znieważony tą trafną diagnozą i doniósł na mnie do prokuratury. Na jej zlecenie przesłuchiwała mnie, w charakterze świadka, policjantka śledcza. Złożyłem wyjaśnienia, przedstawiając twarde dowody urzędniczej głupoty - i nastała cisza, trwająca w przypadku tego wątku sporu do dziś.

   Wygląda na to, że organa ścigania nie znalazły podstaw do oskarżenia mnie o znieważenie funkcjonariuszy państwowych, a sam Malaka się zreflektował i od tamtego czasu żadnymi szykanami mi nie grozi. Gdyby to robił, naraziłby się na odpowiedzialność z art. 190 par. 1 Kodeksu karnego: "Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2" oraz na odpowiedzialność z art. 246 kk: "Funkcjonariusz publiczny lub ten, który działając na jego polecenie w celu uzyskania określonych zeznań, wyjaśnień, informacji lub oświadczenia stosuje przemoc, groźbę bezprawną lub w inny sposób znęca się fizycznie lub psychicznie nad inną osobą, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".
 
   Na zdjęciu: A tak wygląda siedziba "mojego" inspektoratu ZUS przy ul. Litomskiej we Wrocławiu. 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz