Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 13 grudnia 2012

Lewe prawo (265)

 
RÓŻNICE
 
   Sędziowie jak (też) ludzie - są różni. To mało odkrywcze spostrzeżenie ogólne spróbuję ukonkretnić szczegółowymi przykładami orzecznictwa w moich procesach przeciwko bezprawiu aparatczyków Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

    Są w mniejszości, ale spotkałem we Wrocławiu sędziów prawych i sprawiedliwych: Bożenę Rejment-Ponikowską i Jolantę Styczyńską-Szczotkę. Orzekały z poszanowaniem litery i ducha ustaw, zgodnie z faktami i rozsądkiem. Na mocy ich decyzji sprawcy samowolki (urzędnicy ZUS, którzy zastosowali w celu restrykcyjnym przepis premiujący aktywność zawodową bezrobotnego) musieli spełnić moje - pokrzywdzonego - żądania. Dostałem należne świadczenie przedemerytalne i odsetki za nieuzasadnioną zwłokę w jego wypłacaniu.

   Niestety, dominują sędziowie nieprawi i niesprawiedliwi. Nawet jeśli trzymają się litery prawa, to jednocześnie masakrują jego ducha. Tak orzekała Anna Cieślińska. Opowiedziała się po stronie ZUS-u, represjonującego mnie za nieskorzystanie z nieobligatoryjnego przepisu promocyjnego (stało się tak, ponieważ zostałem wprowadzony w błąd przez nieudolną biurwę Powiatowego Urzędu Pracy).

   Natomiast cała reszta: Anna Sobczak (obecnie Sobczak-Kolek), Elżbieta Sobolewska-Hajbert, Anna Kuczyńska, Izabela Bamburowicz, recydywistka Urszula Kubowska-Pieniążek, Beata Stachowiak, Ewa Gorczyca, Grażyna Josiak i Czesław Chorzępa - to wzorce sędziowskiej samowolki. Dowiedli oni swymi orzeczeniami, że mają gdzieś (co najmniej w nosie) i ducha, i literę prawa. Kompletnie zignorowali te przepisy ustawowe, które - o czym świadczy nie tylko moje widzimisię, również ich interpretacja przez Sąd Najwyższy - nakazywały przyznać mi nie tylko symboliczne (nierekompensujące nawet poniesionych kosztów procesu) zadośćuczynienie, lecz i odszkodowanie (za wyliczone, na podstawie oficjalnego dokumentu ZUS, z rzadko możliwą dokładnością do jednego grosza, straty finansowe).

    I tak będzie - w mojej i jej podobnych sprawach - do końca świata, a już na pewno dłużej niż do 21.12.2012. Dopóty, dopóki władza polityczna nie ukróci wreszcie orzeczniczej przestępczości władzy sądowniczej, rozzuchwalonej własną bezkarnością. Na razie funkcjonariusze tzw. wymiaru sprawiedliwości, chronieni immunitetem przed jakąkolwiek odpowiedzialnością za przekraczanie uprawnień, mogą krzywdzić już pokrzywdzonych do woli. Pokazując im bezczelnie tzw. gest Kozakiewicza z sugestią: "No i co nam zrobicie?", tudzież cytując jak swoje pamiętne przejęzyczenie premiera Jarosława Kaczyńskiego z 19.07.2006 z jego expose w Sejmie: "Żadne krzyki i płacze nie przekonają nas, że białe jest białe, a czarne jest czarne".

   Na marginesie: ironią losu jest fakt, że o ile walczyłem z ZUS-em nieomal na śmierć i życie o gówniane świadczenie przedemerytalne (pod koniec jego pobierania w 2009 było to 659,66 zł netto miesięcznie), o tyle bez żadnej niepotrzebnej wojny z tą instytucją otrzymuję punktualnie godziwą wcześniejszą emeryturę (po odliczeniu podatku i składki na ubezpieczenie zdrowotne, obecnie 3.571,81 zł do kieszeni). Ujawniam dochód, wszak tego samego wymagam na co dzień od osób publicznych.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz