CENZURA
ŻYJE.
PRZETRWAŁA W SĄDACH
Myli się ten, kto myśli, że wraz z PRL upadła
też państwowa cenzura prewencyjna, zinstytucjonalizowana pod szyldem zlikwidowanego
w 1990 Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. W III RP w zafajdane buty
po nim wlazły ochoczo nasze - też próbujące trzymać społeczeństwo obywatelskie
za mordę - sądy. I na mocy przepisu o tzw. zabezpieczeniu powództwa, od czasu
do czasu zakazują druku lub emisji krytycznych materiałów dziennikarskich. Orzekają
to na wniosek osób bądź firm, którym nie podoba się upowszechnianie prawdy o
nich.
W taki sposób m.in. "zaaresztowano", wyprodukowany
przez Contra Studio z Łodzi na zamówienie Telewizji Polskiej, film dokumentalny
Henryka Dederki pt. "Witajcie w życiu", pokazujący kulisy werbowania i
szkolenia dystrybutorów korporacji Amway, zajmującej się sprzedażą bezpośrednią.
Obraz czeka na "uwolnienie" już ponad 15 lat!
Na razie, nieprawomocnym wyrokiem z
18.12.2012, Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał producentowi "Witajcie w życiu" przeprosić
Amway za umieszczenie w filmie błędnej informacji o strukturze dochodów i
podziale zysków w korporacji. Cała reszta jednak może być rozpowszechniana, nierychliwy
"wymiar sprawiedliwości" uznał bowiem, że autor dokumentu miał prawo
przedstawić zjawisko demolowania ludzkiej psychiki, a nawet je krytykować.
Uważam, że blokując tak długo emisję
kontrowersyjnego filmu sąd się zwyczajnie skompromitował. Przecież w tym
konkretnym przypadku w demokratycznym państwie wystarczyłoby orzec już po
pokazaniu dokumentu w TVP o obowiązku sprostowania upublicznionej błędnej
informacji.
Na szczęście - jak urzędowa cenzura w PRL nie
była władna zakazać działalności Radia Wolna Europa, tak sąd III RP okazał się
bezradny wobec internetu. Mimo zakazu, "Witajcie w życiu" każdy zainteresowany może
sobie od dawna obejrzeć za pośrednictwem serwisu You Tube.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz