Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 15 stycznia 2013

Ameryka w polskich sądach – uwagi do nowelizacji kpk



Projekt przygotowany przez komisję kodyfikacyjną prawa karnego, na której czele stoi najwyższy autorytet wśród polskich prawników, pan profesor Zoll, projekt rzeczywiście rewolucyjny i w tym sensie nie dziwię się obawom części prawników, bo przechodzimy z modelu stosowanego nie tylko w Polsce, ale w krajach Europy kontynentalnej, na taki model znany z krajów anglosaskich, gdzie jak wiadomo sprawy w sądach toczą się bardzo szybko. Przy okazji likwidujemy całe mnóstwo absurdów.”  Minister Gowin.

Jak wszyscy zapewne wiedzą, te rewolucyjne zmiany dotyczą odejścia od dotychczasowego systemu inkwizycyjnego, w którym obowiązkiem sądu jest ustalenie prawdy i wprowadzenie systemu kontradyktoryjnego, w którym rolą sądu bedzie ocena dowodów przedstawionych przez strony – oskarżyciela i obronę. Według projektantów ta „Ameryka“ w sądach ma same zalety – skrócenie trwania postępowań karnych, uproszczenie procedur, mobilizacja do pracy stron i odciążenie sędziów,  co w konsekwencji przyczyni się do znacznych oszczędności i podniesie ogólnie „ekonomię procesu“, a i ETPC będzie miało z głowy skargi  Polaków na przewlekłość postępowania i rzetelność procesu.

Wiadomo, że diabeł siedzi w szczegółach, a tutaj nie tylko.

Przy czytaniu projektu zmian i uzasadnienia – druk sejmowy 870 , pierwsze wrażenie, to uderzająca niereformowalna blankietowość redakcji przepisów, ta zmora „wyjątków“ nieskonkretyzowanych poprzez precyzyjne wskazanie przesłanek i okoliczności, w których ten wyjątek jest dopuszczalny. Pozostawia to swobodę kształtowania tychże przez sąd, ale też i stronę – oskarżyciela, co stwarza realne niebezpieczeństwo arbitralności i pogwałcenia równości broni na niekorzyść obrony.

Część takich blankietowych propozycji dotyczy podstawowych praw i wolności, których ochrona zagwarantowana jest w Konstytucji. Jest to więc nie tylko naruszenie konstytucyjnej gwarancji praw i wolności, ale też naruszenie art. 31 ustp. 3, który wyraźnie stanowi, iż „ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie”.

Powyższej opisane grzechy nie omineły fundamentu reformy – zmian w art.167 kpk, który ma tak brzmieć:

& 1. W postępowaniu przed sądem wszczętym z inicjatywy strony dowody przeprowadzane są przez strony, po ich dopuszczeniu przez prezesa, przewodniczącego lub sąd. W razie niestawiennictwa strony, na której wniosek dowód został dopuszczony, a także w  wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych przypadkach dowód przeprowadza sąd w  granicach tezy dowodowej. W wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych przypadkach, sąd może dopuścić i przeprowadzić dowód z urzędu.

& 2 W innym postępowaniu przed sądem oraz w postępowaniu przygotowawczym dowody przeprowadzane są przez organ procesowy prowadzący postępowanie. Nie wyłącza to prawa do zgłoszenia wniosku dowodowego przez stronę.

Po przeczytaniu tej propozycji, nie bardzo rozumiem jak to będzie z tą realizacją zasady kontradyktoryjności, jeżeli dopuszczenie każdego dowodu jest całkowicie uzależnione już nawet nie od sędziego prowadzącego sprawę czy przewodniczącego składu sędziowskiego prowadzącego sprawę, ale także od prezesa...

Dlaczego  w tym dopuszczaniu dowodów ma uczestniczyć też prezes (mam nadzieję, że mowa o prezesie sądu)? No chyba, że prezes jest sędzią w tym konkretnym postępowaniu.  W przypadku, gdy prezes nie prowadzi  postępowania (czy o taką ewentualność chodzi projektodawcom?) ingerencja prezesa, to naruszenie niezawisłości  sędziego/sędziów prowadzących postępowanie.

Uwaga dotycząca określenia prezes, dotyczy również określenia przewodniczący.

Ale na tym, w mojej opinii, nie kończą się  problemy z trzema zdaniami, które mają zmienić rzeczywistość w polskim postępowaniu karnym.

W zdaniu drugim mamy wyjątkowe, szczególnie uzasadnione przypadki, kiedy ta zapowiadana kontradyktoryjność nie będzie obowiązywała. Wydaje się, iż takie odstępstwa winny być sprecyzowane i skatalogowane, a nie pozostawione do uznania sędziów. Wprawdzie jeden z wyjątkowych przypadków został podany – niestawiennictwo strony – ale i tutaj nie jest sprecyzowane czy każde niestawiennictwo strony? czy tylko nieusprawiedliwione? itd., nie ma też odesłania do przepisu, który ewentualnie te kwestie reguluje. 

Zacytuję tutaj wypowiedź prof. Zolla, który jest wraz z SSN prof. Piotrem Hofmańskim mózgiem tej rewolucji.

“– Zaproponowane zmiany art. 167 k.p.k. przerzucają wprawdzie ciężar przeprowadzenia dowodów na strony, to jednak sąd może przeprowadzić dowód z urzędu wówczas, gdy sprawa będzie zmierzała w kierunku, który oddala go od ustalenia prawdy.
Chodzi więc o to, aby sąd nie musiał orzekać na podstawie dowodów przeprowadzonych na wniosek stron wówczas, gdy jest przekonany o tym, że nie są prawdziwe. Nowelizacja nie zmienia bowiem fundamentalnej zasady procedury karnej, ujętej w art. 2 par. 2 k.p.k.: celem postępowania toczącego się przed sądem nadal będzie ustalenie prawdy materialnej, mającej oparcie w faktach, a nie prawdy procesowej (formalnej).”  Ocena skutków regulacji Druk Sejmowy 870

Czyli, nie tylko sędzia może nie dopuścić dowodu, na podstawie praktycznie widzimisię, ale też w dowolnym momencie rozprawy, może uznać, że dopuszczone i przeprowadzone lub przeprowadzane przez stronę dowody nie są prawdziwe i wtedy wziąć inicjatywę w swoje ręce... 

Halo, Huston mamy problem! Zamierzamy zmienić inkwizycyjność na kontradyktoryjność, ale... ach... te przyzwyczajenia i mentalność ! Uch... jest cięzko.

Ale przecież reformatorzy nie zmienili art.7 kpk, a dowody będą przeprowadzały dwie strony – oskarżyciel i obrona. A sędzia dalej będzie oceniał te dowody swobodnie, czyli zgodnie z dyrektywami zawartymi w art. 7 kpk. Jest oczywistym, iż nieprawdziwe dowody ma obowiązek odrzucić, po ocenieniu ich zgodnie z zasadami logiki, wiedzy i zdrowego rozsądku. Sędzia ma być arbitrem, rozstrzygającym, która  wersja wydarzeń jest tą prawdziwą, na podstawie przedstawionych przez strony dowodów, kóre będzie miał obowiązek ocenić zgodnie z dyrektywami art.7 kpk.  Po co sędziemu w takim uprawnienia przeprowadzenia dowodów ?

Czy może ta regulacja zakłada, iż w tym samym postępowaniu obydwie strony przeprowadzają dowody, co do których sędzia jest przekonany, iż nie są prawdziwe.  No ale czy taka sytuacja jest w praktyce możliwa? Co do jakości i chronicznej nieprawdziwości dowodów jednej strony, tysiące niewinnie skazanych ma wiedzę z autopsji…

W Ameryce, jak każde dziecko wie chociażby z filmów, to druga strona podważa prawdziwość dowodów pierwszej, a bezstronny i niezawisły sędzia nie wtrąca się i nie może przeprowadzać żadnych dowodów. Tak wydawałoby się ma działać kontradyktoryjność! To ma być Ameryka na sali sądowej, a nie wolna amerykanka.

Czy może taka niekonsekwencja ma za zadanie chronić prokuratorów i sędziów przed radykalną terapią wstrząsową, pozostawiając im część zabawek?

“…Pełnej kontradyktoryjności postępowania karnego stworzyć nie chcemy, gdyż jest to niemożliwe. Po jednej stronie bowiem stoi aparat państwowy, a po drugiej mamy jednostkę
prof. Piotr Hofmański sędzia SN, współautor projektu  

Pan sędzia myli się, kontradyktoryjność niemalże pełna jest możliwa, pod warunkiem, że tę jednostkę prawodawca potraktuje na równi z oskarżycielem. Dlatego też żródła ewidentnej niechęci projektodawców do stworzenia warunków pełnej kontradyktoryjności, trzeba szukać moim zdaniem w obawach wyrażonych przez prokuratorów... „ W razie wejścia w życie planowanej pełnej kontradyktoryjności procesu karnego z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać gwałtowne zwiększenie liczby wyroków uniewinniających.” Opinia Rady Głównej Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP

Znając dotychczasowe osiągnięcia prokuratur, nie dziwię się obawom tychże, dziwi natomiast gotowość prawodawcy do wprowdzenia ustawowych “gwarancji” zapobiegania nieudolności strony. Innymi słowy dzisiaj prokurator może spartaczyć śledztwo czy dochodzenie, a sąd przeprowadzając dowody „koryguje te braki“, jeżeli zachodzi potrzeba, na siłę „szukając“ dowodów winy oskarżonego, nie tak rzadko naruszając prawo procesowe. Stąd te rewelacyjne statyski skazań na podstawie oskarżeń prokuratury – 94 czy 96% ... Po reformie, gdy oskarżyciel spartoli śledztwo czy dochodzenie, a podczas przeprowadzania dowodów sprawa będzie zmierzała w kierunku, który oddala go od ustalenia prawdy ” (prawda czyt. wina oskarżonego)sędzia przeprowadzi dowody z urzędu. Czy jest jakakolwiek róznica pomiędzy dzisiejszym modelem, a proponowanym, jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko końcowy rezultat procesu? Ja nie widzę żadnej. Jednym słowem wydaje się,  że szkoda czasu i atłasu.

W Ocenie skutków regulacji znalazłam ten kawałek. I niech mi ktoś powie, że z tą troską o prawdę nie mam racji!.

“Powierzenie przeprowadzania dowodów sądowi wcale nie będzie sprzyjać wyjaśnianiu prawdy, albowiem, po pierwsze, sąd będzie miał – w świetle projektowanych rozwiązań – możliwość wyjątkowego wprowadzenia dowodu z urzędu, a po wtóre – w ramach przeprowadzania dowodu przez stronę, sąd będzie miał możliwość aktywnego udziału w tej czynność (proj. art. 370 § 2 k.p.k.).”

Pyszne, nieprawda? Jak mawiała moja babcia, jak sie nie pomylą, to prawdy nie powiedzą.

370 § 2 k.p.k W przypadku dowodu przeprowadzanego przez stronę zadaje ona jako pierwsza pytania osobie przesłuchiwanej, zaś członkowie składu orzekającego mogą zadawać pytania tylko w wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych sytuacjach.

Artykuł 170 regulujący dopuszczanie wniosków dowodowych pozostaje bez zmian

§1. Oddala się wniosek dowodowy, jeżeli:
1) przeprowadzenie dowodu jest niedopuszczalne,
2) okoliczność, która ma być udowodniona, nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy albo jest już udowodniona zgodnie z twierdzeniem wnioskodawcy,
3) dowód jest nieprzydatny do stwierdzenia danej okoliczności,
4) dowodu nie da się przeprowadzić,
5) wniosek dowodowy w sposób oczywisty zmierza do przedłużenia postępowania.
§2. Nie można oddalić wniosku dowodowego na tej podstawie, że dotychczasowe dowody wykazały przeciwieństwo tego, co wnioskodawca zamierza udowodnić.
§3. Oddalenie wniosku dowodowego następuje w formie postanowienia.
§4. Oddalenie wniosku dowodowego nie stoi na przeszkodzie późniejszemu dopuszczeniu dowodu, chociażby nie ujawniły się nowe okoliczności.

Ciekawostka -  regulacja z peerlowskiego  kpk z 1969r.
Art. 155 §1. Wniosek dowodowy oddala się jeżeli:
 1) przeprowadzenie dowodu jest niedopuszczalne,
2) okoliczność, która ma być udowodniona, nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy albo jest już udowodniona zgodnie z twierdzeniem wnioskodawcy,
3) dowód jest nieprzydatny do stwierdzenia danej okoliczności lub dowodu nie da się przeprowadzić
§2. Oddalenie wniosku dowodowego następuje w formie postanowienia.
§4. Nie można oddalić wniosku dowodowego na tej podstawie, że dotychczasowe dowody wykazały przeciwieństwo tego, co wnioskodawca zamierza udowodnić.
Art. 156.  Oddalenie wniosku dowodowego nie stoi na przeszkodzie późniejszemu dopuszczeniu dowodu, chociażby nie ujawniły się nowe okoliczności

Jak widać regulacja ta jest identyczna z wyjątkiem dodanego w obowiązującym obecnie kpk pkt. 5. Ten punkt w pierwotnej wersji nowelizacji miał być wykreślony. Ale pozostał.

Zważywszy kluczowe znaczenie przepisu regulującego dopuszczania dowodów w kontradyktoryjnym modelu procesu, utrzymanie takich płynnych, niedokreślonych i ocennych kryteriów możliwości oddalenia wniosku dowodowego, moim zdaniem ogranicząją i naruszają konstytucyjnie zagwarantowane prawo do obrony w art. 42 ust. 2.

Jedyne kryteria, które moim zdaniem mogą ograniczać dopuszczenie dowodu to przeprowadzenie dowodu jest niedopuszczalne - pod warunkiem, iż powody tej niedopuszczalności to naruszenie przepisów prawa lub inne ważne przyczyny precyzyjnie i ściśle określone i skatalogowane w przepisie, jak  to wynika z dyspozycji art. 31 ust. 3 Konstytucji.

Trybunał Konstytucyjny stwierdził, iż

uzależnienie dopuszczalności ograniczeń praw i wolności od ich ustanowienia „tylko w ustawie" jest czymś więcej niż tylko przypomnieniem ogólnej zasady wyłączności ustawy dla normowania sytuacji jednostki (...). Skoro ograniczenia mogą być ustanawiane „tylko" w ustawie, to kryje się w tym nakaz kompletności unormowania ustawowego, które musi samodzielnie określać wszystkie podstawowe elementy ograniczenia danego prawa i wolności, tak aby już na podstawie lektury przepisów ustawy można było wyznaczyć kompletny zarys (kontur) tego ograniczenia. Niedopuszczalne jest natomiast przyjmowanie w ustawie uregulowań blankietowych, pozostawiających organom władzy wykonawczej czy organom samorządu lokalnego swobodę normowania ostatecznego kształtu owych ograniczeń, a w szczególności wyznaczania zakresu tych ograniczeń." wyrok TK z dnia 12 stycznia 2000 r. sygn. akt P 11/98

Artykuł 170 jest w obecnym procesie karnym wykorzystywany niemalże “automatycznie” do odrzucenia lwiej części wniosków dowodowych obrony, które mógłby podważyć dowody prokuratora. Wystarczy przypomnieć tutaj wyroki I i II instancji w sprawie Daniela Kloca, gdzie sady te uznały, iż nagranie pobicia i zatrzymania oskarżonego nie “miały znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy”!

Jest oczywistym, że w nowym modelu procesu dopuszczanie dowodów musi być unormowane zupełnie innaczej, a art.170 funkcjonujący od 1969r. skrojony na miarę peerelowskiej sprawiedliwości, nie gwarantuje  ochrony przed “widzimisię” i arbitralnością tak prokuratora jak i sędziego.

Istotne jest też, iż w nowym modelu, bez sprecyzowanych ustawą kryteriów odrzucania wniosków dowodowych, dowolność oceny tych wniosków może też, w niektórych przypadkach naruszać konstytucyjną zasadę domniemania niewinności .

Prokurator ma do dyspozycji wszelkie narzędzia żeby zebrać materiał dowodowy, a oskarżony i jego obrońca są pozbawieni większości narzędzi i uregulowań prawnych umożliwiających - nawet w ograniczonym i ściśle określonym zakresie - prowadzenie sformalizowanego “swojego” postępowania przygotowawczego i przeprowadzania w jego toku dowodów, które następnie mogliby przedstawić w postępowaniu sądowym. 
Dotyczy to przede wszystkim przedstawienie zeznań świadków, czy dostęp biegłych do zabezpieczonych przez policję i prokuratora materialnych dowodów oskarżyciela w celu przeprowadzenia ewentualnych niezależnych badań.

Projektodawcy w ramach „wyrównania szans” stron, poczynili “wyłom od dotychczas obowiązującej zasady, według której na rozprawie sądowej nie wolno odczytywać dokumentów prywatnych powstałych poza postępowaniem karnym i dla jego celów (art. 393 § 3 k.p.k. a contrario)” )” Trzeba podkreślić, iż samo odczytanie dokumentów prywatnych obrony nie ma znaczenia przy ocenie dowodów i tym samym wpływu na orzeczenie, jeżeli obrona nie będzie miała możliwości przeprowadzenia dowodów z tych odczytanych dokumentów.

A tu wyłom i wyrównywanie szans ma “naturalną barierę stanowił będzie zakaz określony w proj. art. 174 k.p.k., dotyczący wyjaśnień oskarżonego i zeznań świadków. Proponuje się wręcz rozszerzenie zakresu tego zakazu poprzez wskazanie, że zakaz zastępowania dowodu z wyjaśnień oskarżonego i zeznań świadków nie może być zastępowany nie tylko – jak dotąd – treścią pism, zapisków lub notatek urzędowych, ale także innych dokumentów( …)

strona ma jednak do dyspozycji instrument polegający na wnioskowaniu przeprowadzenia dowodu przez organ prowadzący postępowanie przygotowawcze. W wypadkach, w których strona ma podstawy by przypuszczać, że dowodu z osobowego źródła dowodowego nie będzie można przeprowadzić na rozprawie, zawsze będzie mogła taki wniosek złożyć, a w postępowaniu przed sądem wnioskować o wprowadzenie dowodu do procesu bez jego przeprowadzenia – w granicach określonych przez przepisy art. 389 i 391 k.p.k.

Ograniczenie to nie będzie już jednak dotyczyło innych dowodów, takich jak na przykład opinie biegłych, czy oględziny, które będą mogły być dokumentowane przez stronę lub na jej zlecenie, a odpowiednia dokumentacja (np. opinia „biegłego”, nagranie video dokumentujące oględziny rzeczy lub miejsca) będzie mogła być przedłożona sądowi. Oczywiście, priorytetem nadal pozostanie bezpośrednie przeprowadzenie, czy zweryfikowanie dowodu na rozprawie.

Strona zatem będzie miała możliwość złożenia wniosku o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego (który sporządził dla obrony opinię) i przesłuchania go przed sądem, jeśli sąd dowód ten dopuści. Także dowody rzeczowe strona powinna sądowi zaprezentować na rozprawie  (i pozostałym stronom, a w razie potrzeby – świadkom i biegłym), jeśli jest to fizycznie możliwe, stosownie do art. 395 k.p.k.”
Cytaty - Ocena skutków regulacji Druk Sejmowy 870

„Art. 300 & 2
 Przed pierwszym przesłuchaniem poucza się pokrzywdzonego o posiadaniu statusu strony
procesowej w postępowaniu przygotowawczym oraz o wynikających z tego uprawnieniach,
w  szczególności: do składania wniosków o  dokonanie czynności śledztwa lub dochodzenia i warunkach uczestniczenia w tych czynnościach, określonych w art. 51 i 52 i 315 – 318, do korzystania z pomocy pełnomocnika, do końcowego zaznajomienia z materiałami postępowania, jak również o  uprawnieniach określonych w art. 306 oraz o obowiązkach i konsekwencjach wskazanych w art. 138 i 139. Pouczenie to należy wręczyć pokrzywdzonemu na piśmie; pokrzywdzony otrzymanie pouczenia potwierdza podpisem.

321 § 4.
 W terminie 3 dni od dnia zapoznania się z materiałami postępowania strony, obrońcy lub
pełnomocnicy mogą składać wnioski o  uzupełnienie śledztwa, a także o uzupełnienie materiału dowodowego, który ma być przekazany sądowi wraz z aktem oskarżenia, o  określone dokumenty zawarte w aktach sprawy, gdy ma to znaczenie dla interesów procesowych podejrzanego lub pokrzywdzonego oraz dla realizacji wymogów wskazanych  w art. 2 § 2. 


Czyli de facto ten wyłom mający „w sposób istotny rozszerzyć możliwości przygotowania się stron, w szczególności obrony, do czekającego je postępowania przed sądem (proj. art. 393 § 3 k.p.k.).”   zależy od pozytywnej decyzji prokuratora i sędziego na wniosek dopuszczenia dowodu. Inicjatywa dowodowa obrony, jeżeli dotyczy np. zeznań świadka, uzależniona jest najpierw od pozytywnego postanowienia w kwestii wniosku przeprowadzenia dowodu  przez adwersarza  w sporze przed sądem - prokuratora, a następnie  od dopuszczenia tego dowodu podczas rozprawy  przez sąd. I tak w kółko Macieju!

Także np.  opinia biegłego, na którą wykosztuje się oskarżony niekoniecznie musi być będzie dopuszczona przez sędziego.

Przedstawianie przez strony dowodów przeprowadzonych lub uzyskanych czy zebranych  do celów postępowania karnego, a także przeprowadzanie dowodów w postępowaniu sądowym powinno zależeć od inicjatywy strony i nie powinno być uzależnione od decyzji dopuszczenia przez sędziego, po za sciśle określonymi i sprecyzowanymi  ustawą wyjątkami. Dopuszczanie dowodów powinno być oparte na domniemaniu, iż strona przedstawi podczas postępowania sądowego dowody, które są niezbędne sędziemu do rozstrzygnięcia sprawy i były one przeprowadzone lub zebrane do celów postępowania karnego zgodnie z przepisami prawa.

To przecież strony opracowują plan postępowania dowodowego, wiedzą co chcą udowodnić itd. Rolą sędziego jest czuwanie, aby podczas procesu strony przestrzegały przepisów prawa procesowego, a sama rozprawa przebiegała sprawnie i zgodnie z planem. To dopiero  podczas przeprowadzania dowodu przez stronę, sędzia może nabrać wątpliwości, iż przeprowadzany dowód nie jest np. przydatny do stwierdzenia danej okoliczności i dopiero wtedy może postanowić o niedopuszczeniu dowodu, nie wcześniej (oczywiście wyjąwszy wyjątki określone ustawą).

Uważam też, iż również strona, a nie tylko sąd, powinna mieć prawo protestu i wnioskowania o niedopuszczenie dowodu strony przeciwnej, jeżeli  one przeprowadzone lub uzyskane do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego ( art. 168a), lub dowód jest niedopuszczalny – jak określone ściśle w przepisach procesowych.  Protesty i wnioski powinny być składane ustnie podczas rozprawy, a sędzia winien je rozpatrywać natychmiast, ewentualnie w kwestiach skomplikowanych, odroczyć wydanie postanowienia np, do następnego dnia, przy czym jeżeli jest to możliwe, kontynuować rozprawę.

Projektodawca nie proponuje też żadnych zmian w przepisach dotyczących biegłych, czy przeprowadzania eksperymentów procesowych. Reforma wymaga bezwzględnie rewolucji, a mianowicie rezygnacji z „sądowych list biegłych“ i  stworzenie „wolnego rynku biegłych“ uregulowanego nowymi przepisami. Wyeliminuje to armię wiernych i dyspozycyjnych biegłych na wyłącznym garnuszku prokuratury i sądów, a zasady rynkowe wyeliminują dyspozycyjnych hosztaplerów i fałszerzy, od których roją się wspomniane listy. Zasady zatrudniania biegłych i kryteria dotyczące tak ich wiedzy fachowej,  jak i kryteria warunków jakie winna spełniac opinia biegłego, muszą być uniwersalne i obowiązywać obydwie strony.

I dygresja. Jeżeli powodem tych zmian, było efektywniejsze wykorzystanie manpower sądów, skrócenie czasu postępowań sądowych i co za tym idzie oszczedności, by wymienić niektóre, dlaczego do dzisiaj nie wprowadzono nagrywania przebiegu rozpraw? Dyktowanie protokolantce/protokolantowi zajmuje nierzadko 40% czasu całego trwania rozprawy i na dodatek niezwykle rzadko jest wiernym odzwierciedleniem faktycznych wypowiedzi jej uczestników. Aby to zmienić, nie potrzebne byłyby do tego dwuletnie burze takich mózgów jak prof Zolla czy sędziego Sądu Nawyższego prof. Hofmańskiego.

Ciekawe też jak będzie przebiegało protokołowanie po wprowadzeniu tych zmian? Czy sędzia dalej będzie mozolnie dyktował swoją wersję, czy też strony będą miały możliwość podawania do protokołu swojej wersji?

O zapowiadanym od lat wprowadzeniu obligatoryjnego nagrywania przebiegu rozpraw karnych, w tej nowelizacji cisza. Czy wprowadzanie amerykańskich rozwiązań nie zobowiązuje? Nagrywanie przebiegu rozpraw rozpoczęto tam w latach 50 ubieglego wieku, a protokół rozprawy zawiera również uwagi z sali sądowej i opis reakcji audio publiczności np. śmiech na sali, niezrozumiałe pomruki etc.

Kuriozalna propozycja art. 73 § 2 i 3

§1.Oskarżony tymczasowo aresztowany może porozumiewać się ze swym obrońcą podczas nieobecności innych osób oraz korespondencyjnie.( pzostaje niezmieniony)
§ 2.      W postępowaniu przygotowawczym prokurator, udzielając zezwolenia na porozumiewanie się, może zastrzec w szczególnie uzasadnionych wypadkach, jeżeli wymaga tego dobro postępowania przygotowawczego, że będzie przy tym obecny sam lub osoba przez niego upoważniona.
§ 3.      Jeżeli wymaga tego dobro postępowania przygotowawczego prokurator może również zastrzec kontrolę korespondencji podejrzanego z obrońcą.

Regulacja ta narusza konstytucyjne prawo do obrony w art. 42 ust. 2, a także art. 31 ust. 3, który wyraźnie stanowi, iż ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie, o czym piszę na początku tej notki i przy regulacji dopuszczania dowodów. Szczególnie uzasadnione wypadki dla dobra postępowania przygotowawczego, dopóki nie zostaną ściśle określone czy wręcz skatalogowane w tym przepisie, pozostawiają zbyt wiele miejsca do arbitralnych, dowolnych i ad hoc  interpretacji, tak w definiowaniu tych szczególnie uzasadnionych wypadków jak i  interpratacji dobra postępowania przygotowawczego.

Dodac trzeba, iż rzadko się zdarza, aby prokurator w konkretnym przypadku,  uzasadnił w postanowiemniu na czym polega to dobro postępowania przygotowawczego, które zostanie naruszone i jak faktycznie może być naruszone. Ten paternalizm prokuratorów, którzy wiedzą lepiej, chociaż i trudno im zwerbalizować co wiedzą lepiej  i przepisy od nich nie wymagają takiego sprecyzowania, jest w przypadku konstytucyjnych praw i wolności  nie do zaakceptowania.

Trybunał Konstytucyjny wyrażnie wypowiedział się w tej materii: „wymaganie umieszczenia bezpośrednio w tekście ustawy wszystkich zasadniczych elementów regulacji prawnej musi być stosowane ze szczególnym rygoryzmem, gdy regulacja ta dotyczy władczych form działania organów administracji publicznej wobec obywateli, praw i obowiązków organu administracji i obywatela w ramach stosunku publicznoprawnego lub korzystania przez obywateli z ich praw i wolności."

Przepis ten narusza również art. 6 ust. 3 lit. b Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Orzecznictwo ETPC jest w tej kwesti konsekwentne – “kontakt oskarżonego pozostającego w areszcie z jego obrońcą musi być nieskrępowany, co stanowi elementarny warunek prawidłowego funkcjonowania stosunku obrończego i pozwala na zachowanie zaufania oskarżonego do obrońcy”.

Ciekawe jakie jest stanowisko w tej kwesti NRA, zwłaszcza, że podobne brzmienie ma ten artykuł aktualnie?

Jeżeli adwokat jest mężem zaufania publicznego, to taka regulacja ustawowa, abstrahując od jej niekonstytucyjności, jest policzkiem dla wszystkich obrońców. Samo domniemanie, którego nikt nie ma obowiązku ani uprawdopodobnić, ani uzasadnić, iż ich działania będą nielegalne, jest niechlubną pozostałością demokracji ludowej. Chyba czas najwyższy tworzyć przepisy prawa procesowego na miarę demokratycznego państwa prawa.

Zadziwił mnie też dodatek do art.95:

Aktualny art.95. Sąd orzeka na rozprawie w wypadkach przewidzianych przez ustawę, a w innych - na posiedzeniu. Orzeczenia podejmowane na posiedzeniu mogą zapadać również na rozprawie.

i dodatek  art. 95a. § 1. Posiedzenie sądu odbywa się z wyłączeniem jawności, chyba że ustawa stanowi inaczej albo prezes sądu lub sąd zarządzi inaczej. 
§ 2. Jawne są posiedzenia, o których mowa  w art. 340, 341, 343, 343a, art. 489 § 1, 603,  art.  607l § 1, art. 607s § 3, art. 611c § 4  i art. 611ti § 1.
§ 3. Do posiedzeń, które odbywają się jawnie, przepisy rozdziału 42 stosuje się odpowiednio.

U ustawodawcy, jak i strażników praworządności, Konstytucja nie cieszy się specjalną estymą. Nasze ustawy pełne są niezgodności i naruszeń ustawy zasadniczej, a sędziowie w jednym palcu mają zapisy gwarantujące ich prawa, ale kłopoty ze znajomością praw obywatela czy oskarżonego. 

 Rozumiem, prof. Zoll ma inne sprawy na głowie kierując Komisją Kodyfikacyjną Prawa Karnego przy Ministrze Sprawiedliwości. No, ale sędzia Piotr Hofmański, współautor tej reformy, był sprawozdawcą podczas podejmowania historycznej uchwały  SN z 28 marca 2012 roku, sygn. akt I KZP 26/11kiedy to wraz z sześcioma kolegami uchwalili, iż jawne są wszelkie posiedzenia, na których sąd rozpoznaje lub rozstrzyga sprawę, co wynika z art. 42 ust. 2 Prawa o ustroju sądów powszechnych i jest zagwarantowane  art. 45 ust. 1 K.

Przy okazji zwróciłam uwagę na aktualny i pozostający bez zmian po nowelizacji art. 96. Jeżeli posiedzenia są jawne zgodnie z treścią art. 45 ust. 1 K, to nonsensem jest regulowanie przepisami obecności stron na posiedzeniu!  Natomiast uzależnianie uczestnictwa innych osób od  znaczenia dla ochrony ich praw lub interesów (cokolwiek to znaczy) jest niezgodne z gwarantowaną w Konstytucji jawnością  w art. 45 ust. 1.

 Art.96. §1.Strony oraz osoby niebędące stronami, jeżeli ma to znaczenie dla ochrony ich praw lub interesów, mają prawo wziąć udział w posiedzeniu wówczas, gdy ustawa tak stanowi, chyba że ich udział jest obowiązkowy.
§2.W pozostałych wypadkach mają one prawo wziąć udział w posiedzeniu, jeżeli się stawią, chyba że ustawa stanowi inaczej.

Przedstawiłam tylko kilka z najważniejszych moim zdaniem proponowanych zmian, wyjąwszy bardzo interesujące i kontrowersyjne propozycje dotyczące pełnomocnika oskarzonego i nowe uregulowania dotyczące apelacji, które wymagają obszernych uwag i będą tematem mojej następnej notki.

Refleksje natury ogólniejszej, dotyczące tej nowelizacji.

W cytacie z uzasadnienia nowelizacji przytoczonym powyżej, określenie biegły obrony wzięte jest w cudzysłów.( Ograniczenie to nie będzie już jednak dotyczyło innych dowodów, takich jak na przykład opinie biegłych, czy oględziny, które będą mogły być dokumentowane przez stronę lub na jej zlecenie, a odpowiednia dokumentacja (np. opinia „biegłego”, nagranie video dokumentujące oględziny rzeczy lub miejsca) będzie mogła być przedłożona sądowi).  

Takie pejoratywne „naznaczenie“  jest znamienne, a zestawione z wypowiedziami  wielu autorytetów, no i przede wszystkim z „duchem“ tej projektowanej nowelizacji w stosunku do obrony, stawia przyszłość kontradyktoryjności w procesie karnym, jej sens i rzetelność procesu pod znakiem zapytania. Poniżej opinie i wypowiedzi potwierdzające te obawy.

“W praktyce może się bowiem okazać, iż eskalacja procesowej rywalizacji spornych stron doprowadzi do nadmiernego przewlekania i wydłużania procesu np. poprzez mnożenie w nieskończoność wniosków dowodowych (…)
W razie wejścia w życie planowanej pełnej kontradyktoryjności procesu karnego z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać gwałtowne zwiększenie liczby wyroków uniewinniających.” Opinia Rady Głównej Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP

“sąd może przeprowadzić dowód z urzędu wówczas, gdy sprawa będzie zmierzała w kierunku, który oddala go od ustalenia prawdy. Chodzi więc o to, aby sąd nie musiał orzekać na podstawie dowodów przeprowadzonych na wniosek stron wówczas, gdy jest przekonany o tym, że nie są prawdziwe.”  Prof. A. Zoll współautor projektu  

“…Pełnej kontradyktoryjności postępowania karnego stworzyć nie chcemy, gdyż jest to niemożliwe. Po jednej stronie bowiem stoi aparat państwowy, a po drugiej mamy jednostkę
prof. Piotr Hofmański sędzia SN, współautor projektu  

“Na przeciwnym biegunie znalazł się obrońca (pełnomocnik), którego rola
i uprawnienia zostały powiększone w sposób wykraczający nie tylko poza realne potrzeby, ale także poza racjonalne kategorie (obrońca na żądanie na etapie postępowania sądowego, dostęp do akt postępowania przygotowawczego itp.). Niewątpliwym jest, iż to właśnie ta grupa jest jedynym beneficjentem projektowanych zmian, kosztem nie tylko uprawnień organów prowadzonych postępowania przygotowawcze oraz oskarżających, ale przede wszystkim kosztem racjonalnego wymiaru sprawiedliwości, który winien opierać się na mechanizmach pozwalających na ujawnienie prawdy w toku procesu.”
Opinia Rady Głównej Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP

“Co więcej fundamentalne wzmocnienie obrony w nowym procesie jest konieczne. - Nie chcemy jednak wprowadzać obrony obligatoryjnej – mówi sędzia Hofmański. - Z dwóch powodów, po pierwsze – byłoby to trudne do udźwignięcia dla skarbu państwa, a po drugie – należałoby się zastanowić, czy prawo do obrony jest tożsame z nie posiadaniem obrońcy. Komisja kodyfikacyjna zaproponowała więc system obrony na żądanie, a koszty ponosi ten, kto proces przegrywa. Zachowano jednak prawo do bronienia się samemu”. prof. Piotr Hofmański sędzia SN, współautor projektu  

Nowelizowane przepisy redaguje się tak, aby dokładnie i w sposób zrozumiały dla adresatów zawartych w nich norm wyrażały intencje prawodawcy. Te intencje nie zawsze są zrozumiałe, ale intencje projektodawcy co do stosunku do oskarżonego i obrońcy wydają się być rzeczywiście zrozumiałe i przejrzyste. 

I jeszce trochę refleksji na zakończenie.  

W Polsce bezpośrednio po 1989r. zachłyśnięte wolnością i uwiedzione zdobytą władzą raczkujące elity, nie miały głowy na refleksję nad fundamentalnym  zreformowaniem i przeorganizowaniem wymiaru sprawiedliwości. Natomiast władza sędziowska zadbala o swoje interesy. Już podczas obrad „okrągłego stołu“ powstała Krajowa Rada Sądownictwa, która zadbała o interesy władzy sędziowskiej.  W tym samym czasie  niepodlegli Polacy naiwnie uznali, iż oddziedziczony  po PRL-u wymiar sprawiedliwości bedzie wypełniał swoje zadania w diametralnie innej rzeczywistości. Wszelkie próby naprawienia tego błędu spotykały się z solidarnym oporem korporacji prawniczych, które walczyły zażarcie z wszelkimi próbami oczyszczenia tychże środowisk przynajmniej z tych najbardziej umoczonych.

I jeszcze tak niedawno, w roku 2009 sędziowie Sądu Najwyższego w uzasadnieniu wyroku powoływali się na komentarz Igora Andrejewa z lat 70!

Ten spolszczony Rosjanin był na początku lat pięćdziesiątych głównym ideologiem stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości. Jako dyrektor słynnej Centralnej Szkoły Prawniczej im. Teodora Duracza, zwanej „Duraczówką”, szkolił nowe kadry stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości. „Studia“ trwały 2 lata, od przyszłych studentów nie wymagano nawet matury. Andrejew był dumny ze swoich pupili i twierdził, iz jest to pierwsza “uczelnia wyższa”, w której „wszystkie przedmioty są wykładane zgodnie z założeniami marksizmu – leninizmu”.

Igor Andrejew był nie tylko teoretykiem i wychowawcą przyszłych sędziow, ale też praktykiem, odpowiedzialnym za zbrodnię sądową na generale Auguście Fieldorfie "Nilu". Jako sędzia SN,  wraz z Gustawem Ascalerem i Emilem Merzem podtrzymał wyrok kary śmierci na generale, a przed egzekucją zaopiniował negatywnie jego prośbę o ułaskawienie.
.
Po odwilży w 1956r., Andrejew z głównego ideologa stalinowskiej „sprawiedliwości“ i zbrodniarza, przeistoczył się w  autorytet moralny i  „guru“ pokolenia prawników, z których wielu jest aktywnych zawodowo do dzisiaj. Od 1964 r. był profesor zwyczajnym UW, pełniąc funkcje prodziekana Wydziału Prawa, a w latach 1968-1975 dyrektora Instytutu Prawa Karnego. Doniosłą rolę dydaktyczną w kształceniu prawników odegrał  jego podręcznik Polskie prawo karne w zarysie (I wyd. 1971, VIII wyd. 1986). Andrejew był też jednym z głównych twórców kodeksu karnego z 1969 r, którego znaczna część została wykorzystana w redagowaniu obowiązującego dzisiaj kk.

Andrejew zajmował sie m.inn. zagadnieniami praworządności i  etyką w wymiarze sprawiedliwości(sic). Po ujawnieniu jego roli w zbrodni sądowej na dowódcy Kedywu, Międzynarodowe Stowarzyszenie Prawa Karnego AIDP pozbawiło go członkowstwa. 8 lat później, jego pupil, wtedy już sędzia Sądu Najwyższego (od 1996r.) i przyszły Pierwszy Prezes SN w latach (1998- 2010) pisał w 1997r.  

“…można być wybitnym uczonym, autorem wyrafinowanych tekstów o prawie i praworządności i życzliwym dla uczniów opiekunem naukowym, a jednocześnie być obarczonym udziałem w mordzie sądowym na niewinnym człowieku. Udziałem, którego motywów nie chciał czy też nie potrafił nam nigdy wyjaśnić.

Chciałbym wierzyć, że Jego prace o prawie karnym, kładące tak silny nacisk na gwarancje praworządności, nie były wyrazem cynizmu, lecz raczej wynikiem oddziaływania wyrzutów sumienia, które nie pozwalały mu zapomnieć, jak bardzo się tej idei sprzeniewierzył   Lech Gardocki

Dlaczego przy okazji zamierzonej reformy procesu karnego, piszę o Igorze Andrejewie?  Otóż moim zdaniem  historia życia zawodowego Igora Andrejewa i innych animatorów wymiaru sprawiedliwości czasu stalinizmu i później  czasu demokracji ludowej i stan ducha i moralności w wymiarze sprawiedliwości w III RP - to jedna ta sama historia. I jakże mogłoby być innaczej, jezeli są one powiązane nigdy nie zerwaną nicią ciągłości – ci sami ludzie, ta sama mentalność. Stalinowski ideolog z rękami uwalanymi krwią polskiego bohatera, stworzył program ideologiczno-wychowawczy dla sędziów i konsekwentnie ten program realizował, najpierw w Duraczówce, później na Uniwersytecie Warszawskim i w Polskiej Akademii Nauk, gdzie wychował i ukształtował pokolenia sędziów. Inni, nauczyciele o podobnych do Andrejewa życiorysach, kształtowali przyszłych prawników na wszystkich uczelniach w Polsce. A czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.

I ta ciągłość, której nigdy nie przerwano jest naszym przekleństwem. To ta ciągłość jest odpowiedzialna za brak jakichkolwiek dylematów etycznych u wielu tych, którzy wymierzają sprawiedliwość i tworzą prawo w dzisiejszej Polsce. Jej symbolami są takie autorytety jak Andrejew i jego  wychowankowie. To oni dzisiaj decydują o dzisiejszym i przyszłym kształcie wymiaru sprawiedliwości. Są wśród nich i tacy, którzy ręce mają uwalane, a mimo to manifestują bezrefleksyjną wyższość moralną en masse nad nami, społeczeństwem czy obywatelami. Jest to konsekwencja kurczowego trzymania się przeżytku PRL-u -autorytatywnego modelu wymiaru sprawiedliwości. Sędziowie i prokuratorzy  przez 23 lata  walczą ( niestety z powodzeniem) o utrzymanie tego status quo.

Tak więc zmiana samego modelu postępowania sądowego, abstrahując od jakości tych regulacji i od konstytucyjności wielu z nich, nie zmieni z dnia na dzień mentalności i przyzwyczajeń dzisiejszych sędziów i prokuratorów. Ten brak jasnych i zagwarantowanych ustawą reguł, będzie wykorzystywany arbitralnie prze wielu. To oni rozdają i znaczą karty.

Nie można ustawą zmienić stereotypów myślowych, zlikwidowac niemoralnych postaw i działań. Takie zmiany to jest proces, który trwa pokolenia. Tak jak pokolenia trwało kształtowanie postaw dzisiejszych sędziów, prokuratorów i adwokatów. Przy czym trzeba podkreślić i przypomnieć, iż uwarunkowania polityczno – ideologiczne podczas tego kształtowania, definiowały diametralnie różnie takie wartości, jak: prawa człowieka,  wolność, czy demokracja. Inne pojęcia,  jak np niezawisłość sędziowska i niezależność sądów w ogóle nie funkcjonowały.

Stąd np. powszechne wśród wielu sędziów dzisiaj przekonanie, iż niezawisłość sędziowska jest ich przywilejem. A przecież jest to gwarancja procesowa obywatela i ma chronić obywatela przed dyspozycyjnością sędziego, jego uległością  wobec innych władz, przed korupcją sędziego  i przed łamaniem przez sędziego prawa procesowego.

Badania CBOS-u ze stycznia 2009 r. mówią, że sędzia znajduje się na 11 pozycji pod względem prestiżu jego funkcji.  Jeszcze 10 lat wcześniej był on na 4 pozycji. Przed sędzią znajdują się hierarchii prestiżu profesor uniwersytetu, lekarz, ale też strażak, robotnik wykwalifikowany, tokarz i murarz, księgowy, kapitan WP, a na 12 pozycji jest kierowca autobusu!.

Jak uczy nas historia ostatnich 23 lat władza sądownicza może istnieć be demokracji. Dlatego jakość tej władzy nie ma i nie miała podczas tych 23 lat żadnego znaczenia dla rządzących. 

Póki co straciliśmy 23 lata. Stoimy niemalże w tym samym miejscu w jakim staliśmy w 1989r., kiedy to oddziedziczony  po PRL-u wymiar sprawiedliwości, uznaliśmy za adekwatny.
Dlatego, w rzeczywistości nawet najsłuszniejsze zmiany w prawodawstwie, praktycznie są aplikowaniem aspiryny choremu na raka, podczas gdy chory wymaga natychmiastowego operowania i chemioterapii.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz