„ Projekt przygotowany przez komisję
kodyfikacyjną prawa karnego, na której czele stoi najwyższy autorytet wśród
polskich prawników, pan profesor Zoll, projekt rzeczywiście rewolucyjny i w tym
sensie nie dziwię się obawom części prawników, bo przechodzimy z modelu
stosowanego nie tylko w Polsce, ale w krajach Europy kontynentalnej, na taki
model znany z krajów anglosaskich, gdzie jak wiadomo sprawy w sądach toczą się
bardzo szybko. Przy okazji likwidujemy całe mnóstwo absurdów.” Minister Gowin.
Jak wszyscy zapewne wiedzą, te rewolucyjne zmiany dotyczą odejścia od dotychczasowego systemu inkwizycyjnego, w
którym obowiązkiem sądu jest ustalenie prawdy i wprowadzenie
systemu kontradyktoryjnego, w którym rolą sądu bedzie ocena dowodów
przedstawionych przez strony – oskarżyciela i obronę. Według projektantów ta „Ameryka“ w sądach ma same zalety –
skrócenie trwania postępowań karnych, uproszczenie procedur, mobilizacja do
pracy stron i odciążenie sędziów,
co w konsekwencji przyczyni się do znacznych oszczędności i podniesie
ogólnie „ekonomię procesu“, a i ETPC będzie miało z głowy skargi Polaków na przewlekłość postępowania i
rzetelność procesu.
Wiadomo, że
diabeł siedzi w szczegółach, a tutaj nie tylko.
Przy czytaniu projektu zmian i uzasadnienia – druk sejmowy 870 , pierwsze
wrażenie, to uderzająca niereformowalna blankietowość redakcji przepisów, ta zmora „wyjątków“ nieskonkretyzowanych poprzez precyzyjne wskazanie
przesłanek i okoliczności, w których ten wyjątek jest dopuszczalny. Pozostawia
to swobodę kształtowania tychże przez sąd, ale też i stronę – oskarżyciela, co
stwarza realne niebezpieczeństwo arbitralności i pogwałcenia równości broni na
niekorzyść obrony.
Część takich blankietowych propozycji dotyczy
podstawowych praw i wolności, których ochrona zagwarantowana jest w
Konstytucji. Jest to więc nie tylko naruszenie konstytucyjnej gwarancji
praw i wolności, ale też naruszenie art. 31 ustp. 3, który wyraźnie stanowi, iż „ograniczenia w zakresie
korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w
ustawie”.
Powyższej
opisane grzechy nie omineły fundamentu reformy – zmian w
art.167 kpk, który ma tak brzmieć:
&
1. W postępowaniu
przed sądem wszczętym z
inicjatywy strony dowody przeprowadzane są przez
strony, po ich dopuszczeniu przez
prezesa, przewodniczącego lub sąd. W razie niestawiennictwa
strony, na której wniosek dowód został dopuszczony, a także w wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych
przypadkach dowód przeprowadza sąd w granicach tezy dowodowej. W wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych
przypadkach, sąd może dopuścić i
przeprowadzić dowód z urzędu.
&
2 W innym postępowaniu
przed sądem oraz w postępowaniu
przygotowawczym dowody przeprowadzane są przez
organ procesowy prowadzący postępowanie.
Nie wyłącza to prawa do zgłoszenia wniosku
dowodowego przez stronę.
Po
przeczytaniu tej propozycji, nie bardzo rozumiem jak to będzie z tą realizacją
zasady kontradyktoryjności, jeżeli dopuszczenie każdego dowodu jest całkowicie
uzależnione już nawet nie od sędziego prowadzącego sprawę czy przewodniczącego składu sędziowskiego prowadzącego sprawę, ale także od
prezesa...
Dlaczego w tym dopuszczaniu dowodów ma uczestniczyć też prezes (mam
nadzieję, że mowa o prezesie sądu)? No chyba, że prezes jest sędzią w tym konkretnym
postępowaniu. W przypadku, gdy prezes nie prowadzi postępowania (czy o taką ewentualność
chodzi projektodawcom?) ingerencja
prezesa, to naruszenie niezawisłości
sędziego/sędziów prowadzących postępowanie.
Uwaga dotycząca określenia prezes, dotyczy również określenia przewodniczący.
Ale na tym, w mojej opinii, nie kończą
się problemy z trzema
zdaniami, które mają zmienić rzeczywistość w polskim postępowaniu karnym.
W zdaniu drugim mamy wyjątkowe,
szczególnie uzasadnione przypadki, kiedy ta zapowiadana kontradyktoryjność nie będzie
obowiązywała. Wydaje się, iż takie odstępstwa winny być sprecyzowane i
skatalogowane, a nie pozostawione do uznania
sędziów. Wprawdzie jeden z wyjątkowych przypadków został podany –
niestawiennictwo strony – ale i tutaj nie jest sprecyzowane czy każde
niestawiennictwo strony? czy tylko nieusprawiedliwione? itd., nie ma też
odesłania do przepisu, który ewentualnie te kwestie reguluje.
Zacytuję tutaj wypowiedź prof. Zolla, który
jest wraz z SSN prof. Piotrem Hofmańskim mózgiem tej rewolucji.
“– Zaproponowane zmiany art. 167 k.p.k.
przerzucają wprawdzie ciężar przeprowadzenia dowodów na strony, to jednak sąd może przeprowadzić dowód z
urzędu wówczas, gdy sprawa będzie zmierzała w kierunku, który oddala go od
ustalenia prawdy.
Chodzi więc o to, aby sąd nie musiał orzekać na podstawie dowodów
przeprowadzonych na wniosek stron wówczas, gdy jest przekonany o tym, że nie są
prawdziwe. Nowelizacja nie zmienia bowiem
fundamentalnej zasady procedury karnej, ujętej w art. 2 par. 2 k.p.k.: celem
postępowania toczącego się przed sądem nadal będzie ustalenie prawdy
materialnej, mającej oparcie w faktach, a nie prawdy procesowej (formalnej).” Ocena
skutków
regulacji Druk Sejmowy 870
Czyli, nie tylko sędzia może nie dopuścić dowodu, na podstawie
praktycznie widzimisię, ale też w dowolnym momencie rozprawy, może uznać, że dopuszczone i
przeprowadzone lub przeprowadzane przez stronę dowody nie są prawdziwe i wtedy
wziąć inicjatywę w swoje ręce...
Halo, Huston mamy problem! Zamierzamy zmienić inkwizycyjność na
kontradyktoryjność, ale... ach... te przyzwyczajenia i mentalność ! Uch... jest
cięzko.
Ale przecież
reformatorzy nie zmienili art.7 kpk, a dowody będą przeprowadzały dwie
strony – oskarżyciel i obrona. A sędzia dalej będzie oceniał te dowody swobodnie,
czyli zgodnie z dyrektywami zawartymi w art. 7 kpk. Jest oczywistym, iż nieprawdziwe
dowody ma obowiązek odrzucić, po
ocenieniu ich zgodnie z zasadami logiki, wiedzy i zdrowego rozsądku.
Sędzia ma być arbitrem,
rozstrzygającym, która wersja wydarzeń jest tą prawdziwą, na podstawie
przedstawionych przez strony dowodów, kóre będzie miał obowiązek ocenić zgodnie
z dyrektywami art.7 kpk. Po co sędziemu w takim uprawnienia przeprowadzenia
dowodów ?
Czy może ta regulacja zakłada,
iż w tym samym postępowaniu obydwie strony przeprowadzają dowody, co do których
sędzia jest przekonany, iż nie są prawdziwe. No ale czy taka sytuacja jest w praktyce możliwa? Co do
jakości i chronicznej nieprawdziwości dowodów jednej strony, tysiące niewinnie
skazanych ma wiedzę z autopsji…
W Ameryce, jak
każde dziecko wie chociażby z filmów, to druga strona podważa prawdziwość
dowodów pierwszej, a bezstronny i niezawisły sędzia nie wtrąca się i nie może
przeprowadzać żadnych dowodów. Tak wydawałoby się ma działać kontradyktoryjność!
To ma być Ameryka
na sali sądowej, a nie wolna
amerykanka.
Czy może taka
niekonsekwencja ma za zadanie chronić prokuratorów i sędziów przed radykalną
terapią wstrząsową, pozostawiając im część zabawek?
“…Pełnej kontradyktoryjności postępowania
karnego stworzyć nie chcemy, gdyż jest to niemożliwe. Po jednej stronie
bowiem stoi aparat państwowy, a po drugiej mamy jednostkę”
prof. Piotr Hofmański sędzia SN, współautor projektu
Pan sędzia myli
się, kontradyktoryjność niemalże pełna jest możliwa, pod warunkiem, że tę jednostkę prawodawca potraktuje na równi
z oskarżycielem. Dlatego też żródła ewidentnej niechęci projektodawców do
stworzenia warunków pełnej
kontradyktoryjności, trzeba szukać moim zdaniem w obawach wyrażonych przez
prokuratorów... „ W razie
wejścia w życie planowanej pełnej kontradyktoryjności procesu karnego z dużym
prawdopodobieństwem można przewidywać gwałtowne zwiększenie liczby wyroków
uniewinniających.” Opinia Rady Głównej Związku Zawodowego Prokuratorów
i Pracowników Prokuratury RP
Znając dotychczasowe
osiągnięcia prokuratur, nie dziwię się obawom tychże, dziwi natomiast gotowość
prawodawcy do wprowdzenia ustawowych “gwarancji” zapobiegania nieudolności
strony. Innymi słowy dzisiaj prokurator może
spartaczyć śledztwo czy dochodzenie, a sąd przeprowadzając dowody „koryguje te braki“, jeżeli zachodzi
potrzeba, na siłę „szukając“ dowodów
winy oskarżonego, nie tak rzadko naruszając prawo procesowe. Stąd te rewelacyjne statyski
skazań na podstawie oskarżeń prokuratury – 94 czy 96% ... Po reformie, gdy
oskarżyciel spartoli śledztwo czy dochodzenie, a podczas przeprowadzania
dowodów “sprawa będzie zmierzała w kierunku, który
oddala go od ustalenia prawdy ” (prawda czyt. wina oskarżonego)…sędzia przeprowadzi dowody z urzędu. Czy jest jakakolwiek róznica pomiędzy
dzisiejszym modelem, a proponowanym, jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko końcowy
rezultat procesu? Ja nie widzę żadnej. Jednym słowem wydaje się, że szkoda czasu i atłasu.
W Ocenie skutków regulacji znalazłam
ten kawałek. I niech mi ktoś powie, że z tą troską o prawdę nie mam racji!.
“Powierzenie przeprowadzania dowodów
sądowi wcale nie będzie sprzyjać wyjaśnianiu prawdy, albowiem, po
pierwsze, sąd będzie miał – w świetle projektowanych rozwiązań – możliwość
wyjątkowego wprowadzenia dowodu z urzędu, a po wtóre – w ramach
przeprowadzania dowodu przez stronę, sąd będzie miał możliwość aktywnego
udziału w tej czynność (proj. art. 370 § 2 k.p.k.).”
Pyszne, nieprawda? Jak mawiała moja babcia, jak sie nie pomylą, to prawdy nie powiedzą.
370 § 2 k.p.k W
przypadku dowodu przeprowadzanego przez stronę zadaje
ona jako pierwsza pytania osobie przesłuchiwanej, zaś członkowie składu orzekającego mogą zadawać pytania tylko w wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych
sytuacjach.
Artykuł 170 regulujący dopuszczanie wniosków dowodowych
pozostaje bez zmian
§1. Oddala się wniosek dowodowy, jeżeli:
1) przeprowadzenie dowodu jest
niedopuszczalne,
2) okoliczność, która ma być udowodniona,
nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy albo jest już udowodniona zgodnie z
twierdzeniem wnioskodawcy,
3) dowód jest nieprzydatny do stwierdzenia
danej okoliczności,
4) dowodu nie da się przeprowadzić,
5) wniosek dowodowy w sposób oczywisty
zmierza do przedłużenia postępowania.
§2. Nie można oddalić wniosku dowodowego
na tej podstawie, że dotychczasowe dowody wykazały przeciwieństwo tego, co
wnioskodawca zamierza udowodnić.
§3. Oddalenie wniosku dowodowego następuje
w formie postanowienia.
§4. Oddalenie wniosku dowodowego nie stoi na
przeszkodzie późniejszemu dopuszczeniu dowodu, chociażby nie ujawniły się nowe
okoliczności.
Ciekawostka - regulacja z peerlowskiego kpk z 1969r.
Art. 155 §1. Wniosek dowodowy
oddala się jeżeli:
1) przeprowadzenie dowodu jest niedopuszczalne,
2) okoliczność, która ma być udowodniona,
nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy albo jest już udowodniona zgodnie z
twierdzeniem wnioskodawcy,
3) dowód jest nieprzydatny do stwierdzenia
danej okoliczności lub dowodu nie da się przeprowadzić
§2. Oddalenie wniosku dowodowego następuje
w formie postanowienia.
§4. Nie można oddalić wniosku dowodowego
na tej podstawie, że dotychczasowe dowody wykazały przeciwieństwo tego, co
wnioskodawca zamierza udowodnić.
Art. 156.
Oddalenie wniosku dowodowego nie stoi na przeszkodzie późniejszemu
dopuszczeniu dowodu, chociażby nie ujawniły się nowe okoliczności
Jak widać regulacja ta jest identyczna
z wyjątkiem dodanego w obowiązującym obecnie kpk pkt. 5. Ten punkt w
pierwotnej wersji nowelizacji miał być wykreślony. Ale pozostał.
Zważywszy kluczowe znaczenie przepisu
regulującego dopuszczania dowodów w kontradyktoryjnym
modelu procesu, utrzymanie takich płynnych,
niedokreślonych i ocennych kryteriów możliwości oddalenia wniosku dowodowego, moim zdaniem
ogranicząją i naruszają konstytucyjnie zagwarantowane prawo do obrony w
art. 42 ust. 2.
Jedyne kryteria, które moim zdaniem mogą
ograniczać dopuszczenie dowodu to przeprowadzenie dowodu jest niedopuszczalne - pod warunkiem, iż powody tej
niedopuszczalności to naruszenie przepisów prawa lub inne ważne przyczyny
precyzyjnie i ściśle określone i skatalogowane w przepisie, jak to wynika z dyspozycji art. 31 ust.
3 Konstytucji.
Trybunał
Konstytucyjny stwierdził, iż
“uzależnienie
dopuszczalności ograniczeń praw i wolności od ich ustanowienia „tylko w ustawie"
jest czymś więcej niż tylko przypomnieniem ogólnej zasady wyłączności ustawy
dla normowania sytuacji jednostki (...).
Skoro ograniczenia mogą być ustanawiane
„tylko" w ustawie, to kryje się w tym nakaz kompletności unormowania
ustawowego, które musi samodzielnie określać wszystkie podstawowe elementy
ograniczenia danego prawa i wolności, tak aby już na podstawie lektury
przepisów ustawy można było wyznaczyć kompletny zarys (kontur) tego
ograniczenia. Niedopuszczalne jest natomiast przyjmowanie w ustawie
uregulowań blankietowych, pozostawiających organom władzy wykonawczej czy
organom samorządu lokalnego swobodę normowania ostatecznego kształtu owych
ograniczeń, a w szczególności wyznaczania zakresu tych ograniczeń." wyrok TK z dnia 12
stycznia 2000 r. sygn. akt P 11/98
Artykuł
170 jest w obecnym procesie karnym wykorzystywany niemalże “automatycznie” do odrzucenia lwiej części wniosków dowodowych obrony,
które mógłby podważyć dowody prokuratora. Wystarczy przypomnieć tutaj wyroki I
i II instancji w sprawie Daniela Kloca, gdzie sady te uznały, iż nagranie
pobicia i zatrzymania oskarżonego nie “miały znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy”!
Jest
oczywistym, że w nowym modelu procesu dopuszczanie dowodów musi być unormowane
zupełnie innaczej, a art.170 funkcjonujący od 1969r. skrojony na miarę
peerelowskiej sprawiedliwości, nie gwarantuje ochrony przed “widzimisię”
i arbitralnością tak prokuratora jak i sędziego.
Istotne
jest też, iż w
nowym modelu, bez sprecyzowanych ustawą kryteriów odrzucania wniosków
dowodowych, dowolność oceny tych wniosków może też, w niektórych przypadkach
naruszać konstytucyjną zasadę domniemania niewinności .
Prokurator ma do dyspozycji wszelkie narzędzia żeby zebrać
materiał dowodowy, a oskarżony i jego obrońca są pozbawieni większości narzędzi i uregulowań prawnych umożliwiających - nawet w ograniczonym
i ściśle
określonym zakresie - prowadzenie sformalizowanego
“swojego” postępowania przygotowawczego i przeprowadzania w jego
toku dowodów, które następnie mogliby przedstawić w postępowaniu sądowym.
Dotyczy
to przede wszystkim przedstawienie zeznań świadków, czy dostęp biegłych
do zabezpieczonych przez policję i prokuratora materialnych dowodów
oskarżyciela w celu przeprowadzenia ewentualnych niezależnych badań.
Projektodawcy
w ramach „wyrównania szans” stron, poczynili “wyłom od dotychczas obowiązującej
zasady, według której na rozprawie sądowej nie wolno odczytywać
dokumentów prywatnych powstałych poza postępowaniem karnym i dla jego celów (art. 393 § 3
k.p.k. a contrario)” )” Trzeba
podkreślić, iż samo odczytanie dokumentów prywatnych obrony nie ma znaczenia
przy ocenie dowodów i tym samym wpływu na orzeczenie, jeżeli obrona nie będzie
miała możliwości przeprowadzenia dowodów z tych odczytanych dokumentów.
A tu wyłom i wyrównywanie szans ma “naturalną barierę stanowił będzie zakaz określony w proj. art. 174
k.p.k., dotyczący wyjaśnień oskarżonego i zeznań świadków. Proponuje się wręcz rozszerzenie zakresu
tego zakazu poprzez wskazanie, że zakaz zastępowania dowodu z wyjaśnień oskarżonego i zeznań świadków nie może być zastępowany nie tylko – jak
dotąd – treścią pism, zapisków lub
notatek urzędowych, ale
także
innych dokumentów( …)
strona
ma jednak do dyspozycji instrument polegający na wnioskowaniu przeprowadzenia dowodu przez
organ prowadzący postępowanie przygotowawcze. W wypadkach, w których
strona ma podstawy by przypuszczać, że dowodu z osobowego źródła dowodowego nie będzie można przeprowadzić na rozprawie, zawsze będzie mogła taki wniosek złożyć, a w postępowaniu przed sądem wnioskować o wprowadzenie dowodu do procesu
bez jego przeprowadzenia – w granicach określonych przez przepisy art. 389
i 391 k.p.k.
Ograniczenie to nie będzie już jednak dotyczyło innych dowodów, takich
jak na przykład opinie biegłych, czy oględziny, które będą mogły być
dokumentowane przez stronę lub na jej zlecenie, a odpowiednia dokumentacja (np.
opinia „biegłego”, nagranie video dokumentujące oględziny rzeczy lub miejsca)
będzie mogła być przedłożona sądowi. Oczywiście, priorytetem nadal pozostanie
bezpośrednie przeprowadzenie, czy zweryfikowanie dowodu na rozprawie.
Strona zatem będzie miała
możliwość złożenia wniosku o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego (który
sporządził dla obrony opinię) i przesłuchania go przed sądem, jeśli sąd dowód
ten dopuści. Także dowody rzeczowe strona powinna sądowi zaprezentować na
rozprawie (i pozostałym stronom, a
w razie potrzeby – świadkom i biegłym), jeśli jest to fizycznie możliwe,
stosownie do art. 395 k.p.k.”
Cytaty - Ocena skutków regulacji Druk Sejmowy 870
„Art.
300 & 2
Przed pierwszym przesłuchaniem poucza się
pokrzywdzonego o posiadaniu statusu strony
procesowej w postępowaniu
przygotowawczym oraz o wynikających z tego uprawnieniach,
w szczególności: do składania wniosków
o dokonanie czynności śledztwa
lub dochodzenia i warunkach uczestniczenia w tych czynnościach,
określonych w art. 51 i 52 i 315 – 318, do
korzystania z pomocy pełnomocnika, do końcowego
zaznajomienia z materiałami postępowania, jak również o uprawnieniach określonych w
art. 306 oraz o obowiązkach i konsekwencjach
wskazanych w art. 138 i 139. Pouczenie to należy wręczyć
pokrzywdzonemu na piśmie; pokrzywdzony otrzymanie
pouczenia potwierdza podpisem.
321 § 4.
W terminie 3 dni od dnia zapoznania się z materiałami
postępowania strony, obrońcy lub
pełnomocnicy mogą składać wnioski
o uzupełnienie śledztwa, a
także o uzupełnienie materiału
dowodowego, który ma być przekazany sądowi wraz
z aktem oskarżenia, o określone
dokumenty zawarte w aktach sprawy, gdy ma to znaczenie dla interesów
procesowych podejrzanego lub pokrzywdzonego oraz dla realizacji wymogów
wskazanych w art. 2 § 2.
Czyli de facto ten wyłom
mający „w sposób istotny rozszerzyć możliwości przygotowania się
stron, w szczególności obrony, do czekającego
je postępowania przed sądem (proj. art. 393 § 3 k.p.k.).” zależy od pozytywnej decyzji prokuratora i sędziego na wniosek
dopuszczenia dowodu. Inicjatywa dowodowa obrony,
jeżeli dotyczy np. zeznań świadka, uzależniona jest najpierw
od pozytywnego postanowienia w kwestii
wniosku przeprowadzenia dowodu przez adwersarza w sporze przed sądem - prokuratora, a następnie od dopuszczenia tego dowodu podczas rozprawy przez sąd. I tak w kółko Macieju!
Także
np. opinia biegłego, na którą
wykosztuje się oskarżony niekoniecznie musi być będzie dopuszczona przez sędziego.
Przedstawianie przez strony dowodów przeprowadzonych lub uzyskanych czy zebranych do celów postępowania karnego, a także przeprowadzanie
dowodów w postępowaniu sądowym powinno zależeć od inicjatywy strony i nie powinno
być uzależnione od decyzji dopuszczenia przez
sędziego, po za sciśle określonymi i sprecyzowanymi ustawą wyjątkami. Dopuszczanie dowodów powinno być oparte na domniemaniu, iż strona przedstawi
podczas postępowania sądowego dowody, które są niezbędne sędziemu do
rozstrzygnięcia sprawy i były one przeprowadzone lub zebrane do celów
postępowania karnego zgodnie z przepisami prawa.
To przecież strony opracowują plan postępowania
dowodowego, wiedzą co chcą udowodnić itd. Rolą sędziego jest czuwanie, aby
podczas procesu strony
przestrzegały przepisów prawa procesowego, a sama rozprawa przebiegała sprawnie
i zgodnie z planem. To dopiero podczas przeprowadzania dowodu przez stronę, sędzia może
nabrać wątpliwości, iż przeprowadzany dowód nie jest np.
przydatny do stwierdzenia danej okoliczności i dopiero wtedy może postanowić o
niedopuszczeniu dowodu, nie wcześniej (oczywiście wyjąwszy wyjątki określone ustawą).
Uważam też, iż również strona, a nie tylko sąd, powinna mieć prawo protestu i wnioskowania o
niedopuszczenie dowodu strony przeciwnej, jeżeli są one przeprowadzone lub
uzyskane do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego ( art.
168a), lub dowód jest
niedopuszczalny – jak określone ściśle w przepisach procesowych. Protesty i wnioski powinny być składane ustnie podczas
rozprawy, a sędzia winien je
rozpatrywać natychmiast, ewentualnie w kwestiach skomplikowanych, odroczyć
wydanie postanowienia np, do następnego dnia, przy czym jeżeli jest to możliwe,
kontynuować rozprawę.
Projektodawca
nie proponuje też żadnych
zmian w przepisach dotyczących biegłych, czy przeprowadzania eksperymentów
procesowych. Reforma wymaga bezwzględnie rewolucji, a mianowicie rezygnacji z „sądowych list biegłych“ i stworzenie „wolnego rynku biegłych“ uregulowanego
nowymi przepisami. Wyeliminuje to armię wiernych
i dyspozycyjnych biegłych na wyłącznym garnuszku
prokuratury i sądów, a zasady rynkowe
wyeliminują dyspozycyjnych hosztaplerów i fałszerzy, od których roją się
wspomniane listy. Zasady zatrudniania biegłych i kryteria dotyczące tak ich
wiedzy fachowej, jak i kryteria
warunków jakie winna spełniac opinia biegłego, muszą być uniwersalne i
obowiązywać obydwie strony.
I dygresja. Jeżeli
powodem tych zmian, było efektywniejsze wykorzystanie manpower sądów, skrócenie
czasu postępowań sądowych i co za tym idzie oszczedności, by wymienić niektóre, dlaczego do dzisiaj nie wprowadzono
nagrywania przebiegu rozpraw? Dyktowanie protokolantce/protokolantowi
zajmuje nierzadko 40% czasu całego trwania rozprawy i na dodatek niezwykle
rzadko jest wiernym odzwierciedleniem faktycznych wypowiedzi jej uczestników. Aby
to zmienić, nie potrzebne byłyby do tego dwuletnie burze takich mózgów jak prof
Zolla czy sędziego Sądu Nawyższego prof. Hofmańskiego.
Ciekawe też jak
będzie przebiegało protokołowanie po wprowadzeniu tych zmian? Czy sędzia dalej
będzie mozolnie dyktował swoją wersję, czy też strony będą miały możliwość
podawania do protokołu swojej wersji?
O zapowiadanym od lat wprowadzeniu obligatoryjnego nagrywania przebiegu
rozpraw karnych, w tej nowelizacji cisza. Czy wprowadzanie
amerykańskich rozwiązań nie zobowiązuje? Nagrywanie przebiegu rozpraw
rozpoczęto tam w latach 50 ubieglego wieku, a protokół rozprawy zawiera również
uwagi z sali sądowej i opis reakcji audio
publiczności np. śmiech na sali,
niezrozumiałe pomruki etc.
Kuriozalna propozycja art. 73 § 2 i 3
§1.Oskarżony tymczasowo
aresztowany może porozumiewać się ze swym obrońcą podczas nieobecności innych
osób oraz korespondencyjnie.( pzostaje niezmieniony)
§ 2. W
postępowaniu przygotowawczym prokurator, udzielając zezwolenia na
porozumiewanie się, może zastrzec w szczególnie uzasadnionych wypadkach, jeżeli
wymaga tego dobro postępowania przygotowawczego, że będzie przy tym obecny sam
lub osoba przez niego upoważniona.
§ 3. Jeżeli
wymaga tego dobro postępowania przygotowawczego prokurator może również zastrzec
kontrolę korespondencji podejrzanego z obrońcą.
Regulacja ta narusza konstytucyjne prawo do
obrony w art. 42 ust. 2, a także art. 31 ust. 3, który wyraźnie stanowi, iż ograniczenia w zakresie
korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie, o czym piszę na początku tej notki i przy regulacji
dopuszczania dowodów. Szczególnie
uzasadnione wypadki dla dobra postępowania przygotowawczego, dopóki nie zostaną ściśle
określone czy wręcz skatalogowane w tym przepisie, pozostawiają zbyt wiele
miejsca do arbitralnych, dowolnych i ad hoc interpretacji, tak w definiowaniu tych szczególnie uzasadnionych wypadków jak i interpratacji dobra
postępowania przygotowawczego.
Dodac trzeba, iż rzadko się zdarza, aby prokurator w
konkretnym przypadku, uzasadnił w
postanowiemniu na czym polega to dobro postępowania przygotowawczego, które
zostanie naruszone i jak faktycznie może być naruszone. Ten paternalizm
prokuratorów, którzy wiedzą lepiej, chociaż i trudno im zwerbalizować co wiedzą
lepiej i przepisy od nich nie
wymagają takiego sprecyzowania, jest w przypadku konstytucyjnych praw i
wolności nie do zaakceptowania.
Trybunał Konstytucyjny wyrażnie
wypowiedział się w tej materii: „wymaganie umieszczenia
bezpośrednio w tekście ustawy wszystkich zasadniczych elementów regulacji
prawnej musi być stosowane ze szczególnym rygoryzmem, gdy regulacja ta dotyczy
władczych form działania organów administracji publicznej wobec obywateli, praw
i obowiązków organu administracji i obywatela w ramach stosunku
publicznoprawnego lub korzystania przez obywateli z ich praw i wolności."
Przepis
ten narusza również
art. 6 ust. 3 lit. b Konwencji o Ochronie
Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Orzecznictwo ETPC jest w tej kwesti
konsekwentne – “kontakt oskarżonego
pozostającego w areszcie z jego obrońcą musi być nieskrępowany, co stanowi
elementarny warunek prawidłowego funkcjonowania stosunku obrończego i pozwala
na zachowanie zaufania oskarżonego do obrońcy”.
Ciekawe
jakie jest stanowisko w tej kwesti NRA, zwłaszcza, że podobne brzmienie
ma ten artykuł aktualnie?
Jeżeli adwokat jest mężem
zaufania publicznego, to taka regulacja ustawowa, abstrahując od jej niekonstytucyjności, jest policzkiem dla wszystkich obrońców. Samo domniemanie, którego
nikt nie ma obowiązku ani uprawdopodobnić, ani uzasadnić, iż ich działania będą
nielegalne, jest niechlubną pozostałością demokracji ludowej. Chyba
czas najwyższy tworzyć przepisy prawa procesowego na miarę demokratycznego
państwa prawa.
Zadziwił mnie też dodatek do art.95:
Aktualny
art.95. Sąd orzeka na rozprawie w wypadkach przewidzianych
przez ustawę, a w innych - na posiedzeniu. Orzeczenia podejmowane na
posiedzeniu mogą zapadać również na rozprawie.
i dodatek art. 95a. § 1. Posiedzenie sądu odbywa
się z
wyłączeniem jawności, chyba że ustawa stanowi inaczej albo
prezes sądu lub sąd zarządzi inaczej.
§ 2. Jawne są
posiedzenia, o których mowa w art.
340, 341, 343, 343a, art. 489 § 1, 603, art. 607l § 1, art. 607s § 3, art. 611c §
4 i art. 611ti § 1.
§ 3. Do posiedzeń, które
odbywają się jawnie,
przepisy rozdziału 42 stosuje się odpowiednio.
U ustawodawcy, jak
i strażników praworządności, Konstytucja nie cieszy się specjalną estymą. Nasze
ustawy pełne są niezgodności i naruszeń ustawy zasadniczej, a sędziowie w
jednym palcu mają zapisy gwarantujące ich prawa, ale kłopoty ze znajomością
praw obywatela czy oskarżonego.
Rozumiem, prof. Zoll ma inne sprawy na
głowie kierując Komisją
Kodyfikacyjną Prawa Karnego przy Ministrze Sprawiedliwości. No, ale sędzia
Piotr Hofmański, współautor tej reformy,
był sprawozdawcą podczas podejmowania historycznej uchwały SN z 28 marca 2012 roku, sygn. akt I KZP 26/11 – kiedy to wraz z sześcioma kolegami uchwalili, iż jawne są wszelkie
posiedzenia, na których sąd rozpoznaje lub rozstrzyga sprawę, co wynika z art.
42 ust. 2 Prawa o ustroju sądów powszechnych i jest zagwarantowane art. 45 ust. 1 K.
Przy okazji zwróciłam uwagę na aktualny i pozostający bez
zmian po nowelizacji art. 96. Jeżeli
posiedzenia są jawne zgodnie z treścią art. 45 ust. 1 K, to nonsensem jest regulowanie przepisami
obecności stron na posiedzeniu! Natomiast uzależnianie uczestnictwa innych
osób od znaczenia dla ochrony ich praw lub interesów (cokolwiek
to znaczy) jest niezgodne z gwarantowaną w Konstytucji jawnością w art.
45 ust. 1.
Art.96. §1.Strony
oraz osoby niebędące stronami, jeżeli ma to znaczenie dla ochrony ich praw lub
interesów, mają prawo wziąć udział w posiedzeniu wówczas, gdy ustawa tak
stanowi, chyba że ich udział jest obowiązkowy.
§2.W pozostałych wypadkach
mają one prawo wziąć udział w posiedzeniu, jeżeli się stawią, chyba że ustawa
stanowi inaczej.
Przedstawiłam tylko kilka z najważniejszych moim zdaniem
proponowanych zmian, wyjąwszy bardzo interesujące i kontrowersyjne propozycje
dotyczące pełnomocnika oskarzonego i nowe uregulowania dotyczące apelacji,
które wymagają obszernych uwag i będą tematem mojej następnej notki.
Refleksje natury ogólniejszej, dotyczące tej nowelizacji.
W cytacie z uzasadnienia nowelizacji przytoczonym
powyżej, określenie biegły obrony wzięte jest w cudzysłów.( Ograniczenie to nie będzie już jednak
dotyczyło innych dowodów, takich jak na przykład opinie biegłych, czy
oględziny, które będą mogły być dokumentowane przez stronę lub na jej zlecenie,
a odpowiednia dokumentacja (np. opinia
„biegłego”, nagranie video dokumentujące oględziny rzeczy lub miejsca) będzie
mogła być przedłożona sądowi).
Takie
pejoratywne „naznaczenie“ jest
znamienne, a zestawione z wypowiedziami wielu autorytetów, no i przede wszystkim z „duchem“ tej projektowanej nowelizacji w
stosunku do obrony, stawia przyszłość
kontradyktoryjności w procesie karnym, jej sens i rzetelność procesu pod
znakiem zapytania. Poniżej opinie i wypowiedzi potwierdzające te obawy.
“W praktyce może się bowiem okazać, iż eskalacja procesowej
rywalizacji spornych stron doprowadzi do nadmiernego przewlekania i wydłużania
procesu np. poprzez mnożenie w nieskończoność wniosków dowodowych (…)
W razie wejścia w życie planowanej pełnej kontradyktoryjności procesu
karnego z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać gwałtowne zwiększenie
liczby wyroków uniewinniających.” Opinia Rady Głównej Związku
Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP
“sąd może przeprowadzić dowód z urzędu
wówczas, gdy sprawa będzie zmierzała w kierunku, który oddala go od ustalenia
prawdy. Chodzi więc o to, aby sąd
nie musiał orzekać na podstawie dowodów przeprowadzonych na wniosek stron
wówczas, gdy jest przekonany o tym, że nie są prawdziwe.” Prof. A. Zoll współautor projektu
“…Pełnej kontradyktoryjności postępowania
karnego stworzyć nie chcemy, gdyż jest to niemożliwe. Po jednej stronie
bowiem stoi aparat państwowy, a po drugiej mamy jednostkę”
prof. Piotr Hofmański sędzia SN, współautor projektu
“Na przeciwnym biegunie znalazł się obrońca (pełnomocnik), którego
rola
i uprawnienia zostały powiększone w sposób wykraczający nie tylko poza realne potrzeby, ale także poza racjonalne kategorie (obrońca na żądanie na etapie postępowania sądowego, dostęp do akt postępowania przygotowawczego itp.). Niewątpliwym jest, iż to właśnie ta grupa jest jedynym beneficjentem projektowanych zmian, kosztem nie tylko uprawnień organów prowadzonych postępowania przygotowawcze oraz oskarżających, ale przede wszystkim kosztem racjonalnego wymiaru sprawiedliwości, który winien opierać się na mechanizmach pozwalających na ujawnienie prawdy w toku procesu.” Opinia Rady Głównej Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP
i uprawnienia zostały powiększone w sposób wykraczający nie tylko poza realne potrzeby, ale także poza racjonalne kategorie (obrońca na żądanie na etapie postępowania sądowego, dostęp do akt postępowania przygotowawczego itp.). Niewątpliwym jest, iż to właśnie ta grupa jest jedynym beneficjentem projektowanych zmian, kosztem nie tylko uprawnień organów prowadzonych postępowania przygotowawcze oraz oskarżających, ale przede wszystkim kosztem racjonalnego wymiaru sprawiedliwości, który winien opierać się na mechanizmach pozwalających na ujawnienie prawdy w toku procesu.” Opinia Rady Głównej Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP
“Co więcej fundamentalne wzmocnienie obrony w
nowym procesie jest konieczne. - Nie chcemy jednak wprowadzać obrony
obligatoryjnej – mówi sędzia Hofmański. - Z dwóch powodów, po pierwsze – byłoby
to trudne do udźwignięcia dla skarbu państwa, a po drugie – należałoby się
zastanowić, czy prawo do obrony jest tożsame z nie posiadaniem obrońcy. Komisja
kodyfikacyjna zaproponowała więc system obrony na żądanie, a koszty ponosi ten,
kto proces przegrywa. Zachowano jednak prawo do bronienia się samemu”. prof.
Piotr Hofmański sędzia
SN, współautor projektu
Nowelizowane przepisy redaguje
się tak, aby dokładnie i w sposób zrozumiały dla adresatów zawartych w nich
norm wyrażały intencje prawodawcy.
Te intencje nie zawsze są zrozumiałe, ale intencje projektodawcy co do stosunku
do oskarżonego i obrońcy wydają się być rzeczywiście zrozumiałe i przejrzyste.
I jeszce trochę refleksji na zakończenie.
W
Polsce bezpośrednio po 1989r. zachłyśnięte wolnością i uwiedzione zdobytą władzą raczkujące elity, nie
miały głowy na refleksję nad fundamentalnym
zreformowaniem i przeorganizowaniem wymiaru sprawiedliwości. Natomiast władza sędziowska zadbala o swoje interesy.
Już podczas obrad „okrągłego stołu“ powstała
Krajowa Rada Sądownictwa, która zadbała o interesy władzy sędziowskiej. W tym samym czasie niepodlegli
Polacy naiwnie uznali, iż oddziedziczony po PRL-u wymiar sprawiedliwości
bedzie wypełniał swoje zadania w diametralnie innej rzeczywistości. Wszelkie
próby naprawienia tego błędu spotykały się z solidarnym oporem korporacji
prawniczych, które walczyły zażarcie z wszelkimi próbami oczyszczenia tychże środowisk przynajmniej z tych najbardziej umoczonych.
I
jeszcze tak niedawno, w roku 2009 sędziowie Sądu Najwyższego w uzasadnieniu wyroku powoływali się na komentarz
Igora Andrejewa z lat 70!
Ten
spolszczony Rosjanin był
na początku lat pięćdziesiątych głównym ideologiem stalinowskiego wymiaru
sprawiedliwości. Jako dyrektor słynnej Centralnej Szkoły Prawniczej im. Teodora Duracza, zwanej
„Duraczówką”, szkolił nowe kadry stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości. „Studia“ trwały 2 lata, od przyszłych studentów nie wymagano nawet
matury. Andrejew był dumny ze swoich
pupili i twierdził, iz jest to pierwsza “uczelnia wyższa”, w której „wszystkie
przedmioty są wykładane zgodnie z założeniami marksizmu – leninizmu”.
Igor
Andrejew był nie
tylko teoretykiem i wychowawcą przyszłych sędziow, ale też praktykiem,
odpowiedzialnym za zbrodnię sądową na generale Auguście Fieldorfie
"Nilu". Jako sędzia SN, wraz z Gustawem Ascalerem i Emilem
Merzem podtrzymał wyrok kary śmierci na generale, a
przed egzekucją zaopiniował negatywnie jego prośbę o ułaskawienie.
.
Po odwilży w 1956r., Andrejew z głównego ideologa stalinowskiej
„sprawiedliwości“ i zbrodniarza, przeistoczył się w autorytet moralny i
„guru“ pokolenia prawników, z których wielu jest aktywnych zawodowo do
dzisiaj. Od 1964 r. był profesor zwyczajnym UW, pełniąc
funkcje prodziekana Wydziału Prawa,
a w latach 1968-1975 dyrektora Instytutu
Prawa Karnego. Doniosłą rolę dydaktyczną
w kształceniu prawników odegrał jego
podręcznik Polskie prawo karne w
zarysie (I wyd.
1971, VIII wyd. 1986). Andrejew był też jednym
z głównych twórców kodeksu karnego z 1969 r, którego znaczna część została wykorzystana w redagowaniu
obowiązującego dzisiaj kk.
Andrejew zajmował sie m.inn. zagadnieniami praworządności i etyką w wymiarze sprawiedliwości(sic). Po ujawnieniu jego roli w zbrodni sądowej na dowódcy Kedywu, Międzynarodowe
Stowarzyszenie Prawa Karnego AIDP pozbawiło go członkowstwa. 8 lat później, jego pupil, wtedy już sędzia Sądu
Najwyższego (od 1996r.) i przyszły Pierwszy Prezes SN w latach (1998- 2010)
pisał w 1997r.
“…można być wybitnym uczonym, autorem wyrafinowanych tekstów o prawie i
praworządności i życzliwym dla uczniów opiekunem naukowym, a jednocześnie być obarczonym udziałem w mordzie sądowym na niewinnym
człowieku. Udziałem, którego motywów nie chciał czy też nie potrafił nam nigdy wyjaśnić.
Chciałbym wierzyć, że Jego prace o
prawie karnym, kładące tak silny nacisk na gwarancje praworządności, nie były wyrazem cynizmu,
lecz raczej wynikiem oddziaływania wyrzutów sumienia, które nie pozwalały mu zapomnieć, jak bardzo się tej idei sprzeniewierzył…” Lech Gardocki
Dlaczego przy okazji zamierzonej reformy procesu karnego, piszę o Igorze
Andrejewie? Otóż moim zdaniem historia życia zawodowego Igora Andrejewa i innych
animatorów wymiaru sprawiedliwości czasu stalinizmu i później czasu demokracji ludowej i stan ducha i moralności w wymiarze sprawiedliwości w III RP - to jedna ta sama
historia. I jakże mogłoby być innaczej, jezeli są one powiązane nigdy nie zerwaną nicią ciągłości – ci sami
ludzie, ta sama mentalność. Stalinowski ideolog z rękami uwalanymi krwią polskiego bohatera, stworzył program ideologiczno-wychowawczy dla
sędziów i konsekwentnie ten program realizował, najpierw w Duraczówce, później
na Uniwersytecie Warszawskim i w Polskiej Akademii Nauk, gdzie wychował i ukształtował pokolenia sędziów. Inni, nauczyciele o podobnych do
Andrejewa życiorysach, kształtowali przyszłych prawników na wszystkich
uczelniach w Polsce. A czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.
I ta ciągłość, której nigdy nie przerwano jest naszym przekleństwem. To ta
ciągłość jest odpowiedzialna za brak jakichkolwiek dylematów etycznych u wielu tych,
którzy wymierzają sprawiedliwość i tworzą prawo w dzisiejszej Polsce. Jej symbolami są takie
autorytety jak Andrejew i jego
wychowankowie. To oni dzisiaj
decydują o dzisiejszym i przyszłym kształcie wymiaru sprawiedliwości. Są wśród nich i tacy, którzy ręce mają uwalane, a mimo to manifestują
bezrefleksyjną wyższość moralną en masse nad nami,
społeczeństwem czy obywatelami. Jest to konsekwencja kurczowego
trzymania się przeżytku PRL-u -autorytatywnego modelu wymiaru
sprawiedliwości. Sędziowie i prokuratorzy przez
23 lata walczą ( niestety
z powodzeniem) o utrzymanie tego status quo.
Tak więc zmiana samego
modelu postępowania sądowego, abstrahując
od jakości tych regulacji i od konstytucyjności wielu z nich, nie zmieni z dnia
na dzień mentalności i
przyzwyczajeń dzisiejszych sędziów i prokuratorów. Ten brak
jasnych i zagwarantowanych ustawą reguł,
będzie wykorzystywany arbitralnie prze wielu. To oni rozdają i znaczą karty.
Nie można ustawą zmienić stereotypów myślowych,
zlikwidowac niemoralnych postaw i działań. Takie zmiany to jest proces, który
trwa pokolenia. Tak jak pokolenia trwało kształtowanie
postaw dzisiejszych sędziów, prokuratorów i adwokatów. Przy czym trzeba podkreślić i przypomnieć, iż uwarunkowania polityczno –
ideologiczne podczas tego kształtowania,
definiowały diametralnie różnie takie wartości, jak: prawa człowieka, wolność, czy demokracja. Inne pojęcia, jak np
niezawisłość sędziowska i niezależność sądów w ogóle nie funkcjonowały.
Stąd np. powszechne wśród wielu sędziów dzisiaj przekonanie,
iż niezawisłość sędziowska jest ich przywilejem. A przecież jest to gwarancja
procesowa obywatela i ma chronić obywatela przed dyspozycyjnością sędziego, jego uległością wobec innych władz, przed korupcją sędziego i przed łamaniem przez
sędziego prawa procesowego.
Badania CBOS-u ze stycznia 2009 r.
mówią, że sędzia znajduje się na 11 pozycji pod względem prestiżu
jego funkcji. Jeszcze 10 lat wcześniej był on na 4
pozycji. Przed sędzią znajdują się
hierarchii prestiżu profesor uniwersytetu, lekarz, ale też strażak, robotnik
wykwalifikowany, tokarz i murarz, księgowy, kapitan WP, a na 12 pozycji jest
kierowca autobusu!.
Jak uczy nas historia ostatnich 23 lat władza sądownicza może istnieć be
demokracji. Dlatego jakość tej
władzy nie ma i nie miała podczas tych 23
lat żadnego znaczenia dla rządzących.
Póki co straciliśmy 23 lata. Stoimy niemalże w tym samym
miejscu w jakim staliśmy w 1989r., kiedy to oddziedziczony po PRL-u wymiar sprawiedliwości,
uznaliśmy za adekwatny.
Dlatego, w rzeczywistości nawet najsłuszniejsze zmiany w
prawodawstwie, praktycznie są aplikowaniem aspiryny choremu na raka, podczas
gdy chory wymaga natychmiastowego operowania i chemioterapii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz