WYPIKOWANE
NAZWISKO
SYNA
WŁODZIMIERZA ZIENTARSKIEGO
Dziś (3.01.2013) znów dał o sobie znać bodaj
najgłupszy z przepisów obowiązujących dziennikarzy. Bo w naszym fantastycznym
państwie regułą bywa, że im prawo bardziej absurdalne, tym jest ono ściślej
przestrzegane.
Telewizyjne programy informacyjne, w tym
oglądane przeze mnie na przemian TVP 3 i TVN 24, transmitowały na żywo
ogłoszenie wyroku w sprawie dziennikarza motoryzacyjnego Macieja Z. Został on skazany,
na razie nieprawomocnie, na 3 lata więzienia i 8 lat zakazu prowadzenia
pojazdów. 28.02.2008 kierował samochodem ferrari. Jadąc po Warszawie z
nadmierną prędkością, spowodował katastrofę. On sam cudem przeżył, ale zginął pasażer - redaktor "Super Expressu" Jarosław Zabiega.
Ponieważ sędzia mokotowskiego Sądu
Rejonowego - Agnieszka Jaźwińska odczytywała sentencję wyroku i omawiała jego
ustne uzasadnienie dość szybko, realizatorom transmisji telewizyjnych udawało
się wypikowywać wypowiadane w pełnym brzmieniu nazwisko Macieja Z. tylko w
momentach, w których poprzedzało je słowo "oskarżony". W pozostałych przypadkach
zagłuszarka działała o ułamek sekundy za późno, czyli nieskutecznie.
Prawnie wymagany idiotyzm utajniania
nazwiska Macieja Z. potęguje fakt, że pełne personalia oskarżonego zna z pół
Polski, a drugie tyle może je w każdej chwili znaleźć w internecie, choćby
czytając ten tekst. Przepisy bowiem nie zabraniają mi ujawnić, że skazany jest
synem innego dziennikarza motoryzacyjnego - Włodzimierza Zientarskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz