Tekst archiwalny z mojego "Bloga weredyka" z października 2009.
KASTA
NOWYCH MOJŻESZÓW
W
ramach mojego blogowego hobby: kolekcjonowania tekstów o patologiach polskiego
wymiaru sprawiedliwości - fragmenty publikacji Tomasza P. Terlikowskiego pt.
"Sędziowie ponad prawem", wydrukowanej w numerze 20/2008 tygodnika
"Wprost".
"Funkcjonariusze
wymiaru sprawiedliwości mianowali się kastą nowych Mojżeszów. Jeśli
ktoś obecnie zagraża społeczeństwu otwartemu, to są to sędziowie.
Niepodlegająca kontroli ani weryfikacji kasta „platońskich strażników” coraz
konsekwentniej dąży do urządzenia świata na swoją miarę" - zaczyna autor.
Po
czym rozwija temat tak: "W zdemitologizowanym świecie, w którym wiara w
to, że na górze Synaj został objawiony Mojżeszowi Dekalog, traktowana jest jak
mit niemający nic wspólnego z rzeczywistością historyczną, pojawiła się kasta
ludzi, którzy domagają się, by ich orzeczenia i wypowiedzi traktować jak
objawienie absolutne. Mowa o sędziach. Nie wystarcza im już wydawanie wyroków
na podstawie obowiązującego prawa. Oni domagają się dla siebie roli
„platońskich strażników”, którzy z wysokości niedostępnego dla innych
autorytetu i wiedzy nie tylko ustalają jedyną dopuszczalną interpretację praw,
ale i orzekają, co jest dobrem, a co złem. Ich wyroki i orzeczenia mają być
całkowicie niepodważalne, niepodlegające krytyce i weryfikacji.
Miejscem
moralnych objawień - zamiast góry Synaj - staje się sala sądowa, a rolę
Mojżesza jako przekaziciela objawionego z góry prawa przejmują sędziowie. Ich
wyroki są źródłem praw i prawd, których naruszać nie wolno.
Przykłady
można mnożyć. Gdy Trybunał Konstytucyjny w Polsce orzekł, że godność ludzka
uniemożliwia poznanie prawdy o przeszłości kapusiów, zostało to uznane za fakt
niepodważalny, a wyrok jest przytaczany, choćby przez publicystów „Gazety
Wyborczej”, jako ostateczny dowód na niemoralność lustracji.
Bardzo duży wpływ na moralność, którą coraz częściej zastępują rozstrzygnięcia prawne, sędziom i prawnikom nie wystarcza. Oni chcą mieć dodatkowo pozycję najwyższych kapłanów demokratycznego państwa.
Bardzo duży wpływ na moralność, którą coraz częściej zastępują rozstrzygnięcia prawne, sędziom i prawnikom nie wystarcza. Oni chcą mieć dodatkowo pozycję najwyższych kapłanów demokratycznego państwa.
Świadkami
takiego właśnie kreowania kapłańskiej roli sędziów byliśmy niedawno w Polsce.
Sędziowie Lech Gardocki i Jerzy Stępień w odpowiedzi na kilka krytycznych zdań,
wypowiedzianych na temat środowiska sędziowskiego przez rzecznika praw
obywatelskich Janusza Kochanowskiego, obrazili się na niego i odwołali swoją obecność
na obchodach dwudziestolecia istnienia jego urzędu. Powodem była, a jakże,
krytyka tego, co krytyce podlegać nie może, czyli kwalifikacji moralnych
środowiska sędziowskiego do sprawowania ich funkcji, a także podanie w
wątpliwość rzeczywistego wynikania z litery prawa wyroków wydawanych przez
Trybunał Konstytucyjny czy Sąd Najwyższy.
W
Polsce wykluczenie obejmuje tych, którzy chcą oczyszczenia środowiska
sędziowskiego z dawnych współpracowników (jawnych i tajnych) bezpieki,
opowiadają się za lustracją lub surowszymi karami dla przestępców. Wszyscy oni
są en bloc zaliczani do grona zwolenników IV Rzeczypospolitej lub, co gorsza,
uznawani za wyznawców megaheretyka Zbigniewa Ziobry. A to już jest
przestępstwo, którego wybaczyć nie można. Te fundamenty współczesnego
sędziowskiego credo, na podstawie których działa prawnicza inkwizycja, znajdują
potwierdzenie w sądowych wyrokach.
Sędziów
- w przeciwieństwie do polityków - nie sposób weryfikować. Jako zamknięta
kasta, niepodlegająca ocenie czy choćby sprawdzeniu, chętnie i otwarcie
broniąca swoich interesów, może stanowić zagrożenie dla demokracji. Dlaczego?
Bo jak wskazuje amerykański prawnik Robert H. Bork, „mając niekontrolowaną
władzę, większość istot ludzkich, nawet tych w sędziowskich togach, nadużyje tej
władzy”. I nie ma najmniejszych powodów, by sądzić, że polscy sędziowie,
szkoleni często w PRL, myślą i działają inaczej".
Ale
syf! - wyrwało się mi po lekturze publikacji Terlikowskiego, w nawiązaniu także
do własnych doświadczeń z wymiarem sprawiedliwości (a ściślej: z bezmiarem
niesprawiedliwości). I niech to posłuży za najkrótszy komentarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz