W
III RP NIE MA ZAMORDYZMU.
JEST SAMOWOLKA
Na podstawie mojego - tylko i wyłącznie, co podkreślam
- blogowania zaświadczam wszem wobec, że w teraźniejszej Polsce nie ma stalinizmu
i inszego zamordyzmu. Obywatel świadomy swoich praw może publicznie krytykować
władzę bez obaw o zastosowanie wobec niego osobliwej paremii sowieckiego
prokuratora Andrieja Wyszyńskiego: "Dajcie mi człowieka, a paragraf się
znajdzie". Poza jednorazowymi próbami zastraszania mnie przez Ewę Barnaszewską (obecnie
jest członkiem Prezydium Krajowej Rady Sądownictwa i prezesem Sądu Okręgowego we
Wrocławiu) oraz Antoniego Malakę (to wciąż dyrektor Oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych
we Wrocławiu), nie spotkałem się z innymi instytucjonalnymi przykrościami za
pisanie prawdy w prywatnym i zarazem społecznym (na niesprawiedliwość czy wręcz
bezprawie narażony jest przecież każdy z nas) interesie. Wystarczy (podpowiadam
to wszystkim walczącym z państwem o swoje) unikać w tekstach bezpodstawnych inwektyw oraz tzw. gróźb
karalnych.
W mojej ocenie, w Polsce tu i teraz wszechwładnie
panuje owsiakizm itp. samowolka. Trójwładza (legislatywa, egzekutywa i judykatywa)
w swych działaniach na szkodę obywateli mniej lub bardziej świadomie kieruje
się sympatycznym skądinąd, ale deprawującym życie publiczne hasłem Jurka O.: „Róbta
co chceta”. Jest praktycznie bezkarna za rozliczne kłamstwa (po mistrzowsku łżą
np. premier Donald Tusk i jego polityczni wspólnicy), a nawet za niezawisłość
od ustaw (takowe przekraczanie uprawnień zarzucam np. sędziom Urszuli
Kubowskiej-Pieniążek, Grażynie Josiak, Elżbiecie-Sobolewskiej-Hajbert i Annie
Sobczak-Kolek). W efekcie, obserwując dookolną rzeczywistość, mam uzasadnione wrażenie,
że naszym fantastycznym krajem z jego niezbyt mądrym elektoratem (wprawdzie niemającym
żadnego wpływu na nominacje w sądach, ale na podział mandatów w kluczowym dla
ustroju państwa parlamencie - jak najbardziej) rządzą zorganizowane grupy
przestępcze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz