Łączna liczba wyświetleń

piątek, 25 stycznia 2013

Lewe prawo (310)


BYŁY SZEF PROKURATORÓW

NIE ZNA PRAWA

   Przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury - Edward Zalewski jest znany zwłaszcza na Dolnym Śląsku. Urodził się 20.02.1957 we Wrocławiu i tu został magistrem prawa po studiach uniwersyteckich. Karierę prokuratora zaczynał w Legnicy, gdzie m.in. oskarżał działaczy opozycji antykomunistycznej. Tamże wstąpił do PZPR pod koniec jej istnienia. Od 6.03.2009 do 31.03.2010 był prokuratorem krajowym.

   Po przegraniu konkursu na oddzielony od ministra sprawiedliwości urząd prokuratora generalnego (ówczesny prezydent RP Lech Kaczyński wybrał i nominował kontrkandydata Andrzeja Seremeta), Zalewski postanowił skorzystać z możliwości przejścia w stan spoczynku. Będąc 53-letnim emerytem uznał, że otrzymywane - na mocy decyzji Seremeta - 15 tys. zł miesięcznie (równowartość swego dotychczasowego uposażenia) za nicnierobienie to za mało. Domagał się jeszcze kolejnych 3 tys. zł (tyle wynosił jego dodatek za pełnienie funkcji prokuratora krajowego).

   W przypadku płac, wobec prokuratorów stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące sędziów. Stanowią one, że do czasu osiągnięcia wieku 65 lat przechodzącemu w stan spoczynku przysługuje uposażenie "w wysokości wynagrodzenia pobieranego na ostatnio zajmowanym stanowisku".

   Ten zapis okazał się za trudny do zrozumienia dla prawnika Zalewskiego. Mało tego: były szef polskich prokuraturów nie wiedział, do jakiego sądu wystąpić ze swym roszczeniem!

   Odwołał się od decyzji Seremeta wprost do Sądu Najwyższego. Ten wniosek uznał za prawnie niedopuszczalny i go odrzucił. Pouczył prominentnego prokuratora, że nawet on musi zaczynać procesowanie się od najniższej instancji. Jest nią w tym przypadku sąd pracy.

   W pierwszej i drugiej instancji żądanie Zalewskiego, aby w dalszym ciągu wypłacać mu dodatek funkcyjny, załatwiono odmowie. Jego skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego też nie uwzględniono.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz