BYŁY
SZEF PROKURATORÓW
NIE ZNA PRAWA
NIE ZNA PRAWA
Przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury - Edward
Zalewski jest znany zwłaszcza na Dolnym Śląsku. Urodził się 20.02.1957 we
Wrocławiu i tu został magistrem prawa po studiach uniwersyteckich. Karierę
prokuratora zaczynał w Legnicy, gdzie m.in. oskarżał działaczy opozycji
antykomunistycznej. Tamże wstąpił do PZPR pod koniec jej istnienia. Od
6.03.2009 do 31.03.2010 był prokuratorem krajowym.
Po przegraniu konkursu na oddzielony od
ministra sprawiedliwości urząd prokuratora generalnego (ówczesny prezydent RP
Lech Kaczyński wybrał i nominował kontrkandydata Andrzeja Seremeta), Zalewski postanowił
skorzystać z możliwości przejścia w stan spoczynku. Będąc 53-letnim emerytem uznał,
że otrzymywane - na mocy decyzji Seremeta - 15 tys. zł miesięcznie (równowartość
swego dotychczasowego uposażenia) za nicnierobienie to za mało. Domagał się
jeszcze kolejnych 3 tys. zł (tyle wynosił jego dodatek za pełnienie funkcji
prokuratora krajowego).
W przypadku płac, wobec prokuratorów stosuje
się odpowiednio przepisy dotyczące sędziów. Stanowią one, że do czasu osiągnięcia
wieku 65 lat przechodzącemu w stan spoczynku przysługuje uposażenie "w
wysokości wynagrodzenia pobieranego na ostatnio zajmowanym stanowisku".
Ten zapis okazał się za trudny do zrozumienia
dla prawnika Zalewskiego. Mało tego: były szef polskich prokuraturów nie wiedział,
do jakiego sądu wystąpić ze swym roszczeniem!
Odwołał się od decyzji Seremeta wprost do
Sądu Najwyższego. Ten wniosek uznał za prawnie niedopuszczalny i go odrzucił.
Pouczył prominentnego prokuratora, że nawet on musi zaczynać procesowanie się od
najniższej instancji. Jest nią w tym przypadku sąd pracy.
W pierwszej i drugiej instancji żądanie
Zalewskiego, aby w dalszym ciągu wypłacać mu dodatek funkcyjny, załatwiono
odmowie. Jego skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego też nie uwzględniono.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz