KIECKA
PRAWNIKA
W upały (we Wrocławiu znów gorąco jak w
piekle) prokuratorzy i adwokaci mogą występować podczas sądowych procesów bez
togi, jeśli tylko zezwolą im sędziowie. Oni sami natomiast nie mogą się z tego
ustawowego wymogu zwolnić. Jak mus, to mus. Zresztą wcale mi ich nie żal -
niech się taplają w sosie własnym do upadłego, najlepiej orzekając w salach
szczególnie nasłonecznionych i bez jakiejkolwiek klimy.
Powinni się radować, że w Polsce na swe
myślące(?) głowy nie muszą zakładać peruk. Z mojego punktu widzenia - szkoda,
bo widowisko byłoby przedniejsze.

Rozbawiła mnie, zacytowana w DGP ze
stosownego rozporządzenia rządu, definicja togi. To mianowicie "suknia
fałdzista z lekkiego czarnego materiału wełnianego lub wełnopodobnego,
sięgająca powyżej kostek około 25 cm od ziemi i ma u góry odcinany karczek szerokości
21 cm".
No proszę, a normalne ludziska nie potrafią
skumać, skąd upodobanie do kiecek np. u takiego mecenasa Krzysztofa
Piesiewicza, zwłaszcza gdy jest akurat na haju. Skoro chłop niejednokrotnie paradował w
nich służbowo, w robocie, to tym bardziej wolno mu - nawet z makijażem na
dokładkę - prywatnie, we własnej chałupie, z zaproszoną doń striptizerką i innymi
córami bynajmniej nie Temidy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz