Ciąg dalszy...BŁĘDY, POMYŁKI, NIEDORÓBKI ? dowodzenie w sądzie po polsku
Ø Czy fakt, że Jerzy B. widział przywiezione do P. pręty metalowe, jak również znalazł za pomieszczeniem gospodarczym 8 prętów dowodzi, iż do P. przywieziono zespawaną w Suwałkach klatkę?
Swiadek zeznał„....Przypominam sobie, że do Wieśka były przywożone takie jakieś paczki z metalowymi prętami ze stali zbrojeniowej, ale co to było to nie wiem bo wszystko wnosili na strych a ja jeżdżę na wózku inwalidzkim i nie mogłem tego sprawdzic...“ a na rozprawie świadek dodał, że pręty były zapakowane w szary papier i zawiązane sznurkami.
Sędziowie dysponowali również dowodem rzeczowym – świadek znalazł za starą wersalką 8 prętów metalowych i powiązali fakty podane w zeznaniach świadka ze znalezionymi przez niego prętami. Ustalili. iż fakt przywiezienia i wniesienia na strych prętów metalowych dowodzi, że klatka zespawana w Suwałkach została przewieziona do P. a więc Tomasz S. był przetrzymywany w klatce zespawanej w Suwalkach.
Żeby jednak dojść do takiego wniosku, najpierw sędziowie winni wyjaśnić jak klatka zespawana w Suwałkach (przez fachowca ) „rozspawała“ się w drodze do P. i na posesji Wiesława S. jego ojczym Jerzy B. widział pręty metalowe wnoszone na strych.
Następnie wyjaśnienia wymagało jak zabójcy znieśli te pręty ze strychu i Jerzy B. przebywający non stop w domu lub na podwórku nie zauważył tego.
Dalej wyjaśnienia wymagało jak te pręty ponownie „złożono” w funkcjonalną klatkę, z której nie wydostał się zdrowy, młody Tomasz S. Przy tym wyjaśnianiu, pod rozwagę powinni wziąć sędziowie domniemanie, iż zabójcy zamówili zespawaną klatke, ponieważ prawdopodobnie nie umieli spawać i/lub nie mieli spawarki.
Odpowiedzi, wymagało też pytanie – jaki był sens i racjonalne powody w ogóle zamawiania zespawanej klatki, ponoszenie kosztów jej wykonania, aby w drodze do P. jakoś ją „rozspawać“ (co nie jest takim łatwym zadaniem w podróży), a nawet popakować tę klatkę w szary papier i zawiązać sznurkiem? Czy nie prościej byłoby kupić po prostu pręty?
Po zabójstwie wg ustaleń sędziów ponownie w postaci prętów, umieszczono klatkę na strychu i tego wnoszenia też nie zauważył świadek. Umieszczenie na strychu prętów oznacza, że klatka ponownie została „rozspawana“ czy w jakis inny sposób „rozłożona“ na pręty. Podstawą tego ustalenia faktycznego, są zeznaniaJerzego B. iż pod koniec sierpnia 1999r. (po znalezieniu głowy) zabójcy przyjechali do P. i ze strychu znosili „różne rzeczy“. Te „różne rzeczy“ dla sędziów to były pręty metalowe/ elementy metalowe– bo takie zamiennnie określenia znajdujemy w uzasadnieniu wyroku.
Jedyny wniosek, kóry nasuwa się przy analizowaniu tych absurdalnych ustaleń – ile potrzeba arogancji, bezczelności i poczucia absolutnej bezkarności, a także braku elementarnego poczucia zwykłej ludzkiej przyzwoitości, aby udowadniaćz taka determinacją i udowodnić, że zespawana klatka, to to samo co zawinięte w szary papier metalowe pręty, podczas gdy jedyną wspólną cechą tych dwóch „bytów“ jest to, ze i klatka to metal i pręty też! Przy powyższym - różne rzeczy z zeznania, zamienone na potrzeby ustalenia faktycznego w pręty metalowe/elementy metalowe już nawet nie szokują jako metoda dochodzenia prawdy.
Interesujące są okoliczności w jakich Jerzy B. znalazł pręty schowane za wersalką. Otóż wg zeznań świadka na wiosne 2001 roku (dawno po przeczesaniu posesji przez fachowców CBŚ w lipcu 2000r i jeszcze raz we wrześniu 2000r) – na posesję W P. przyjechało samochodem 2 młodych nieznanych świadkowi mężczyzn. ( nie był to żaden z 9 podejrzanych, ponieważ w tym czasie wszyscy siedzieli już w areszcie). Mężczyźni ci nie zwracając uwagi na świadka weszli na strych i „czegos szukali“ a później kontynuowali poszukiwania w pomieszczeniach gospodarczych i na terenie posesji. Nic nie znaleźli i odjechali. Jerzy B. zaintrygowany pojechał wózkiem na tyły pomieszczenia gospodarczego i tam za starą wersalką odkrył 8 prętów metalowych. Zadzwonił natychmiast na policje, ale nie do lokalnego posterunkowego, a bezpośrednio do znajomegofunkcjonariusza CBŚ w odległym Bialymstoku, tego samego co to przyjeżdżal do niego towarzysko i który prowadził śledztwo w tej sprawie.
Podkomendant przyjechał nastepnego dnia – 19 kwietnia 2001roku i odebrał zeznanie Jerzego B. Natomiast 30 kwietnia „zatrzymano rzeczy od Jerzego B.“ na podstawie postanowienia prokuratora „o zatwierdzeniu przeszukania, zatrzymania rzeczy“, które prokurator wydał 23 kwietnia 2001r. - po rozpatrzeniu wniosku KGP CBŚ.
I w procedurze tej nie byłoby nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że sam wniosek KGP CBŚ o zatwierdzenie zatrzymania rzeczy od Jerzego B. nosił datę 15 STYCZNIA 2001r. Równe dwa tygodnie przedPIERWSZYM przesłuchaniem Jerzego B. Skąd podkomendant CBŚ, wiedział, że w ogóle będzie potrzeba zatrzymania jakichkolwiek rzeczy, jeżeli CBŚ już prawie pól roku wcześniej przeszukało posesję Wiesława B dwukrotnie i zatrzymało cały szereg potencjalnych dowodów rzeczowych? Czy pogawędki ze świadkiem dawały podkomendantowi prawo do takiego przypuszczenia?
Jeżeli tak, to ten wniosek był gotowy na czas - przed pierwszym przesłuchaniem świadka przez prokuratora Tomasza Kamińskiego 29.01.2001r. Niestety w tym zeznaniu nie było żadnej podstwy do przeszukania i zatrzymania rzeczy.
Czy to było powodem tej wizyty młodych mężczyzn i poszukiwań „czegoś“ na posesji w kwietniu 2001r.? I dlaczego świadek po ich odjeździe pojechal prosto za zabudowanie gospodarcze i szukał za starą wersalką?
Ø Czy fakt,świadek rozpoznał Jacka W., Romualda W. na zdjęciach, jako osoby, które bywały w P. jest dowodem, aby uznać, że Jacek W. torturował i był zabójcą Tomasza S.?
Wspomniałam wcześniej, że obydwaj rozpoznani przez świadka bywali u Wiesława S. od lat i Jerzy B. znał ich. Świadek nie wspomniał nic o tym w swoich zeznaniach, albo spisujący protokól zeznania pominąl ten fakt. W dniu zabójstwa rozpoznał tylko jedną osobę Romualda W, nie wspomina o Jacku W. czy Damianie D. Co więcej nie wspomina, że Jacek W. czy Damian D. byli w P., kiedy przywieziono pręty, ktore zamieniły się w kłatkę, a podczas usuwania śladów pod koniec sierpnia 1999r „słyszał imię Jacek“ ale też nie widział ani Jacka W., ani Damiana D.
O jedynym zeznaniu innego świadka, relacjonującym wizytę obcych mężczyzn w P. w czerwcu 1999r. - Norberta D. sami sędziowie w uzasadnieniu wyroku stwierdzili,
„...Zeznania tego świadka są o tyle istotne, iż wśród mężczyzn z Suwałk przebywających na terenie plaży nie rozpoznał on ani Jacka W, ani Krzysztofa A. oskarżonych o pozbawienie życia Tomasza S, natomiast rozpoznał Adama S. i Marka J...“
Na zdrowy chłopski rozum, istota tego zeznania polega na tym, że nie potwierdza zeznań Jerzego B. Dlaczego podczas rozprawy sędziowie nie przepytali ani Adama S, ani Marka J. co robili w P.? Dlaczego nie wzięli pod uwagę tego zeznania w swoich rozważaniach? Ponadto Jacek W. nie był mężczyzną z Suwałk, jak sugerują sędziowie, mieszkał w Olsztynie i jego samochód miał olsztyńskie numery.
Ø Czy podane przez sędziów w uzasadnieniu wyroku dowody mające potwierdzać ustalenia poczynione z zeznań Jerzego B. o uczestnictwie Jacka W., Wieława S. i Damiana D. z torturowaniu i zabójstwie Tomasza S. rzeczywiście je potwierdzają?
1. zeznania świadka incognito nr.1 „...o zabójstwie wiedzą Anucha, Czarny, Jacek, Siwy i były to osoby, które znały okoliczności zabójstwa, ale nie wiem czy brały w nim udział…”a to zdanie jest przesądzające w uznaniu, że Jacek W. brał udział w zabójstwie Tomasza S.
2. zeznania świadka incognito nr.2, który podczs śledztwa twierdził, że słyszał na mieście, że Tomasza S. torturował Damian D. ( w domu Adama S.) i Tomasz S. nie przeżył tych tortur. W trzy lata później na rozprawie przypomniał sobie, że w torturował Jacek W. ( też w domu Adama S.), a ofiara nie przeżyła tortur.Gdzie słyszał tę wersję nie powiedzial, a sędziowie nie byli zainteresowani.
3. zeznanie Jarosława R. (odwołane na rozprawie). Swiadek zeznał w śledztwie, że po znalezieniu głowy w jeziorze Jacek W. mówił, że to niemożliwe, że jest to głowa Tomasza S. Sędziowie orzekli, iż świadczy to o dokładnej wiedzy Jacka W. na temat zabójstwa i rozkawałkowania zwłok.
Powyżej przedstawione „metody“ dowodzenia winy, a także inne takie przypadki znane z mainstream mediów i ze stron internetowych walczacych z bezprawiem sądów uprawniają twierdzenie, że sędzia polski może orzec, że ziemia jest płaska i ten krażek leży na plecach trzech słoni czy żólwi i to orzeczenie uzasadnić, a przy odwołaniu sięod tego orzeczenia, prawdopodobieństwo, że sąd odwoławczy nie uzna tego orzeczenie za zgodne z zasadami logiki, wiedzy i doświadczenia życiowego, a także zdrowego rozsądku jest mniejsze niż prawdopodobieństwo wygrania na loterii. Ewentualna kasacja w SN ma takie same szanse.
Twierdzenie, iż “…sędzia wydając wyrok musi (w przeciwieństwie do przysięgłego) przygotować jego uzasadnienie… sędzia, choć przekonany (np. niedopuszczalnym dowodem) o winie oskarżonego, wyda wyrok uniewinniający ze względu na brak argumentów, których mógłby użyć w uzasadnieniu decyzji odwrotnej..”.[1]i ten obowiązek uzasadniania ma nas chronić przed arbitralną, absurdalną czy bezprawną oceną dowodów jest taką samą bajką jak wszystkie inne gwarancje konstytucyjne i procesowe rzetelnego procesu.
Jak wykazalam powyżej, każdy absurd da się udowodnić i uzasadnić w polskim sądzie.
Kontrola apelacyjna swobodnej oceny dowodów jest zwykłą fikcją – vide fragment uzasadnienia SA w tej sprawie.
“(...zarzuty)sprowadzają się do obrazy przepisów prawa procesowego, także błędu w ustaleniach faktycznych, w istocie zmierzają do podważenia wiarygodności zeznań głównych świadków, które stały się podstawą ustaleń faktycznych sądu meriti. W ocenie zaś Sądu Apelacyjnego dokonana przez sąd Iinstancji analiza i ocena przeprowadzonych dowodów… zasługuje na aprobatę(...)”
Spektakularny przykład tej fikcji - zastosowanie zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego (in dubio pro reo) na przykładzie orzeczenia w tej samej sprawie - Sądu Apelacyjnego w Białymstoku przez sędziów Tamarę Grygoruk, Andrzeja Czapkę, Jacka Dunikowskiego i Nadzieję Surowiec, przy udziale prokuratora PA w Białymstoku. Małgorzaty Gasińskiej-Werpachowskiej – sygnatura akt II aKA 333/03
Sędziowie poddali ocenie fragmenty zeznania świadka anonimowego, relacjonujący rozmowę z Damianem D., która miała miejsce w szpitalu aresztu śledczego. Damian D. czekał na przeniesienie do szpitala psychiatrycznego na obserwację. Podczas tej obserwacji biegli stwierdzili, iż jest on chory psychicznie i nie może odpowiadać za zabojstwo Tomasza S.
Swiadek anonimowy zeznał w czasie śledztwa:
„...mówił, że wcześniej u tego co urwało mu nogę pracowal w ogrodzie...Uważał go za bliskiego kolegę, przyjaciela, ale zabójstwa podjął się nie z przyjaźni, ale dla pieniędzy, bo mu ich brakowało. Opowiadał, że załatwił sobie wcześniej papiery psychiatryczne, symulując chorobę...Ten, kto zlecił zabójstwo chciał się zemścić za utratę nogi...D. mówił, że o zabojstwie wiedzą Anucha, Czarny, Jacek, Siwy i byly to osoby, które znały okoliczności zabójstwa, ale nie wie czy brały w nim udział.Wymieniał też osobę o ps. Student, o imieniu Marek, że to jego wspólnik...Przypominam sobie, że zwłoki przewieźli w jakieś odległe miejsce...zlecił zabójstwo, razem z tym mężczyzną bez nogi innej osobie, ale z jakichś powodów to nie wyszło i zabójstwa dokonał sam”
Świadek podał również, że w domu mężczyzny bez nogi był lombard, a siostra żony Damiana D, była konkubiną tego mężczyzny.
Sędziowie SA doszli do wniosku, iż sędziowie J.Sowul i W.Malec popełnilibłąd oceniając te zeznania i ustalili, iż Krzysztof A. zlecił zabójstwo Tomasza S., jak również uznali, że dowód z tego zeznania jest przesądzający, aby uznać, że Jacek W. brał udział w zabójstwie.
Uzasadnienie: „...stwierdzenie świadka ...na polecenie mężczyzny, któremu bomba urwała nogę… sa zbyt ogólne, a nadto sprzeczne z innymi dowodami. Oparcie zaś w swoim rozstrzygnieciu na tego rodzaju pośrednim dowodzie byłoby więc sprzeczne także z zasadą określoną w art. 5 & 2 tj. tłumaczenia wątpliwości na korzyść oskarżonego...”
Gdyby powyższe ustalenie sędziów SA było prawdziwe, to prawdziwe byłoby równocześnie twierdzenie, iż w Suwałkach była tak duża ilość mężczyzn, którym nie tylko bomba urwała nogę, ale również:
§ w ich domach mieszczą się lombardy,
§ Damian D. pracował u nich w ogrodzie,
§ a ich konkubiną byla szwagierka Damiana D
że sędziowie SA, nie mieli wyjścia i musieli uznać, że powyższe cechy identyfikacyjne są tak ogólne, że nie mogą stwierdzić o kim mówił świadek.
W swietle tak daleko posuniętej ostrożności sędziów SA w ocenie cech identyfikacyjnych i uznanie podanych cech za „zbyt ogólne“, niezrozumiałe jest dlaczego oceniając ustalenia dotyczące identyfikacji Jacka W. i Marka J. uznali, że wspomniany przez świadka jeden raz „Jacek“ i wspomniany dwa razy „Marek“ nie jest określeniem ani troszkę „zbyt ogólnym“. Z tego wnioskuję, iż w Suwałkach nie było ani jednego osobnika o imieniu „Jacek“, oprócz Jacka W., (który nawet nie mieszkał w Suwalkach, a w Olsztynie.) i ani jednego osobnika o imieniu„Marek“oprócz Marka J.
Co więcej, sędziowie ci uznali, iż część zeznania „...o zabojstwie wiedzą Anucha, Czarny, Jacek, Siwy i były to osoby, które znały okoliczności zabójstwa, ale nie wiem czy brały w nim udział…”jest (jak słusznie ustalili sędziowie sądu I instancji)- przesądzająca w uznaniu, że Jacek W. brał udział w zabójstwie Tomasza S. Dlaczego akurat tylko „Jacek“, a nie inni wymienieni przez świadka? Tego sędziowie nie wyjaśnili w uzasadnieniu.
Ustalenia sędziów SA w tej kwesti są nie tylko przeprowadzone z pominęciem zasad logicznego myślenia, wiedzy i doświadczenia życiowego i zdrowego rozsądku, ale również rażąco naruszają inne zasady procesowe.
Ocena zeznań świadka icognito miała cechy zasady ogólnej, co oznaczało, iż sędziowie mieli obowiązek zastosować ją do wszystkich oskarżonych, oceniając ten dowód w tym samym zakresie–możliwości identyfikacji osób, na podstawie informacji w zeznaniu.
Nie mogli więc sędziowie uznać cech identyfikacyjnych oskarżonego Krzysztofa A. za niewiarygodne, przy równoczesnym uznaniu ich wiarygodności w tym samym procesie, wobec Jacka W. i Marka J. przy identycznych przesłankach faktycznych i prawnych.
Samo decyzja zastosowania zasady in dubio pro reo przy ocenie zeznań świadka anonimowego przez sędziów SA była nieprawidłowa. Zasada ta ma zastosowanie dopiero wówczas, gdy zostały wyczerpane wszystkie możliwości poznania stanu faktycznego.
Analizując ocenę zeznań świadka anonimowego przez sędziów sądu meriti, błędy tej oceny sa diametralnie różne od tych jakie „zauważyli“ sędziowie SA.
Zeznanie to nie powinno być w ogóle dowodem w tej sprawie, ponieważ:
§ Damian D. wkrótce po tej rozmowie ze świadkiem został uznany za psychicznie chorego i nie odpowiadał za zabójstwo Tomasza S.
§ Jeżeli po rozmowie ze świadkiem Damian D. był uznany za chorego psychicznie, był też uznany za chorego psychicznie przed rozmową ze świadkiem, podczas zabójstwa Tomasza S. to jest oczywistym, iz był też chory psychicznie podczas tej rozmowy. K.p.k. wyklucza uznanie za dowód zeznań osób chorych psychicznie, a więc również zeznań relacjonujących rozmowę z osobą chorą psychicznie.
§ sędziowie SO nie przesłuchali świadka incognito na rozprawie i swoje ustalenia oparli na ujawnionych na rozprawie zeznaniach świadka ze śledztwa, a więc nie zastosowali zasady bezposredniości.
§ zeznania świadka nie były dowodem pierwotnym, świadek relacjonował rozmowę z Damianem D. Nie miał żadnej niezależnej wiedzy na temat zabójstwa Tomasza S. i osób z tym zabójstwem związanych, ponad to co twierdził, że usłyszal od Damiana D.
Nawet uznając wbrew przepisom prawa procesowego to zeznanie za pełnowartościowy dowód :
§ Nie mogli też sędziowie SO ustalić, iż Krzysztof A. zlecił zabójstwo, bowiem żadne inne dowody nie potwierdzały zeznań świadka icognito. Przepytanie na tę okoliczność świadka było niemożliwe, ponieważ nie stawił się na rozprawę.
§ Nie mogli sędziowie SO ustalić z tego zeznania, że wspomniany w nim raz „Jacek“ to Jacek W. bez potwierdzenia w innych dowodach. Przepytanie na tę okoliczność świadka było niemożliwe, ponieważ nie stawił się na rozprawę.
§ Tym bardziej nie było zgodne ze stanem faktycznym ustalenie sędziów sądu meriti, iż „Jacek“ brał udział w zabójstwie, ponieważ świadek nic takiego nie zeznał.
§ W tym kontekście absurdem jest ustalenie, że to zeznanie jest przesądzającym o udziale Jacka W. w zabójstwie.
Przedstawione w ostatnich trzech odcinkach mity i hity III władzy dotyczące zasad procesowych dowodzenia, unaoczniają z porażającą jasnością, jak rażąco łamią prawo sędziowie. Każdy kto narusza prawo jest przestępcą.Czym więc róznią się sędziowie od tych, których osądzają? Nie moralnością, nie zasadami etycznymi i nie przyzwoitością, bo przecież opisane powyżej metody dowodzenia winy oskarżonych nie są ani moralne, ani etyczne, ani nie świadczą nawet o zwykłej ludzkiej przyzwoitości sędziów. Róznica polega na tym, że przestępstwa sędziów włącznie ze zbrodniami sądowymi są popełniane w imieniu Rzeczpospolitej, przy użyciu i wykorzystywaniu autorytetu wymiaru sprawiedliwości i imunitetu sędziowskiego. Pospolici przestępcy odpowiadają za swoje przestępstwa, a często i za te, które sędziowie fałszywie im udowodnią, natomiast przestępcy w togach są bezkarni absolutnie.
Niestety tragedią jest, iż całe środowisko prawnicze, robi wszystko, aby problem zbagatelizować, zamieść pod dywan, czy zgrabnie odkręcić kota ogonem. Już sam fakt, ze nikt nie nazywa rzeczy po imieniu, uciekając się do żałosnych eufemizmów, jest jednoznaczny. Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski w wywiadzie dla „Przeglądu“ powiedział miedzy innymi o błędach prokuratorów i sędziów:
“…To prawda, pytanie tylko, czy zrobił wszystko, aby się nie pomylić, czy może prowadził postępowanie na zasadzie „byle odwalić”. Za pomyłki należy ponosić odpowiedzialność, a prawo do błędu nie jest nieograniczone. Trudno sobie wyobrazić, by kierowca czy pilot, który spowodował ciężki wypadek, zasłaniał się tym, że miał prawo do błędu. Podobnie traktuję sędziego i prokuratora. To są zawody zaufania publicznego i wielkiej odpowiedzialności. Uważam, że to wstyd, iż Polska należy do liderów pod względem spraw przegrywanych w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. W końcu płacą za to podatnicy. Takie przykłady jak historia Janusza Lewandowskiego, obecnego unijnego komisarza do spraw budżetu, który 14 lat był podejrzanym i oskarżonym, są żenujące…”
Dobrze powiedziane! Ale, ale…następne pytanie:
- Czym są spowodowane błędy i nieprawidłowe działania ludzi mających strzec praworządności?
„Przyczyny są różne, nie wszystkie obciążają prokuraturę i sądy. Jeśli świadek kłamie, ktoś tworzy fałszywe dowody wyglądające jak prawdziwe, do oceny których z całą powagą podchodzą prokuratorzy i sędziowie, nie można mówić o ich błędach. Świadek, który z premedytacją kłamie, może doprowadzić do skazania osoby niewinnej – i trudno w każdej sytuacji winić za to sąd.”[2]
Tutaj wymiękłam! Panie profesorze prawa, po cóż nam więc w ogóle sądy i procesy sądowe? Po co ta mitręga przeprowadzania postępowania dowodowego? Czy nie jest faktem, iż prawo procesowe nie dopuszcza skazania kogokolwiek na podstawie zeznania jednego świadka, bez przeprowadzenia postępowania dowodowego? Żeby przeprowadzić takie postępowanie trzeba mieć jakieś dowody, które potwierdzą lub zaprzeczą zeznaniom świadka, a rzetelne postępowanie dowodowe prokuratora i sędziów ujawni kłamstwa świadka. Chyba, że jak sam profesor powiedział, nie zrobili wszytkiego (jak wyżej), żeby się „nie pomylić“!
Co do tego „kogoś“ co to może „tworzyć fałszywe dowody wyglądające jak prawdziwe“ to nie tylko zdrowy chłopski rozum mi podpowiada, ale też z autopsji wiem, że poza właśnie prokuratorami i sędziami, lub przy ich pomocy – takich możliwości nie ma nikt. Praktycznie niemożliwym jest, aby prokurator czy sędzia podchodząc „z całą powagą do oceny dowodów“i stosując wszystkie zasady dowodzenia, dał się nabrać na „stworzony przezkogoś falszywy dowód“. Opisałam ten mechanizm w detalach w tej serii.
No i ten kawałek
Nastąpił właśnie zaskakujący zwrot w sprawie zamordowania gen. Papały. Czy skoro teraz odrzucane są wątki, które starano się udowodnić przez kilkanaście lat, oznacza to, że wcześniej popełniono rażące błędy?
“W sprawach karnych tak się zdarza. …Byćmoże więc i wątek zamordowania generała przez złodzieja samochodu okaże się tym właściwym...Ta wersja jest zdecydowanie bardziej wiarygodna od wcześniejszych...” (sic!)
W tym samym numerze “Przeglądu“ na pytanie: „Czy można zmniejszyć liczbę pomyłek sądowych i prokuratorskich?“, były szef MSWiA Janusz Kaczmarek powiedział:
„To trudne pytanie. Każdy chciałby, aby nie było żadnych pomyłek, jednak statystyka pokazuje, że 8% uniewinnień bierze się ze złego przygotowania materiału dowodowego...“
Nie wiem skąd p. Kaczmarek wziął te statystyki, mam natomiast pytanie – te pozostałe 92% uniewinnień jaką miały podstawę? Bo jakoś niewiele jest innych możliwości !
Z cyklu MITY I HITY III WŁADZY
1 . http://biolawgy.files.wordpress.com/2011/03/efekt-niedopuszczalnych-dowodc3b3w_b_kucharzyk.pdf
2. http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/nadgorliwi-niesprawiedliwi-rozmowa-prof-zbigniewem-cwiakalskim
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz