Dziś dwa konweniujące ze sobą felietoniki z
mojego bloga z marca i kwietnia 2010. Mimo że to teksty archiwalne, są wciąż
aktualne jako świadectwa tolerowania przez dziennikarzy Polskiego Radia oczywistego
bezprawia i przyzwalania przez urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości na przestępczą
niezawisłość sędziów od ustaw (co akurat w mojej sprawie bardzo łatwo sprawdzić
i stwierdzić).
AZYL
DLA BEZPRAWNIKÓW
"Poznaj swoje prawa. Wyjdź z cienia.
Pozwól sobie pomóc".
Najczęściej przeze mnie słuchany program I
Polskiego Radia od 1.03.2010 niemal codziennie drażni moje uszy tym sloganem
pożytecznej skądinąd kampanii społecznej, zorganizowanej wspólnie z
Ministerstwem Sprawiedliwości. I to "trwa mać" aż do 3.12.2010!
Minister Krzysztof Kwiatkowski i jego ludzie
wmawiają ofiarom przestępstw, że nie są samotni. Byleby tylko nie byli bierni.
Ja poznałem swoje prawa. Począwszy od
studiów politologicznych, poprzez pracę dziennikarską w charakterze
sprawozdawcy parlamentarnego, a kończąc na czytaniu w internecie konstytucji i
innych ustaw ze zrozumieniem. Wyszedłem z cienia. Utworzyłem, nie anonimowo,
pod własnym imieniem i nazwiskiem, blog "III RP - państwo prawników".
Pozwalam sobie pomóc. Skarżę się, gdzie to tylko możliwe, na bezprawne decyzje
wrocławskich sądów, na samowolkę sędziów z Anną Sobczak, Elżbietą
Sobolewską-Hajbert i Urszulą Kubowską-Pieniążek na czele.
I
co? I nic - poza totalną ściemą i wyjaśnianiem, że czarne tak naprawdę jest białe
i na odwyrtkę.
Najwyższy czas, by np. Ewa Barnaszewska, nie
byle kto, bo członek Krajowej Rady Sądownictwa i nowa prezes Sądu Okręgowego we
Wrocławiu, zdecydowała się, czym ma być kierowana przez nią placówka:
schroniskiem dla sędziów, którzy swym orzecznictwem podpadają pod paragraf
Kodeksu karnego, ścigający funkcjonariuszy publicznych za przekraczanie
uprawnień, czy miejscem przyjaznym dla pokrzywdzonych, gdzie znajdą oni
poszukiwaną tam sprawiedliwość. Z przykrością melduję, że ja, ilekroć odwiedzałem
ostatnio, jako poszkodowany, ten ponury, nie tylko z wyglądu, przybytek Temidy
przy Podwalu - tylekroć czułem się w nim jak ubezwłasnowolniony i upodlany gość domu
wariatów z niefachowym personelem.
UKRÓCIĆ
SAMOWOLKĘ SĘDZIÓW?
NIE
MA PODSTAW PRAWNYCH!
Przesłałem 25.03.2010 pocztą elektroniczną
swój blogowy felietonik pt. "Azyl dla bezprawników" zarówno do
Polskiego Radia (bo tekst nawiązywał do jego kampanii społecznej pod hasłem:
"Poznaj swoje prawa. Wyjdź z cienia. Pozwól sobie pomóc"), jak i - z
rozpędu - do Ministerstwa Sprawiedliwości (bo pisałem, kolejny raz, o
bezprawnych orzeczeniach wrocławskich sędziów z Anną Sobczak, Elżbietą
Sobolewską-Hajbert i Urszulą Kubowską-Pieniążek na czele oraz o tolerowaniu ich
samowolki przez szefującą im Ewę Barnaszewską). Rozgłośnia zareagowała ciszą, z
resortu natomiast otrzymałem list datowany 31.03.2010.
"Potwierdzam - napisał główny
specjalista w Wydziale Skarg i Wniosków Biura Ministra Ministerstwa
Sprawiedliwości RP, sędzia Ryszard Kurowski - wpływ pisma (…) i uprzejmie
informuję, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie może zająć stanowiska w opisanej
sprawie, z braku podstaw prawnych".
Tak stoi czarno na białym: nie ma podstaw
prawnych do choćby tylko zdyscyplinowania sędziów, bezczelnie demonstrujących
swą niezawisłość nawet od konstytucji i innych ustaw. Mogą więc oni przekraczać
uprawnienia w poczuciu pełnej bezkarności. Immunitet gwarantuje im nietykalność
nawet w przypadku przestępczego poszerzania swoich kompetencji poza granice
obowiązujących przepisów. Istny horror!
"Do Ministerstwa Sprawiedliwości bowiem
- dodaje sędzia Kurowski - można składać skargi na sądy czy inne jednostki
organizacyjne resortu, niemniej wyłącznie w sprawach dotyczących organizacji
ich pracy (w tym kultury urzędowania itp. uchybień natury
organizacyjno-proceduralnej, ujawnionych w toku rozpoznawania konkretnych,
indywidualnych spraw), a nie sfery orzekania".
Czyli funkcjonariusze Temidy mogą wyrokować
jak się im żywnie podoba, a pokrzywdzeni skandalicznymi decyzjami sędziów mogą
im co najwyżej skoczyć. Na cokolwiek. No, bodaj z wyjątkiem honoru. Bo akurat
jego u funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości w III RP, zdeprawowanych
władzą niemal absolutną, właściwie przez nikogo nie kontrolowaną, doszukać się
nie sposób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz