Zestaw dwóch tekstów z mojego bloga, zawierających
nagie fakty prokuratorskiej hucpy.
ŁAŃCUSZEK
ŚWIĘTEGO
BIUROKRACEGO
9.10.2009, zainspirowany wywiadem z
prokuratorem krajowym Edwardem Zalewskim, wydrukowanym w dzienniku "Metro", w
którym ten jeden z najważniejszych funkcjonariuszy Ministerstwa Sprawiedliwości
powiedział m.in., że prokuratura powinna odpowiadać "za to, żeby prawo
obowiązywało" - zaadresowałem do niego skargę na prokuratorów Prokuratury Rejonowej
dla Wrocławia-Fabrycznej: Bartosza Biernata i Karolinę Stocką, którzy w
postępowaniach w mojej sprawie z prawem się rozminęli. Przedstawiłem
następujące fakty.
Prokurator Biernat postanowieniem z
25.06.2007 umorzył śledztwo w związku z moim zawiadomieniem Prokuratury
Rejonowej dla Wrocławia-Fabrycznej o popełnieniu przestępstwa z art. 231 par. 1
Kodeksu karnego (przekroczenie uprawnień) przez funkcjonariuszy ZUS
(zastosowali oni przepis promocyjny w celu restrykcyjnym, sabotując politykę
prozatrudnieniową państwa). Stwierdził, że dyskryminowanie mnie przez ponad 9
miesięcy, od 26.09.2006 do 12.07.2007, na podstawie art. 2 ust. 5 pkt 2 ustawy
o świadczeniach przedemerytalnych (premiującego bezrobotnego za aktywność
zawodową - za utrzymywanie się nie z zasiłku z budżetu państwa, lecz z płacy za
pracę) "nie zawiera znamion czynu zabronionego".
Postanowieniem z 29.11.2007 prokurator
Biernat po raz drugi umorzył śledztwo. Ponownie uznał, że szykanowanie mnie na
podstawie promocyjnego art. 2 ust. 5 pkt 2 ustawy o świadczeniach
przedemerytalnych "nie zawiera znamion czynu zabronionego".
Postanowieniem z 18.08.2008 prokurator
Stocka odmówiła wszczęcia śledztwa po moim kolejnym, uzupełnionym o nowe fakty
zawiadomieniu z 14.04.2008 o popełnieniu przestępstwa przekroczenia uprawnień
przez funkcjonariuszy ZUS. Stwierdziła, że sabotowanie polityki
prozatrudnieniowej państwa przez nich "mieściło się w granicach
prawa", zaś w represjonowaniu mnie na podstawie przepisu premiującego
aktywność zawodową bezrobotnego "brak znamion czynu zabronionego".
Postanowieniem z 19.03.2009 prokurator
Stocka ponownie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień
przez funkcjonariuszy ZUS "wobec braku znamion czynu zabronionego".
Jej zdaniem, nie jest przestępstwem zastosowanie w celu represyjnym (samowolne,
bez żadnej legalnej podstawy prawnej, odmawianie mi przez ponad 9 miesięcy
należnego świadczenia przedemerytalnego) przepisu promocyjnego (mającego
premiować bezrobotnego za podjęcie przez niego pracy).
Ta sama prokurator prawnymi sztuczkami
wyeliminowała poboczny wątek mojego pierwszego zawiadomienia o popełnieniu
dodatkowych przestępstw przekroczenia uprawnień przez byłą prezes ZUS
Aleksandrę Wiktorow (podczas pełnienia tej funkcji płaciła publicznymi pieniędzmi
za swój ekskluzywny kurs języka angielskiego i wykorzystywała samochód służbowy
wraz z kierowcą do dojazdów na prywatną Akademię Finansów w Warszawie, gdzie
dorabiała wykładami dla studentów).
Stocka najpierw postanowieniem z 26.03.2008
odmówiła wszczęcia śledztwa w tych sprawach, a następnie postanowieniem z
7.04.2008 odmówiła przyjęcia zażalenia na własną wcześniejszą decyzję,
udaremniając tym samym ściganie Wiktorow z urzędu.
Pogląd, że zastosowanie przez
funkcjonariuszy ZUS przepisu promocyjnego w celu represyjnym było zgodne z
prawem i nie miało znamion przestępstwa, podzielił też szef Prokuratury
Rejonowej dla Wrocławia-Fabrycznej Piotr Jaworski, do którego zwracałem się z
prośbami o interwencję.
Tymczasem z pisemnego uzasadnienia wyroku
Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu z 29.04.2009,
przyznającego mi zadośćuczynienie za bezprawie ZUS, wynika coś zupełnie innego.
Cytat pierwszy (kolejność
chronologiczna):"Sąd stwierdził, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych bezprawnie
odmówił powodowi [czyli mnie] przyznania świadczenia przedemerytalnego".
Cytat drugi: "Przede wszystkim należy
podnieść, że w niniejszej sprawie wykazane zostało, że strona pozwana [czyli
ZUS] w okresie od 26 września 2006 r. do 12 lipca 2007 r. w wyniku błędnej
interpretacji i zastosowania przepisów ustawy o świadczeniach przedemerytalnych
nie wypłacała powodowi należnego świadczenia, pomimo iż spełniał on wszystkie
wskazane w tejże ustawie przesłanki".
Cytat trzeci: "W konsekwencji stwierdzić
należy, że działanie strony pozwanej w niniejszej sprawie, polegające na
odmowie przyznania świadczenia przedemerytalnego, miało charakter
bezprawny".
I cytat czwarty: "Bezprawne działanie
strony pozwanej wyrządziło powodowi krzywdę".
Kończąc, poprosiłem prokuratora Zalewskiego
o odpowiedź na pytanie, jak decyzje Biernata i Stockiej mają się do cytatów z
wyroku SO z 29.04.2009? "Bo ja mam wrażenie, że prokuratorzy ci
występowali w mojej sprawie głównie w nie swoich rolach adwokatów" - spuentowałem.
Pismem z 19.10.2009 prokurator Prokuratury
Krajowej Leszek Drwęski przekazał "uprzejmie" tę moją skargę
Prokuraturze Apelacyjnej we Wrocławiu "celem stosownego załatwienia we
własnym zakresie i udzielenia odpowiedzi zainteresowanemu" (czyli mnie).
Pismem z 2.11.2009 prokurator Prokuratury
Apelacyjnej we Wrocławiu Anna Gwizdalska przesłała - "uprzejmie", a
jakże - moją skargę Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu "w celu stosownego
rozpoznania i poinformowania zainteresowanego o zajętym stanowisku".
Pismem z 5.11.2009 Prokurator Prokuratury
Okręgowej we Wrocławiu Grażyna Nowicka przekazała moją skargę - już bez słówka
"uprzejmie" - Prokuraturze Rejonowej dla Wrocławia-Fabrycznej (a więc
tej, na którą się poskarżyłem!) "celem rozpoznania i poinformowania
zainteresowanego o zajętym stanowisku".
Zwraca uwagę, że żadna instancja wyższa nie
domaga się od niższej, aby o "zajętym stanowisku" poinformować
również ją. Nikt nikogo nie kontroluje?
Wiem o tym wszystkim, bo otrzymałem odpisy
wyszczególnionej korespondencji. Krąży ona między prokuraturami i tworzy swoisty
łańcuszek świętego Biurokracego, z którego nic konkretnego - poza wędrówką
papierów z jednego biurka na drugie, trzecie itd. - nie wynika.
Założę się z każdym o cokolwiek, że teraz
Prokuratora Rejonowa dla Wrocławia-Fabrycznej, a imiennie zapewne sam jej szef
Piotr Jaworski, jeszcze raz - piszę ten tekścik 13.11.2009 - oświadczy mniej
więcej, że czarne jest białe i Biernat do spółki ze Stocką podjęli takie, a nie
inne decyzje zgodnie z prawem. O czym ja oczywiście nie omieszkam obwieścić
wszem wobec, ku chwale III RP - zwanej państwem prawa.
PROROKIEM
JESTEM
Nikt się nie chciał ze mną założyć (patrz
niedawny felietonik pt. "Łańcuszek świętego Biurokracego") - i dzięki
Bogu, bo wygraną miałem jak w banku. Dotyczy to skargi z 9.10.2009, którą
zaadresowałem do prokuratora krajowego Edwarda Zalewskiego, a która trafiła
drogą służbową do miejsca pracy prokuratorów przeze mnie krytykowanych.
Jak było do udowodnienia, szef Prokuratury
Rejonowej dla Wrocławia-Fabrycznej Piotr Jaworski w piśmie z 19.11.2009
potraktował moje żale na podległych mu prokuratorów Bartosza Biernata i
Karolinę Stocką, trzymających parasol ochronny nad samowolą aparatczyków ZUS-u,
z butą, z buta. Uznał z pozycji silniejszego, że jednoznaczne stwierdzenie
przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu, w wyroku z 29.04.2009, bezprawności odmawiania
mi świadczenia przedemerytalnego od 26.09.2006 do 12.07.2007, nie jest żadną
"nową okolicznością uzasadniającą wszczęcie lub kontynuację zakończonego
postępowania". Ponownego śledztwa, a tym bardziej aktu oskarżenia wobec
ZUS-owskich sabotażystów polityki prozatrudnieniowej rządu, przestępców
nadużywających swojej władzy, nie będzie - niech sobie nie myślę. Zrozumiałem -
i czym prędzej spadam na stronę żałować kolejny raz za grzech obywatelskiej
wiary w państwo prawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz