Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 19 lipca 2012

Lewe prawo (84)


   Zestaw dwóch tekstów z mojego bloga, zawierających nagie fakty prokuratorskiej hucpy.

ŁAŃCUSZEK

ŚWIĘTEGO BIUROKRACEGO

   9.10.2009, zainspirowany wywiadem z prokuratorem krajowym Edwardem Zalewskim, wydrukowanym w dzienniku "Metro", w którym ten jeden z najważniejszych funkcjonariuszy Ministerstwa Sprawiedliwości powiedział m.in., że prokuratura powinna odpowiadać "za to, żeby prawo obowiązywało" - zaadresowałem do niego skargę na prokuratorów Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia-Fabrycznej: Bartosza Biernata i Karolinę Stocką, którzy w postępowaniach w mojej sprawie z prawem się rozminęli. Przedstawiłem następujące fakty.

   Prokurator Biernat postanowieniem z 25.06.2007 umorzył śledztwo w związku z moim zawiadomieniem Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia-Fabrycznej o popełnieniu przestępstwa z art. 231 par. 1 Kodeksu karnego (przekroczenie uprawnień) przez funkcjonariuszy ZUS (zastosowali oni przepis promocyjny w celu restrykcyjnym, sabotując politykę prozatrudnieniową państwa). Stwierdził, że dyskryminowanie mnie przez ponad 9 miesięcy, od 26.09.2006 do 12.07.2007, na podstawie art. 2 ust. 5 pkt 2 ustawy o świadczeniach przedemerytalnych (premiującego bezrobotnego za aktywność zawodową - za utrzymywanie się nie z zasiłku z budżetu państwa, lecz z płacy za pracę) "nie zawiera znamion czynu zabronionego".

   Postanowieniem z 29.11.2007 prokurator Biernat po raz drugi umorzył śledztwo. Ponownie uznał, że szykanowanie mnie na podstawie promocyjnego art. 2 ust. 5 pkt 2 ustawy o świadczeniach przedemerytalnych "nie zawiera znamion czynu zabronionego".

   Postanowieniem z 18.08.2008 prokurator Stocka odmówiła wszczęcia śledztwa po moim kolejnym, uzupełnionym o nowe fakty zawiadomieniu z 14.04.2008 o popełnieniu przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy ZUS. Stwierdziła, że sabotowanie polityki prozatrudnieniowej państwa przez nich "mieściło się w granicach prawa", zaś w represjonowaniu mnie na podstawie przepisu premiującego aktywność zawodową bezrobotnego "brak znamion czynu zabronionego".

   Postanowieniem z 19.03.2009 prokurator Stocka ponownie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy ZUS "wobec braku znamion czynu zabronionego". Jej zdaniem, nie jest przestępstwem zastosowanie w celu represyjnym (samowolne, bez żadnej legalnej podstawy prawnej, odmawianie mi przez ponad 9 miesięcy należnego świadczenia przedemerytalnego) przepisu promocyjnego (mającego premiować bezrobotnego za podjęcie przez niego pracy).

   Ta sama prokurator prawnymi sztuczkami wyeliminowała poboczny wątek mojego pierwszego zawiadomienia o popełnieniu dodatkowych przestępstw przekroczenia uprawnień przez byłą prezes ZUS Aleksandrę Wiktorow (podczas pełnienia tej funkcji płaciła publicznymi pieniędzmi za swój ekskluzywny kurs języka angielskiego i wykorzystywała samochód służbowy wraz z kierowcą do dojazdów na prywatną Akademię Finansów w Warszawie, gdzie dorabiała wykładami dla studentów).

   Stocka najpierw postanowieniem z 26.03.2008 odmówiła wszczęcia śledztwa w tych sprawach, a następnie postanowieniem z 7.04.2008 odmówiła przyjęcia zażalenia na własną wcześniejszą decyzję, udaremniając tym samym ściganie Wiktorow z urzędu.

   Pogląd, że zastosowanie przez funkcjonariuszy ZUS przepisu promocyjnego w celu represyjnym było zgodne z prawem i nie miało znamion przestępstwa, podzielił też szef Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia-Fabrycznej Piotr Jaworski, do którego zwracałem się z prośbami o interwencję.

   Tymczasem z pisemnego uzasadnienia wyroku Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu z 29.04.2009, przyznającego mi zadośćuczynienie za bezprawie ZUS, wynika coś zupełnie innego.

   Cytat pierwszy (kolejność chronologiczna):"Sąd stwierdził, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych bezprawnie odmówił powodowi [czyli mnie] przyznania świadczenia przedemerytalnego".

   Cytat drugi: "Przede wszystkim należy podnieść, że w niniejszej sprawie wykazane zostało, że strona pozwana [czyli ZUS] w okresie od 26 września 2006 r. do 12 lipca 2007 r. w wyniku błędnej interpretacji i zastosowania przepisów ustawy o świadczeniach przedemerytalnych nie wypłacała powodowi należnego świadczenia, pomimo iż spełniał on wszystkie wskazane w tejże ustawie przesłanki".

   Cytat trzeci: "W konsekwencji stwierdzić należy, że działanie strony pozwanej w niniejszej sprawie, polegające na odmowie przyznania świadczenia przedemerytalnego, miało charakter bezprawny".

   I cytat czwarty: "Bezprawne działanie strony pozwanej wyrządziło powodowi krzywdę".

   Kończąc, poprosiłem prokuratora Zalewskiego o odpowiedź na pytanie, jak decyzje Biernata i Stockiej mają się do cytatów z wyroku SO z 29.04.2009? "Bo ja mam wrażenie, że prokuratorzy ci występowali w mojej sprawie głównie w nie swoich rolach adwokatów" - spuentowałem.

   Pismem z 19.10.2009 prokurator Prokuratury Krajowej Leszek Drwęski przekazał "uprzejmie" tę moją skargę Prokuraturze Apelacyjnej we Wrocławiu "celem stosownego załatwienia we własnym zakresie i udzielenia odpowiedzi zainteresowanemu" (czyli mnie).

   Pismem z 2.11.2009 prokurator Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu Anna Gwizdalska przesłała - "uprzejmie", a jakże - moją skargę Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu "w celu stosownego rozpoznania i poinformowania zainteresowanego o zajętym stanowisku".

   Pismem z 5.11.2009 Prokurator Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Grażyna Nowicka przekazała moją skargę - już bez słówka "uprzejmie" - Prokuraturze Rejonowej dla Wrocławia-Fabrycznej (a więc tej, na którą się poskarżyłem!) "celem rozpoznania i poinformowania zainteresowanego o zajętym stanowisku".

   Zwraca uwagę, że żadna instancja wyższa nie domaga się od niższej, aby o "zajętym stanowisku" poinformować również ją. Nikt nikogo nie kontroluje?

   Wiem o tym wszystkim, bo otrzymałem odpisy wyszczególnionej korespondencji. Krąży ona między prokuraturami i tworzy swoisty łańcuszek świętego Biurokracego, z którego nic konkretnego - poza wędrówką papierów z jednego biurka na drugie, trzecie itd. - nie wynika.

   Założę się z każdym o cokolwiek, że teraz Prokuratora Rejonowa dla Wrocławia-Fabrycznej, a imiennie zapewne sam jej szef Piotr Jaworski, jeszcze raz - piszę ten tekścik 13.11.2009 - oświadczy mniej więcej, że czarne jest białe i Biernat do spółki ze Stocką podjęli takie, a nie inne decyzje zgodnie z prawem. O czym ja oczywiście nie omieszkam obwieścić wszem wobec, ku chwale III RP - zwanej państwem prawa.

PROROKIEM JESTEM

   Nikt się nie chciał ze mną założyć (patrz niedawny felietonik pt. "Łańcuszek świętego Biurokracego") - i dzięki Bogu, bo wygraną miałem jak w banku. Dotyczy to skargi z 9.10.2009, którą zaadresowałem do prokuratora krajowego Edwarda Zalewskiego, a która trafiła drogą służbową do miejsca pracy prokuratorów przeze mnie krytykowanych.

   Jak było do udowodnienia, szef Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia-Fabrycznej Piotr Jaworski w piśmie z 19.11.2009 potraktował moje żale na podległych mu prokuratorów Bartosza Biernata i Karolinę Stocką, trzymających parasol ochronny nad samowolą aparatczyków ZUS-u, z butą, z buta. Uznał z pozycji silniejszego, że jednoznaczne stwierdzenie przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu, w wyroku z 29.04.2009, bezprawności odmawiania mi świadczenia przedemerytalnego od 26.09.2006 do 12.07.2007, nie jest żadną "nową okolicznością uzasadniającą wszczęcie lub kontynuację zakończonego postępowania". Ponownego śledztwa, a tym bardziej aktu oskarżenia wobec ZUS-owskich sabotażystów polityki prozatrudnieniowej rządu, przestępców nadużywających swojej władzy, nie będzie - niech sobie nie myślę. Zrozumiałem - i czym prędzej spadam na stronę żałować kolejny raz za grzech obywatelskiej wiary w państwo prawa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz