Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 31 lipca 2012

Lewe prawo (97)


   Dwa poniższe teksty z mojego bloga - z kwietnia i czerwca 2009 - dzielą zaledwie dwa miesiące, a jakże się różnią opinią o sędziach… W międzyczasie zmieniłem zdanie po uświadomieniu mi przez funkcjonariuszki tzw. wymiaru sprawiedliwości faktu istnienia zadziwiająco nieodpowiedzialnego, niezwykle korupcjogennego przepisu ustawowego.

BRONIĘ SĘDZIÓW!

   Nie przyłączam się do chóru Polaków, którzy w sondażach opinii publicznej zarzucają sędziom m.in. poważne skorumpowanie. Może jestem naiwniakiem, ale jednak nie wierzę w ich masową przekupność (w bezrozumność niektórych reprezentantów sądów rejonowych - owszem). Podejrzewam, że są oni ofiarami stereotypu, że jak się im nie da w łapę, to się niczego nie wygra. Handlowanie wyrokami byłoby dla nich - moim zdaniem - zbyt dużym ryzykiem, niewartym potencjalnych korzyści finansowych czy materialnych.

   Zgadzam się natomiast z dość powszechnym mniemaniem o skorumpowaniu innych przedstawicieli środowiska prawniczego: prokuratorów i - zwłaszcza - adwokatów. Śmiem nawet twierdzić, że to głównie mecenasi "pracują" na złą opinię o sędziach, sugerując w kontaktach z klientami "załatwienie sprawy" pod warunkiem przekazania orzekającemu "dowodu wdzięczności".

BÓG I BLOG ŚWIADKAMI:

BYŁEM UŻYTECZNYM IDIOTĄ

   Bóg (jeśli jest) i ten blog (coś namacalnego) mogą poświadczyć, że jeszcze niedawno zżymałem się na sondaże opinii publicznej, z których wynikało, iż przekonanie obywateli o korupcji wśród funkcjonariuszy polskiego wymiaru sprawiedliwości jest dość powszechne. Krzywdzący stereotyp - wierzyłem szczerze i… wyszedłem, zdaje się, na użytecznego idiotę.

   Z dotychczasowej naiwności zostałem wyleczony zdankiem pomieszczonym w wyroku z 29.04.2009, w którym Elżbieta Sobolewska-Hajbert, Anna Kuczyńska i Izabela Bamburowicz z Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu, uzasadniając uszczęśliwienie mnie za - oczywiste nawet dla nich - bezprawie ZUS jedynie zadośćuczynieniem na kwotę zaledwie 3 tys. zł, niższą od obowiązkowych opłat procesowych, napisały czarno na białym: "Wysokość świadczenia przyznawanego na podstawie art. 448 k.c. ma charakter ocenny, stąd też sądy w instancjach merytorycznych mają stosunkowo spory zakres swobody sędziowskiej przy jego określaniu". Kto nie w ciemię bity, ten po przeczytaniu czegoś takiego aluzju poniał.

   Wygląda na to, że z prawnikami trzeba umieć żyć i korzystać z ich pomocy - nie za darmo, ma się rozumieć. Nie dasz (przynajmniej "załatwiającemu sprawę" adwokatowi) - nie dostaniesz. Sędziowie, powołując się na artykuł 448 Kodeksu cywilnego: "W razie naruszenia dobra osobistego sąd może przyznać temu, czyje dobro osobiste zostało naruszone, odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę" - uświadomią ci, jak wiele (na szczęście nie wszystko) zależy od ich widzimisię. Pewni własnej bezkarności, nie zważając na elementarny obiektywizm i zwyczajną uczciwość, lekceważąc nawet swoją konstytucyjną podległość ustawom i żądając udowodnienia prób ich pogwałcenia(!) - upokorzą cię, ofiarę ZUS-owskiego bezprawia, "zadośćuczynieniem" nie wyrównującym nawet kosztów procesu.

   A nadzorująca Sobolewską-Hajbert, Kuczyńską i Bamburowicz wiceprezes [obecnie prezes] Sądu Okręgowego we Wrocławiu, członek Krajowej Rady Sądownictwa Ewa Barnaszewska zagrozi zbuntowanemu poszkodowanemu, że naruszanie przez niego powagi wymiaru sprawiedliwości "może pociągać za sobą odpowiedzialność karną". Czyli morda w kubeł i nie podskakuj, bo pożałujesz życia w wirtualnym państwie prawa i zarazem coraz bardziej realnym państwie zdeprawowanych prawników.

   Bójcie się Kafki i Mrożka!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz