Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 30 lipca 2012

Lewe prawo (96)


BOŻE WSZECHMOCNY, STRZEŻ SIĘ:

SĘDZIE NIE ZNOSZĄ KONKURENCJI!


   Jeżeli proces degrengolady polskiego wymiaru sprawiedliwości będzie postępował w tempie dyktowanym przez Ewę Barnaszewską i jej, sfeminizowany do rozpaczliwych rozmiarów, niezawisły (znaczy: niekontrolowany przez nikogo spoza togowej mafii i nieodpowiedzialny przed nikim z zewnątrz) kolektyw sędziowski, to wcale mnie nie zdziwi, gdy niebawem, pewnego pięknego dzionka, wszystkie możliwe instancje w rodzimych przybytkach Temidy orzekną arbitralnie, że Mikołaj Kopernik nie tylko kobietą (pamiętacie "Seksmisję"?), ale i wielkim oszustem był.

   Stwierdzą one niepodważalnie, z właściwą sobie genialną wnikliwością, w ramach przysługującej im swobodnej (w ich rozumieniu: dowolnej) oceny dowodów, że Słońce kręci się wokół Ziemi, bo przecież - dodałyby w uzasadnieniu orzeczenia - każdy głupi to widzi, jeśli akurat nie śpi i chmury nie zniekształcają mu jasnego obrazu rzeczywistości (tożsamego z prawdą objawioną). Skoro bowiem, postępując z przestępczą bezczelnością wzmocnioną poczuciem bezkarności, mają "gdzieś" nawet literę ustaw, którym konstytucyjnie podlegają - tym bardziej nie muszą zawracać swoich, mądrych od urodzenia (a może już od poczęcia w przypadku pochodzenia z rodzin prawniczych), główek jakimiś uczonymi teoriami, że jest na odwyrtkę.

   Gdybym był istotą wierzącą, łatwiej byłoby mi żyć z nadzieją, że nad sądami polskimi, z Sądem Najwyższym włącznie, jest jeszcze Sąd Ostateczny. A jeśli się mylę i wszechmocny Bóg jednak istnieje, to ostrzegam Go zawczasu przez Barnaszewską i jej podobnymi damskimi sędziami: one nie znoszą konkurencji "w temacie" cudotwórstwa!

   Że nie potrafią robić niektórych numerów, np. przemieniać wody w wino? Ale mogłyby nauczyć wszystkich świętych niejednej nieznanej im sztuczki, np. nazywania czarnego białym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz