Łączna liczba wyświetleń

sobota, 7 lipca 2012

Lewe prawo (67)


TAK RŻNĄ GŁUPA

SĘDZIE SOLARZ I BRULIŃSKA 

   Kto pyta, ten dostaje odpowiedź… nie na temat - to jedna z kazuistycznych sztuczek, które polscy sędziowie opanowali do perfekcji. Dwa przykłady, opisane w moim blogu w czerwcu i lipcu 2010.

KAPCIOWA BARNASZEWSKIEJ:

PRAWOMOCNE BEZPRAWIE PRAWEM

   Kapciowy to nie tyle funkcja, co charakter. Niemal każdy szef w swym najbliższym otoczeniu służbowym ma kogoś, kto potrafi być szczególnie usłużny i kim można się wyręczyć w kłopotliwych sytuacjach. Prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu Ewa Barnaszewska ma panią magister (patrz ostatni akapit tego felietoniku) Jolantę Solarz. Może na nią liczyć jak niegdyś np. Lech Wałęsa na "Mnietka" Wachowskiego, czy Karol Wojtyła na „Stasia” Dziwisza.


   W piątek, 18.06.2010, przesłałem pocztą elektroniczną wniosek zaadresowany do Ewy Barnaszewskiej - nie tylko jako prezesa SO, także jako członka Krajowej Rady Sądownictwa. W mejlu poprosiłem tę prominentną funkcjonariuszkę tzw. wymiaru sprawiedliwości o wyjaśnienie, jak skandaliczne wyroki z 10.06.2008 i 29.04.2009 mają się do paremii: "Facta probantur, iura novit curia" (Okoliczności faktyczne należy udowodnić, przepisy sąd zna), zaś postanowienie z 10.09.2009 - do dyrektywy domniemania prawnego (nakazującej przyjmowanie określonych faktów, wynikających z jakiegoś przepisu, za stwierdzone, bez dodatkowego udowadniania).

   Odpisała mi w trzech zdaniach już we wtorek, 22.06.2010. Jednak nie osobiście, lecz za pośrednictwem sędzi wizytator Jolanty Solarz.

   Ja do Barnaszewskiej: "Proszę o wyjaśnienie, dlaczego ówczesna asesor Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia Anna Sobczak w wyroku z 10.06.2008 oraz sędzie Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu: Elżbieta Sobolewska-Hajbert, Anna Kuczyńska i Izabela Bamburowicz w wyroku z 29.04.2009 wykazały się nieznajomością obowiązującego prawa i mimo przedstawienia przeze mnie - pokrzywdzonego - okoliczności faktycznych, dotyczących poniesienia strat finansowych na skutek bezprawnych decyzji urzędników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, nie przyznały mi należnego odszkodowania?".

   Solarz do mnie: "W odpowiedzi na Pana pismo z dnia 18 czerwca 2010 r. zatytułowane „wniosek” informuję, że Prezes Sądu Okręgowego sprawuje nadzór administracyjny nad funkcjonowaniem podległych mu sądów, natomiast nie ingeruje w merytoryczne orzeczenia niezawisłych sądów".

   Ja do Barnaszewskiej: "Proszę też o wyjaśnienie, dlaczego podlegające - zgodnie z art. 178 Konstytucji RP - ustawom sędzie Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu: Urszula Kubowska-Pieniążek, Beata Stachowiak i Ewa Gorczyca w postanowieniu z 10.09.2009 odrzuciły moją skargę o wznowienie postępowania, nie stwierdzając „takich okoliczności faktycznych lub środków dowodowych, które mogłyby mieć wpływ na wynik sprawy, a z których strona nie mogła skorzystać w poprzednim postępowaniu”, a tym samym zupełnie ignorując kluczowy fragment tejże skargi: „Nade wszystko wyroki z 10.06.2008 i 29.04.2009 są sprzeczne z dwoma - powiązanymi ze sobą - ustawami: z art. 2 ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy z 20.04.2004, gdzie zapisano m.in.: „„Ilekroć w ustawie jest mowa o (…) bezrobotnym - oznacza to osobę (…) niezatrudnioną i niewykonującą innej pracy zarobkowej”, oraz z art. 2 ust. 3 ustawy o świadczeniach przedemerytalnych z 30.04.2004, gdzie z kolei zapisano: „Świadczenie przedemerytalne przysługuje osobie (…) po upływie co najmniej 6 miesięcy pobierania zasiłku dla bezrobotnych (…) jeżeli osoba ta spełnia łącznie następujące warunki: 1) nadal jest zarejestrowana jako bezrobotna”"?

   Solarz do mnie: "Przyczyny, dla których odrzucono skargę o wznowienie postępowania zostały wskazane w postanowieniu z dnia 10 września 2009 r. Postanowienie to jest prawomocne, dlatego dalsza korespondencja w tej sprawie jest bezprzedmiotowa".

   Koniec, kropka.

   Ja swoje, Solarz swoje. Kompromitująco nie na temat. Ze zdumiewającym niezrozumieniem, czym jest - niezwiązany z procedurą odwoływania się od wyroków - wniosek z prośbą o wyjaśnienie legalności decyzji sędziowskich, sprzecznych z konstytucją i innymi ustawami. Bez słowa odniesienia się do zarzutu wobec wymienionych z imienia i nazwiska sędzi, że orzekały one bez dostatecznej znajomości przepisów dotyczących mojej sprawy. Głupawka do kwadratu. Zupełnie jak w jakimś absurdalnym skeczu.

   W sumie więc wygląda na to, że prawomocne bezprawie nabrało rangi obowiązującego prawa i jest nie tylko nie do poprawienia, ale i nie do podważenia!

   I jeszcze o pewnym drobiazgu. Pokaż mi swoją pieczątkę, a powiem ci kim jesteś. Kapciowa Barnaszewskiej dorobiła się stempelka o następującej treści: "Z upow. Prezesa Sądu Okręgowego Sędzia Wizytator ds. cywilnych mgr Jolanta Solarz". Pełen szpan! Że też ja nigdy nie wpadłem na pomysł, by zafundować sobie pieczątkę: "red. mgr Adam Kłykow"… Mimo wszystko byłaby ona mniej obciachowa i bardziej sensowna, bo w przeciwieństwie do sędziego - dziennikarzem można zostać nie mając wykształcenia wyższego.

PRZYBOCZNA BARNASZEWSKIEJ:

BEZPRAWIE JEST SUBIEKTYWNE

   Reakcja na mój ponowny wniosek z 26.06.2010 do prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu i członka Krajowej Rady Sądownictwa, Ewy Barnaszewskiej, z prośbą o wyjaśnienie legalności orzeczeń z 10.06.2008, 29.04.2009 i 10.09.2009 (dotyczyły one roszczeń finansowych, które miałem wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych), znów była - jak to się elegancko zowie - wymijająca, nie na temat. W otrzymanym piśmie z 5.07.2010 nadal ani słowa o sednie sprawy: popełnieniu przez Annę Sobczak, Elżbietę Sobolewską-Hajbert, Annę Kuczyńską i Izabelę Bamburowicz, a zwłaszcza przez Urszulę Kubowską-Pieniążek, Beatę Stachowiak i Ewę Gorczycę, przestępstwa przekroczenia uprawnień, polegającego na nieuwzględnieniu przez te sędzie, konstytucyjnie podlegające ustawom i muszące je znać, przepisów zawartych w art. 2 ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz w art. 2 ustawy o świadczeniach przedemerytalnych.

   Barnaszewską drugi raz wyręcza w mataczeniu jej podwładna. Już nie sędzia wizytator Jolanta Solarz, ino wyżej usytuowana w służbowej hierarchii Małgorzata Brulińska. Od tzw. wiewiórek wiem, że to totumfacka Barnaszewskiej darzona przez nią szczególnym zaufaniem. Gdy ona sama została w kwietniu 2010 prezesem wrocławskiego SO, na zwolniony przez siebie stolec wiceprezesa nadzorującego pion cywilny posadziła właśnie Brulińską (która poprzednio była wizytatorem, jak obecnie Solarz).

   Przyboczna Barnaszewskiej kontynuuje ściemę z godnym podziwu oddaniem swej szefowej. Kwestionowane przeze mnie, jako bezprawne, decyzje sądowe są - przypomniała Brulińska - "prawomocne" i - dodała - "nie wymagają dalszych komentarzy ze strony Prezesa Sądu Okręgowego, w związku z Pana subiektywną oceną dotycząca tych orzeczeń", zatem - podsumowała - "prowadzenie dalszej korespondencji w tej sprawie jest bezprzedmiotowe".

   Pani wiceprezes kpi, czy o drogę do egzemplarza "Zbioru zasad etyki zawodowej sędziów" pyta? Za grosz przyzwoitości…

   Doświadczyłem po bliskich kontaktach z polskim "wymiarem sprawiedliwości", że sędziom - chronionym dożywotnim immunitetem, kompletnie bezkarnym, wyjętym spod jakiejkolwiek kontroli zewnętrznej - wolno wszystko. Jednak hucpa, z jaką niektórzy (w moim przypadku ściślej: niektóre) z nich wykorzystują status świętych krów, kompromitując "państwo prawa", niepokoi mnie - obywatela tego dzikiego kraju - coraz bardziej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz