TAK RŻNĄ
GŁUPA
SĘDZIE
SOLARZ I BRULIŃSKA
Kto pyta, ten dostaje odpowiedź… nie na
temat - to jedna z kazuistycznych sztuczek, które polscy sędziowie opanowali do
perfekcji. Dwa przykłady, opisane w moim blogu w czerwcu i lipcu 2010.
KAPCIOWA
BARNASZEWSKIEJ:
PRAWOMOCNE
BEZPRAWIE PRAWEM
Kapciowy to nie tyle funkcja, co charakter.
Niemal każdy szef w swym najbliższym otoczeniu służbowym ma kogoś, kto potrafi
być szczególnie usłużny i kim można się wyręczyć w kłopotliwych sytuacjach.
Prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu Ewa Barnaszewska ma panią magister (patrz
ostatni akapit tego felietoniku) Jolantę Solarz. Może na nią liczyć jak niegdyś
np. Lech Wałęsa na "Mnietka" Wachowskiego, czy Karol Wojtyła na „Stasia”
Dziwisza.
W piątek, 18.06.2010, przesłałem pocztą
elektroniczną wniosek zaadresowany do Ewy Barnaszewskiej - nie tylko jako
prezesa SO, także jako członka Krajowej Rady Sądownictwa. W mejlu poprosiłem tę
prominentną funkcjonariuszkę tzw. wymiaru sprawiedliwości o wyjaśnienie, jak
skandaliczne wyroki z 10.06.2008 i 29.04.2009 mają się do paremii: "Facta
probantur, iura novit curia" (Okoliczności faktyczne należy udowodnić,
przepisy sąd zna), zaś postanowienie z 10.09.2009 - do dyrektywy domniemania
prawnego (nakazującej przyjmowanie określonych faktów, wynikających z jakiegoś
przepisu, za stwierdzone, bez dodatkowego udowadniania).
Odpisała
mi w trzech zdaniach już we wtorek, 22.06.2010. Jednak nie osobiście, lecz za
pośrednictwem sędzi wizytator Jolanty Solarz.
Ja do Barnaszewskiej: "Proszę o
wyjaśnienie, dlaczego ówczesna asesor Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego dla
Wrocławia-Śródmieścia Anna Sobczak w wyroku z 10.06.2008 oraz sędzie Wydziału
Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu: Elżbieta
Sobolewska-Hajbert, Anna Kuczyńska i Izabela Bamburowicz w wyroku z 29.04.2009 wykazały
się nieznajomością obowiązującego prawa i mimo przedstawienia przeze mnie -
pokrzywdzonego - okoliczności faktycznych, dotyczących poniesienia strat
finansowych na skutek bezprawnych decyzji urzędników Zakładu Ubezpieczeń
Społecznych, nie przyznały mi należnego odszkodowania?".
Solarz do mnie: "W odpowiedzi na Pana
pismo z dnia 18 czerwca 2010 r. zatytułowane „wniosek” informuję, że Prezes
Sądu Okręgowego sprawuje nadzór administracyjny nad funkcjonowaniem podległych
mu sądów, natomiast nie ingeruje w merytoryczne orzeczenia niezawisłych
sądów".
Ja do Barnaszewskiej: "Proszę też o
wyjaśnienie, dlaczego podlegające - zgodnie z art. 178 Konstytucji RP - ustawom
sędzie Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu: Urszula
Kubowska-Pieniążek, Beata Stachowiak i Ewa Gorczyca w postanowieniu z 10.09.2009
odrzuciły moją skargę o wznowienie postępowania, nie stwierdzając „takich
okoliczności faktycznych lub środków dowodowych, które mogłyby mieć wpływ na
wynik sprawy, a z których strona nie mogła skorzystać w poprzednim
postępowaniu”, a tym samym zupełnie ignorując kluczowy fragment tejże skargi:
„Nade wszystko wyroki z 10.06.2008 i 29.04.2009 są sprzeczne z dwoma -
powiązanymi ze sobą - ustawami: z art. 2 ustawy o promocji zatrudnienia i
instytucjach rynku pracy z 20.04.2004, gdzie zapisano m.in.: „„Ilekroć w
ustawie jest mowa o (…) bezrobotnym - oznacza to osobę (…) niezatrudnioną i
niewykonującą innej pracy zarobkowej”, oraz z art. 2 ust. 3 ustawy o
świadczeniach przedemerytalnych z 30.04.2004, gdzie z kolei zapisano:
„Świadczenie przedemerytalne przysługuje osobie (…) po upływie co najmniej 6
miesięcy pobierania zasiłku dla bezrobotnych (…) jeżeli osoba ta spełnia
łącznie następujące warunki: 1) nadal jest zarejestrowana jako
bezrobotna”"?
Solarz do mnie: "Przyczyny, dla których
odrzucono skargę o wznowienie postępowania zostały wskazane w postanowieniu z
dnia 10 września 2009 r. Postanowienie to jest prawomocne, dlatego dalsza
korespondencja w tej sprawie jest bezprzedmiotowa".
Koniec, kropka.
Ja swoje, Solarz swoje. Kompromitująco nie
na temat. Ze zdumiewającym niezrozumieniem, czym jest - niezwiązany z procedurą
odwoływania się od wyroków - wniosek z prośbą o wyjaśnienie legalności decyzji
sędziowskich, sprzecznych z konstytucją i innymi ustawami. Bez słowa
odniesienia się do zarzutu wobec wymienionych z imienia i nazwiska sędzi, że
orzekały one bez dostatecznej znajomości przepisów dotyczących mojej sprawy.
Głupawka do kwadratu. Zupełnie jak w jakimś absurdalnym skeczu.
W sumie więc wygląda na to, że prawomocne
bezprawie nabrało rangi obowiązującego prawa i jest nie tylko nie do
poprawienia, ale i nie do podważenia!
I jeszcze o pewnym drobiazgu. Pokaż mi swoją
pieczątkę, a powiem ci kim jesteś. Kapciowa Barnaszewskiej dorobiła się
stempelka o następującej treści: "Z upow. Prezesa Sądu Okręgowego Sędzia
Wizytator ds. cywilnych mgr Jolanta Solarz". Pełen szpan! Że też ja nigdy
nie wpadłem na pomysł, by zafundować sobie pieczątkę: "red. mgr Adam
Kłykow"… Mimo wszystko byłaby ona mniej obciachowa i bardziej sensowna, bo
w przeciwieństwie do sędziego - dziennikarzem można zostać nie mając
wykształcenia wyższego.
PRZYBOCZNA
BARNASZEWSKIEJ:
BEZPRAWIE
JEST SUBIEKTYWNE
Reakcja na mój ponowny wniosek z 26.06.2010
do prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu i członka Krajowej Rady Sądownictwa, Ewy
Barnaszewskiej, z prośbą o wyjaśnienie legalności orzeczeń z 10.06.2008,
29.04.2009 i 10.09.2009 (dotyczyły one roszczeń finansowych, które miałem wobec
Zakładu Ubezpieczeń Społecznych), znów była - jak to się elegancko zowie -
wymijająca, nie na temat. W otrzymanym piśmie z 5.07.2010 nadal ani słowa o
sednie sprawy: popełnieniu przez Annę Sobczak, Elżbietę Sobolewską-Hajbert,
Annę Kuczyńską i Izabelę Bamburowicz, a zwłaszcza przez Urszulę
Kubowską-Pieniążek, Beatę Stachowiak i Ewę Gorczycę, przestępstwa przekroczenia
uprawnień, polegającego na nieuwzględnieniu przez te sędzie, konstytucyjnie
podlegające ustawom i muszące je znać, przepisów zawartych w art. 2 ustawy o
promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz w art. 2 ustawy o
świadczeniach przedemerytalnych.
Barnaszewską drugi raz wyręcza w mataczeniu
jej podwładna. Już nie sędzia wizytator Jolanta Solarz, ino wyżej usytuowana w
służbowej hierarchii Małgorzata Brulińska. Od tzw. wiewiórek wiem, że to
totumfacka Barnaszewskiej darzona przez nią szczególnym zaufaniem. Gdy ona sama
została w kwietniu 2010 prezesem wrocławskiego SO, na zwolniony przez siebie
stolec wiceprezesa nadzorującego pion cywilny posadziła właśnie Brulińską
(która poprzednio była wizytatorem, jak obecnie Solarz).
Przyboczna Barnaszewskiej kontynuuje ściemę
z godnym podziwu oddaniem swej szefowej. Kwestionowane przeze mnie, jako
bezprawne, decyzje sądowe są - przypomniała Brulińska - "prawomocne"
i - dodała - "nie wymagają dalszych komentarzy ze strony Prezesa Sądu
Okręgowego, w związku z Pana subiektywną oceną dotycząca tych orzeczeń",
zatem - podsumowała - "prowadzenie dalszej korespondencji w tej sprawie
jest bezprzedmiotowe".
Pani wiceprezes kpi, czy o drogę do
egzemplarza "Zbioru zasad etyki zawodowej sędziów" pyta? Za grosz
przyzwoitości…
Doświadczyłem po bliskich kontaktach z
polskim "wymiarem sprawiedliwości", że sędziom - chronionym
dożywotnim immunitetem, kompletnie bezkarnym, wyjętym spod jakiejkolwiek
kontroli zewnętrznej - wolno wszystko. Jednak hucpa, z jaką niektórzy (w moim
przypadku ściślej: niektóre) z nich wykorzystują status świętych krów,
kompromitując "państwo prawa", niepokoi mnie - obywatela tego dzikiego
kraju - coraz bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz