PSY,
HIENY I PEDAŁY
Kamiennogórski sąd wyłamał się z polskiej
normy, nakazującej skazywać osoby znieważające policjantów na służbie
przynajmniej na karę grzywny. Uniewinnił mężczyznę, który nazwał zatrzymujących
go funkcjonariuszy z patrolu "psami" i "pałami".
"Policjanci nie pracują w balecie"
- tak sąd (z poczuciem humoru, muszę przyznać) uzasadnił swój wyrok. O ile
uniewinnienie uważam w tym przypadku za słuszne (nie wyobrażam sobie, by jakiś
dziennikarz żądał ukarania kogokolwiek za podobne inwektywy pod naszym adresem,
np. za "hienę" czy "pismaka"), o tyle argumentacja decyzji
wydaje się mi cokolwiek ryzykowna - z paru powodów.
Po pierwsze: sędziowie nie felietoniści i
orzekając w imieniu państwa powinni się powstrzymywać od porównań nazbyt
swawolnych. A po drugie: czy gdy ja nazwę konkretnego baletnika (czyli męską
baletnicę) "pedałem" lub "ciotą" (wiadomo skądinąd, że w
baletach występuje nadreprezentacja gejów), to znieważony ma prawo mnie zawlec
do sądu i liczyć na skazanie, bo "tancerze nie pracują na ulicy" i
należy się o nich wyrażać kulturalniej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz