Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 16 września 2012

Lewe prawo (167)


SĘDZIA W RZĄDZIE

   Niezawisły to ktoś niepodlegający w działalności publicznej komuś lub czemuś. Z wyjątkiem prawa.

   Art.178 ust. 1 Konstytucji RP stanowi, że niezawisłość sędziów nie jest bezgraniczna. W swym orzecznictwie są oni niezależni - przynajmniej teoretycznie - od kogokolwiek, ale nie od czegokolwiek. Swobodę decydowania o cudzych losach ograniczają im przepisy ustawowe. Jakże często przez nich nieprzestrzegane, m.in. w sprawie moich roszczeń finansowych wobec ZUS.

   Ale ja tym razem nie o coraz liczniejszych przestępstwach sędziów przeciwko konstytucji, lecz o ich bodaj najbardziej widomym znaku uzależnienia od władzy politycznej. Z  opublikowanego na początku bieżącego - 2012 - roku Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wynika, że liczba sędziów delegowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości wzrosła z 75 w 2005 do 172 w 2010.

   Oznacza to, że już mniej więcej co 60 funkcjonariusz tzw. wymiaru sprawiedliwości (plan ich zatrudnienia w aktualnym budżecie państwa: 10.348) pracuje pewien czas jako urzędnik administracji rządowej (może pełnić w resorcie każde stanowisko oprócz funkcji dyrektora generalnego). Po czym ktoś tak powiązany z władzą wykonawczą (podległy służbowo premierowi) zazwyczaj wraca do praktyki orzeczniczej w sądzie.

   Jak to się ma do zasady niezawisłości? Twierdzę, że jak pięść do nosa.

   Co oczywiście nie przeszkadza sędziom być niezawisłymi od zwykłych obywateli. Bezkarnie krzywdzonych przezeń na potęgę.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz