SITWA MA W NOSIE
LITERĘ PRAWA
"Trudno znaleźć inne słowo, właściwiej określające sytuację" - napisał 22.09.2012 w przekazanym również mi liście otwartym do premiera Donalda Tuska dyrektor Fundacji "Lex Nostra" Maciej Lisowski. Podkreślił w ten sposób trafność nazwania środowiska prawniczego "sitwą" przez ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, w pełni popierając jego walkę z nią.
Przypomnę, że Gowinowi, występującemu w obronie interesu obywateli pokrzywdzonych przez oszusta Marcina P. - szefa parabanku Amber Gold, wymsknęło się też, w polemice z prawnikami krytykującymi go za postępowanie niezgodne z prawem, owo nieszczęsne: "Mam w nosie literę przepisów", za co nazajutrz przeprosił. Opinię o "sitwie" jednak podtrzymał.
Solidaryzując się w tym przypadku z Gowinem, Lisowski w liście do Tuska opisuje działanie sitwy na konkretnym przykładzie rażącego naruszenia prawa przez sędziego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia Piotra Maksymowicza.
Artykuł 90 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych brzmi: "Sędzia sądu rejonowego i sędzia sądu okręgowego jest obowiązany niezwłocznie zawiadomić prezesa sądu okręgowego, sędzia sądu apelacyjnego i prezes sądu okręgowego - prezesa sądu apelacyjnego, a prezes sądu apelacyjnego - Ministra Sprawiedliwości o toczącej się sprawie sądowej, w której występuje jako strona lub uczestnik postępowania".
Tymczasem Maksymowicz notatką z 22.03.2010 zawiadomił o rozprawie, w której jest stroną, nie prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie, lecz przewodniczącą Wydziału Karnego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia Annę Wierciszewską-Chojnowską.
Dwa dni później Adam Grzejszczak, kolega Maksymowicza z tegoż wydziału karnego stołecznej śródmiejskiej rejonówki, wydał skandaliczne postanowienie o niewyłączeniu tegoż Maksymowicza z prowadzenia postępowania wobec osoby, która w innym procesie jest adwersarzem właśnie Maksymowicza.
Kolejne organy, powołane m.in. do kontroli funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości: Krajowa Rada Sądownictwa, Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie - udały, że "nic się nie stało". Przemilczając oczywiste przewinienie służbowe Maksymowicza.
Jedynie rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie Wojciech Małek stwierdził w mediach, że w takiej sytuacji sędzia (Maksymowicz) powinien się sam wyłączyć ze sprawy z uwagi na podejrzenie braku obiektywizmu. Jednak o treści informacji udzielonej dziennikarzom szybko zapomniał, nie podejmując jakichkolwiek działań w celu poszanowania obowiązujących przepisów.
"Tym bardziej cyniczne - pisze dyrektor „Lex Nostra” do premiera - wydają się ataki na Ministra Jarosława Gowina (…) skoro nawet sędzia sądu rejonowego z kilkumiesięcznym stażem lekceważy ustawę Prawo o ustroju sądów powszechnych bez żadnych skrupułów, a co gorsza - bez żadnych konsekwencji".
www.adam-klykow.blog.onet.pl
pro1@onet.eu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz