POŚWIĘCANIE
SWOJAKA
Krajowa Rada Sądownictwa jest konstytucyjnym
organem państwowym, liczącym 25 członków. Sześcioro z nich - sami sędziowie, a
więc bez ministra sprawiedliwości oraz żadnego z czterech posłów, dwóch
senatorów i jednego przedstawiciela prezydenta RP - tworzy prezydium.
18.09.2012 prezydium to postanowiło wystąpić do rzecznika dyscyplinarnego o
wszczęcie postępowania przeciwko prezesowi Sądu Okręgowego w Gdańsku -
Ryszardowi Milewskiemu. Skompromitował się on służalczą dyspozycyjnością,
okazaną telefonującemu do niego rzekomemu asystentowi szefa kancelarii
premiera, zainteresowanemu szczegółami procedowania w sprawie aresztowanego
szefa parabanku Amber Gold, niepoprawnego oszusta Marcina P.
- KRS wyraża dezaprobatę wobec postawy
sędziego Milewskiego za dopuszczenie do tych wątków rozmowy, które mogły
wywołać wrażenie wpływania na niezawisłość sędziowską - wydukał z kartki przed
kamerami telewizyjnymi przewodniczący tego gremium, Antoni Górski (na zdjęciu). Po czym
wzniósł wzrok ku niebu, jakby chciał dodać: "Boże, ty to widzisz i nie
bronisz naszego człowieka?".
Tzw. mowa ciała zestresowanego Górskiego
zdradzała, że Prezydium KRS poświęca Milewskiego pod presją opinii publicznej.
Tego swojaka po prostu już się nie dało uratować przed konsekwencjami
naruszenia - co najmniej - zasad etyki zawodowej, za co grozi kara od
upomnienia do wydalenia ze służby.
Wstępny "wyrok" na Milewskiego wydała m.in. znajdująca
się w składzie prezydium (zakładam, że była na posiedzeniu obecna) Ewa Barnaszewska. Ta, która we Wrocławiu,
szefując tutejszemu Sądowi Okręgowemu, pozwala bezpośrednio nadzorowanym sędziom
na przestępcze orzekanie niezawiśle od ustaw w sprawie moich roszczeń
finansowych wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i zarazem przyjmuje
zaproszenie (a co się ma maskować, po czyjej stronie stoi) od urzędników tegoż
ZUS na ich uroczystość jubileuszową.
Naruszenie etyki przez Milewskiego wytyka mu
zatem ktoś sam będący z nią na bakier. A to Polska - i jej "wymiar
sprawiedliwości" - właśnie...
-------------
Załącznikiem do powyższego tekstu niech
będzie poniższy felieton z listopada 2009 z mojego "Bloga weredyka, głupka wierzącego
w prawo i sprawiedliwość".
SĘDZIA
ZASZCZYCA ZUS
30.10.2009 na stronie internetowej Centrali
ZUS pojawiła się informacja pt. "Wrocław: sesja okolicznościowa z okazji
75-lecia Zakładu Ubezpieczeń Społecznych". Ot, oficjałka interesująca
tylko jej bohaterów.
Ja jednak z poświęceniem toto przeczytałem -
i zastanowiło mnie, że wśród gości, którzy 27.10.2009 "jubileuszowe
obchody uświetnili swoją obecnością", była "Pani Ewa Barnaszewska,
Wiceprezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu”. Towarzystwa dotrzymywał jej dyrektor
tutejszego oddziału ZUS Antoni Malaka, gospodarz uroczystości.
Barnaszewska to ta sama dama, która w SO
sprawuje nadzór nad orzecznictwem tutejszych sądów cywilnych oraz pracy i
ubezpieczeń społecznych. I jako taka dała mi się poznać w roli trzymającej parasol
ochronny nad podwładnymi paniami sędziami, które w mojej sprawie przeciwko
bezprawiu ZUS pogwałciły swoją, zapisaną w konstytucji, podległość ustawom
(najpierw okazały ich nieznajomość, a następnie je zignorowały).
Malaka natomiast to ten sam dżentelmen,
który, choć też jest prawnikiem z wykształcenia, nie potrafił przeczytać ze
zrozumieniem prostego przepisu promocyjnego, premiującego bezrobotnego za jego
aktywność zawodową. W konsekwencji, sabotując politykę prozatrudnieniową
państwa, on i podległe mu urzędniczki przed ponad 9 miesięcy odmawiali mi
należnego świadczenia przedemerytalnego tylko i wyłącznie dlatego, że
zdecydowałem się żyć nie z zasiłku z pieniędzy podatników, lecz z płacy za
własną pracę.
Co robiła Barnaszewska u Malaki na jubileuszowej
imprezie? Przecież sędziowie, których tam zapewne reprezentowała, nie płacą do
ZUS-u ani złotówki składek emerytalnych, bo są z tego obowiązku zwolnieni. Po
zakończeniu pracy zawodowej (służby) nie stają się oni zwyczajnymi emerytami,
lecz "przechodzą w stan spoczynku". Nie dostają emerytury, lecz
"uposażenie" w wysokości aż 75 proc. swego wynagrodzenia zasadniczego
(pobieranego na ostatnio zajmowanym stanowisku i następnie waloryzowanego) wraz
z dodatkiem za wysługę lat.
Czyżby więc Barnaszewska zaszczyciła Malakę
i jego personel dlatego, że ZUS to stały klient sądów i co znamienne -
zazwyczaj traktowany w nich lepiej niż obywatele pokrzywdzeni przez tę
instytucję? Jak tu wierzyć w sędziowską bezstronność, jeśli napotyka się taką
oznakę fraternizacji urzędników często pozywanego organu rentowego i znaczącej
funkcjonariuszki wyrokującego w jego sprawach organu wymiaru sprawiedliwości?
Wiem, co piszę, bo jako wieloletni
dziennikarz nie przypominam sobie udziału sędziów w podobnych zbiegowiskach, z
wyjątkiem obchodów świąt państwowych i uroczystości w środowisku prawniczym.
Wyróżnianie akurat ZUS-u przez Barnaszewską wygląda cokolwiek dwuznacznie.
Zwłaszcza, gdy skonfrontuje się ten fakt ze "Zbiorem
zasad etyki zawodowej sędziów", firmowanym przez Krajową Radę Sądownictwa,
której Barnaszewska jest członkiem. Zapisano tam m.in.:
"Sędzia nie może żadnym swoim
zachowaniem stwarzać nawet pozorów nierespektowania porządku prawnego".
"Sędzia powinien unikać zachowań, które
mogłyby przynieść ujmę godności sędziego lub osłabić zaufanie do jego
bezstronności".
"Sędzia powinien unikać zachowań, które
mogłyby podważyć zaufanie do jego niezawisłości i bezstronności".
"Sędzia powinien unikać kontaktów osobistych
(…) z innymi podmiotami, jeśli mogłyby one wzbudzać wątpliwości co do
bezstronnego wykonywania obowiązków, bądź podważać prestiż i zaufanie do urzędu
sędziowskiego".
Obecność Barnaszewskiej na jubileuszu ZUS-u
mógłby usprawiedliwiać tylko fakt jej wystąpienia na tym forum z jakimś
przemówieniem na temat - dajmy na to - znaczenia prawa, etyki, logiki i
zdrowego rozsądku w podejmowaniu decyzji przez funkcjonariuszy publicznych,
sędziów nie wykluczając. Niczego takiego jednak we wspomnianej informacji
internetowej nie odnotowano.
Na deser znaleziona tamże próbka humoru
Malaki, który powiedział m.in., że ZUS tworzą "ludzie o dużej wrażliwości,
z poczuciem misji i służby społecznej w interesie ubezpieczonych".
Dowcipniś bez dwóch zdań!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz