Ten
świeży - właśnie napisany - tekst proszę czytać jako dopełnienie tekstu archiwalnego,
zamieszczonego w 148. odcinku "Lewego prawa".
PRAWO
NIE DZIAŁA WSTECZ,
ALE
NIE MOŻE LEGALIZOWAĆ BEZPRAWIA
Pierwszą skargę sędzie Wydziału Cywilnego Odwoławczego
Sądu Okręgowego we Wrocławiu: Urszula Kubowska-Pieniążek (przewodnicząca składu
orzekającego) oraz Beata Stachowiak i Ewa Gorczyca załatwiły odmownie
stwierdzając, że niezastosowanie, wbrew konstytucyjnemu obowiązkowi, przepisów
ustawowych przez ich koleżanki po fachu: Annę Sobczak, Elżbietę Sobolewską-Hajbert, Annę Kuczyńską
i Izabelę Bamburowicz nie jest wystarczającą podstawą do powtórki procesu.
Ponowną skargę sędziowie z tegoż wydziału:
Grażyna Josiak (przewodnicząca) oraz Kubowska-Pieniążek i Czesław Chorzępa też
uznali za niedopuszczalną, ponieważ prawomocny wyrok Sądu Najwyższego w sprawie
o sygnaturze I UK 82/10, na który się powołałem, zapadł później niż prawomocny
wyrok SO we Wrocławiu z 29.04.2009, przyznający mi jedynie symboliczne zadośćuczynienie
i ani grosza należnego odszkodowania.
Zauważy ktoś: No i o co ci chodzi? Przecież prawo nie działa wstecz!
Tak, ale…
Wspomniany wyrok SN, podzielający moją interpretację
przepisów dotyczących meritum sporu z ZUS-em, oznaczał przegranie sprawy przez
obywatela, który się poskarżył na sądy niższej instancji. Nieszczęśnik stał się
ofiarą ustawowej normy, że świadczenia przedemerytalnego nie dostanie ten,
kto mając status bezrobotnego podjął jakąkolwiek legalną ("na czarno" może,
byle się nie dał złapać!) pracę zarobkową.
Wyrok SO we Wrocławiu z 29.04.2009 w mojej
sprawie ma co prawda datę wcześniejszą niż wyrok SN w sprawie tamtego obywatela,
ale ma zarazem datę późniejszą od rozpatrzonych i uznanych przez SN za trafne wyroków
sądów niższej instancji (do inteligentnych inaczej funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości:
zrozumieliście różnicę, czy trzeba wyjaśniać bardziej łopatologicznie?). A zatem ja nie żądałem zadziałania prawa wstecz, lecz naprawienia
ewidentnego błędu, będącego wręcz przestępstwem przekroczenia uprawnień przez
Sobczak, Sobolewską-Hajbert, Stachowiak i Gorczycę, bo póki co, to one niezawisłe
od ustaw nie są.
Dzięki wymienionym tu wrocławskim sędziom - ośmiu damom i jednemu
dżentelmenowi - prawniczy debilizm i bandytyzm osiągnął swoje apogeum.
Czymże bowiem innym było domaganie się ode
mnie, abym chcąc dostać odszkodowanie udowodnił, że próbowałem podjąć pracę zarobkową
w czasie, w którym musiałem utrzymywać status bezrobotnego? Gdybym to zrobił, naruszyłbym
przepisy i tym samym całkowicie pozbawił siebie prawa do - bezprawnie przez ZUS
blokowanego - świadczenia przedemerytalnego.
A wtedy nie miałbym czego szukać nawet w
Sądzie Najwyższym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz