Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 3 września 2012

Lewe prawo (150)


    Ten świeży - właśnie napisany - tekst proszę czytać jako dopełnienie tekstu archiwalnego, zamieszczonego w 148. odcinku "Lewego prawa".
 
PRAWO NIE DZIAŁA WSTECZ,
 
ALE NIE MOŻE LEGALIZOWAĆ BEZPRAWIA

   Wnioskowałem o wznowienie postępowania w sprawie moich roszczeń finansowych wobec ZUS dwukrotnie.

   Pierwszą skargę sędzie Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu: Urszula Kubowska-Pieniążek (przewodnicząca składu orzekającego) oraz Beata Stachowiak i Ewa Gorczyca załatwiły odmownie stwierdzając, że niezastosowanie, wbrew konstytucyjnemu obowiązkowi, przepisów ustawowych przez ich koleżanki po fachu: Annę Sobczak, Elżbietę Sobolewską-Hajbert, Annę Kuczyńską i Izabelę Bamburowicz nie jest wystarczającą podstawą do powtórki procesu.

   Ponowną skargę sędziowie z tegoż wydziału: Grażyna Josiak (przewodnicząca) oraz Kubowska-Pieniążek i Czesław Chorzępa też uznali za niedopuszczalną, ponieważ prawomocny wyrok Sądu Najwyższego w sprawie o sygnaturze I UK 82/10, na który się powołałem, zapadł później niż prawomocny wyrok SO we Wrocławiu z 29.04.2009, przyznający mi jedynie symboliczne zadośćuczynienie i ani grosza należnego odszkodowania.

   Zauważy ktoś: No i o co ci chodzi?  Przecież prawo nie działa wstecz!

   Tak, ale…

   Wspomniany wyrok SN, podzielający moją interpretację przepisów dotyczących meritum sporu z ZUS-em, oznaczał przegranie sprawy przez obywatela, który się poskarżył na sądy niższej instancji. Nieszczęśnik stał się ofiarą ustawowej normy, że świadczenia przedemerytalnego nie dostanie ten, kto mając status bezrobotnego podjął jakąkolwiek legalną ("na czarno" może, byle się nie dał złapać!) pracę zarobkową.

    Wyrok SO we Wrocławiu z 29.04.2009 w mojej sprawie ma co prawda datę wcześniejszą niż wyrok SN w sprawie tamtego obywatela, ale ma zarazem datę późniejszą od rozpatrzonych i uznanych przez SN za trafne wyroków sądów niższej instancji (do inteligentnych inaczej funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości: zrozumieliście różnicę, czy trzeba wyjaśniać bardziej łopatologicznie?). A zatem ja nie żądałem zadziałania prawa wstecz, lecz naprawienia ewidentnego błędu, będącego wręcz przestępstwem przekroczenia uprawnień przez Sobczak, Sobolewską-Hajbert, Stachowiak i Gorczycę, bo póki co, to one niezawisłe od ustaw nie są.

     Dzięki wymienionym tu wrocławskim sędziom - ośmiu damom i jednemu dżentelmenowi - prawniczy debilizm i bandytyzm osiągnął swoje apogeum.

   Czymże bowiem innym było domaganie się ode mnie, abym chcąc dostać odszkodowanie udowodnił, że próbowałem podjąć pracę zarobkową w czasie, w którym musiałem utrzymywać status bezrobotnego? Gdybym to zrobił, naruszyłbym przepisy i tym samym całkowicie pozbawił siebie prawa do - bezprawnie przez ZUS blokowanego - świadczenia przedemerytalnego.

   A wtedy nie miałbym czego szukać nawet w Sądzie Najwyższym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz